[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pozwolili sobie podać talerz i kielich wina.
Jego Zwiątobliwość rzucił gospodarzowi rozbawione spojrzenie: Doniesiono mi, że i wy posiadacie te
najmodniejsze, pochodzące z północy dzbany do wina. Takie, które pokazują z jednej strony papieża, a
z drugiej diabła. Mam nadzieję, że Belzebub nigdy nie wskoczy wam do głowy".
Możecie kazać sprawdzić" odparł kardynał oschle. Takich diabelskich dziel nie znajdziecie
nigdzie w moim domu".
Na twarzy papieża pojawił się uśmiech, a kardynał przez chwilę poczuł się niepewnie. Wreszcie
skierował się ku grupce lutnistów, skrzypków i flecistów, którzy właśnie zajęli miejsca na podeście
Muzycy, grajcie!"
Antonio i Pietro oglÄ…dali tÄ™ scenÄ™ w milczeniu.
Muszę powiedzieć, że kardynał za wszelką cenę stara się utrzymać papieża w dobrym humorze"
wyszeptał Pietro.
Antonio przytaknął Ale Jego Zwiątobliwość ma ostry język".
Muzycy grali teraz galliardę, taniec, w którym partnerzy prawie się nie dotykają. Mężczyzni
imponowali damom wyszukanymi krokami, których nauczyli się od swych nauczycieli i impresariów z
Mediolanu.
Antonio mrugnął do poety Jak znajdujesz ten taniec, mój przyjacielu?"
Pietro odpowiedział mrugnięciem Nie dla mnie ta nudna galliarda. Poczekam na moją
wypróbowaną lavoltę, przy której mogę wziąć swą piękną na kolana".
Antonio, który w przeciwieństwie, do swego towarzysza znal się lepiej na dyplomacji niż na tańcu,
odciągnął go od stołu i razem usiedli w niszy, skąd mogli obserwować towarzystwo. Coraz więcej
gości znikało w ogrodzie pomiędzy żywopłotami i antycznymi posągami. Wreszcie obaj ujrzeli, jak
papież opuszcza przyjęcie z nieznaną pięknością. Muzycy przestali grać i spakowali instrumenty.
W tym momencie podszedł do nich kardynał ,,Kilku moich przyjaciół udało się do studiolo, aby
spróbować pograć. Będziecie tam również mile widziani".
Sier Antonio skłonił się lekko przed duchownym ,,Z wielką przyjemnością, Ekscelencjo".
Udali się za gospodarzem do salonu gry. Pokój był wyłożony szlachetnym drewnem i wspaniale
urządzony. Zciany ozdabiały intarsje, przedstawiające mityczne sceny erotyczne. Zebrało się tam
wykwintne towarzystwo. Gra toczyła się już od pewnego czasu.
Jeden z najbogatszych rzymian siedział przy stoliku, patrząc na kardynała pełnym oczekiwania
wzrokiem. __ier był znany jako namiętny gracz. Wiedziano również powszechnie, że milionowymi
kredytami finansuje dwór papieski, a od jego pieniężno-procentowej polityki zależą nie tylko losy
Watykanu.
Kardynał podszedł do __iera ,,Ostatnim razem mieliście dóbr ą passę. Oczekuję rewanżu".
Rozmowy nagłe umilkły. Wszyscy patrzyli na __iera, którego oczy wlepione były w kardynała
Otrzymacie wasz rewanż. Gra o wszystko albo nic. Jeśli wygracie, umorzę wasze długi. Czy się
zgadzacie?"
,,Zgoda" potwierdził kardynał. ,, Wszystko albo nic".
Usiedli przy stoliku do gry, polerowanym i ozdobionym intarsjami z wiśniowego drzewa
,,Zaczynajmy!"
__ier wziął kubek z kostkami. Wszyscy wstrzymali oddech. Słychać było jedynie szmer rzucanych
kostek. Gdy stanęły, __ier spojrzał na kardynała z triumfem: ,,Ekscelencjo, módlcie się do fortuny,
żeby była z wami".
Kardynał dygocąc podniósł skórzany kubek. Kostki znów potoczyły się po stole. Wszyscy wydali okrzyk
i zwrócili oczy na gracza. Twarz jego była zupełnie blada.
,,Teraz nie pomogą żadne modlitwy" szepnął Antonio i wyprowadził swego młodego przyjaciela
dyskretnie z salonu.
***
Nie było w Rzymie rzadkością, że książęta Kościoła w ciągu jednej nocy,
podczas gry, stawiali swój majątek na jedną kartę. Ich namiętność pochłaniała całe
biskupstwa i księstwa, które przepadały pod licytacyjnym młotkiem. Gdy młodym
kardynałom przy rzymskich stolikach do gry nie pomogły w ostatniej chwili
płomienne, wzniosłe modlitwy, synekury, drogo wywalczone podczas wyboru na
papieża, przechodziły z sekundy na sekundę od jednego do drugiego właściciela.
Kardynał Pietro Riario był najsłynniejszym przykładem opętanego hazardem
dostojnika. Miał jednak olbrzymie szczęście w grze o wysokie stawki. I tak, podczas
jednej nocy wygrał tyle, że mógł wybudować wspaniały Palazzo Riario, obecną
Cancellaria.
Szybko zarobione dukaty były równie szybko i bezsensownie wydawane całymi
garściami. Kardynał Pietro, niewykształcony franciszkanin, przetrwonił wraz ze
swoją kochanką Teresą w ciągu pół roku majątek wartości dwóch i pół miliona
franków w złocie. Nawet jej pantofle wysadzane były perłami.
Teresa przypuszczalnie była zwykłą prostytutką, nim stała się kardynalską
metresÄ….
Oto inny przykład jego rozrzutności. Gdy Leonora d'Aragón, nieślubna córka króla
Ferrante z Neapolu, przyjechała do Rzymu, na polecenie Pietro zbudowano
drewniany dom podobny do pałacu, gdzie została przyjęta. Kardynał urządził tam
przedstawienie teatralne i wyprawił ucztę, na której podawano w całości pieczone
dziki, łabędzie, pawie, a nawet niedzwiedzie. Były tam zamki z cukrów i sztuczna
góra, z której wyłonił się mężczyzna recytujący wiersze.
Nic więc dziwnego, że ulubiony bratanek Sykstusa VI, wiodąc takie dolce
vita, zmarł w młodym wieku. Majątek odziedziczył jego brat Girolamo, handlarz
korzeniami. Historycy przypuszczają, że obaj byli synami papieża.
Ojciec Zwięty zajmował się w międzyczasie wątpliwymi interesami
finansowymi. Popierał budowę rzymskich burdeli i pobierał z nich roczny dochód w
wysokości osiemdziesięciu tysięcy dukatów. Bywało, że kiedy kardynałowie i ich
krewni popadali w długi, spowodowane hazardem, czy też zbyt wystawnym życiem,
wówczas papież podawał im pomocną rękę, przez co uzależniali się jeszcze bardziej
od niego.
Już Pius II próbował związać swych duszpasterzy z polityką Watykanu, udzielając
pieniężnych podarunków. Dla swego protegowanego, kardynała Ammannati, polecił
nawet wybudować pałac w Pienza.
W tych renesansowych zamkach wspaniałe klatki schodowe łączyły podwórce
z komnatami. Rzezby zdobiły kolumnady, które prowadziły do altan, a małe sadzawki
i fontanny były harmonijnie wkomponowane w krajobraz. W przylegających do nich
ogrodach podczas wieczornych przyjęć książęta Kościoła flirtowali z damami.
Oczywiście, przepych i luksus tego czasu służył nie tylko przyjemności, ale
także wyróżnieniu się od zwykłych śmiertelników. Panowie z Watykanu na co dzień
demonstrowali swoje bogactwo i potęgę.
%7łądza przepychu nie znała granic. Przede wszystkim wówczas, kiedy
kandydat na papieża, po satysfakcjonującym go wyborze, obejmował urząd.
I tak Bonifacy VIII (1294-1303), świętując swój wybór, polecił urządzić festyn
[ Pobierz całość w formacie PDF ]