[ Pobierz całość w formacie PDF ]
drogę, musiałby słono zapłacić za krzywdę wyrządzoną tej dziewczynie.
Nie sądzę. yle zrozumiałam jego intencje, to wszystko. Teraz popełniam ten
sam błąd, skarciła się w duchu.
Całował cię? wypytywał natarczywie Britt, puszczając jej ramię.
Przytulał? Szeptał słodkie słówka?
No... tak.
Kyle był uroczy. Kobiety go uwielbiały. Wszystkie nauczycielki pracujące w
szkole podstawowej, którą kierowała, robiły do niego słodkie oczy.
Czy byliście... ? Britt chciał zapytać, czy spała z Kyle em Rossem. Nie
mógł znieść myśli, że dotykał jej inny mężczyzna. Nie dlatego, rzecz jasna, że mu
na niej zależało. Po prostu nienawidził oszustów i uwodzicieli. Jaki charakter
miał wasz związek?
Kyle chciał iść ze mną do łóżka, jeśli o to ci chodzi. Anna Rose miała na to
chwilami wielką ochotę. Nie pragnęła Kyle a, ale chciała się wreszcie przekonać,
czym jest owa tajemnicza sfera życia i odkryć w sobie prawdziwą kobietę. Jak
długo można być dziewicą?
Britt zacisnął pięści. Najchętniej obiłby tego łotra Rossa. Zaklął cicho.
Nie zgodziłam się dodała szeptem Anna Rose. Nagle wydała mu się krucha
i bezbronna.
Nie spałaś z nim?
Nie. Szczerze mówiąc, nie zdążyłam. Długo zastanawiałam się, nie umiałam
podjąć decyzji, a tymczasem on poślubił inną kobietę.
Nie warto zawracać sobie nim głowy.
Ja również doszłam do takiego wniosku, ale to nie koniec moich kłopotów.
Skoro zabrnęła tak daleko, nie mogła się teraz wycofać.
Co to za problem?
Gdy Kyle niespodziewanie się ożenił, wszyscy znajomi, rodzina, mieszkańcy
miasta zaczęli się nade mną litować. Przez całe życie musiałam to znosić. Biedna
Anna Rose, nieślubna córka nieletniej samobójczyni, jedyna opiekunka dziadków,
brzydula, która wiecznie się szarogęsi i zraża przez to każdego mężczyznę.
Ludzie potrafią być okrutni wymamrotał Britt, myśląc o sobie i o niej. Jedno
z nich musiało znosić ich litość, drugie zaś podejrzliwość.
Popełniłam głupstwo. Wmówiłam mojej przyjaciółce Edith, że wszyscy dali
się nabrać, że nie kochałam Kyle a, bo moje serce jest od dawna zajęte.
ProszÄ™?
Oznajmiłam Edith, że w czasie wakacji poznałam pewnego mężczyznę.
Długo korespondowaliśmy, aż w końcu poprosił mnie o rękę, a ja powiedziałam:
tak.
Ale w rzeczywistości nie masz narzeczonego, prawda? upewnił się,
chociaż doskonale wiedział, że kłamała, by uniknąć ludzkiego gadania.
Od tamtego czasu minęły już dwa miesiące. Wszyscy pytają, kiedy
tajemniczy oblubieniec mnie odwiedzi. Chciała poprosić Britta, by zechciał
zagrać tę rolę, ale zabrakło jej słów.
Sytuacja patowa, prawda?
Jeśli nie pokażę ludziom kandydata na męża, wezmą mnie na języki i w
końcu dojdą prawdy. Uznają mnie za idiotkę. Mimo wszystko łatwiej byłoby
znosić ich współczucie.
Britt zrozumiał, o co chciała go poprosić i nagle zapragnął jej to ułatwić. Po raz
kolejny odezwał się bez zastanowienia:
Sądzisz, że potrafię zagrać rolę tajemniczego wielbiciela?
W pierwszej chwili przeraziła go ta deklaracja, ale gdy zobaczył, że uśmiech
powraca na jej twarz, przestał o tym myśleć. Raz jeszcze pozwolił, by emocje
zapanowały nad rozsądkiem. Wpadł na pomysł i natychmiast postanowił go
zrealizować. Powinien zmienić obyczaje. Drogo zapłacił za takie postępowanie.
Mówisz serio, Britt? Naprawdę się zgadzasz?
Pod warunkiem że nie będę musiał z tobą chodzić do kościoła ani na
przyjęcia. Prędzej czy pózniej i tak wyjdzie na jaw, że tu mieszkam. Powiesz
wówczas, że przyjechał do ciebie narzeczony.
Cóż to szkodzi, że pomoże miłej, życzliwej dziewczynie wybrnąć z głupiej
sytuacji. Dość już się nacierpiała. Wprawdzie swoje życie uważał za zmarnowane,
powinien jednak pomagać innym ludziom.
Nawet o tym nie wspomnę zapewniła. Kiedy wyjedziesz, powiem, że się
okropnie pokłóciliśmy i że odechciało mi się małżeństwa.
To brzmi niezle. Chyba potrafimy zgrabnie to odegrać.
Uszczęśliwiona Anna Rose objęła kompletnie zaskoczonego Britta za szyję,
głośno cmoknęła go w usta i natychmiast się odsunęła, przerażona swoim
zachowaniem.
Och, Britt, przepraszam. Nie wiem, co mnie napadło. To z wdzięczności. Do
licha, powiedz coÅ›.
Bez słowa i bez zastanowienia pochylił się i mocno pocałował ją w usta.
Przypieczętowaliśmy ten układ.
Popełnił błąd. Nie powinien jej całować. Miała w sobie tyle ciepła i łagodności.
Przecież od tak dawna nie trzymał w ramionach kobiety, usprawiedliwiał się,
ponownie dotykając jej ust. Była taka słodka. Rozchyliła posłusznie wargi.
Pocałunek stał się namiętny. Britt poczynał sobie coraz śmielej. Czuła dotyk jego
warg i języka. Jęknęła, gdy przytulił ją mocno. Jej piersi przylgnęły do
muskularnego torsu.
%7ładen mężczyzna tak jej dotąd nie całował. Czuła, że traci siły i osuwa się w
przepaść. Gdyby Britt jej nie obejmował, upadłaby zemdlona.
Och, Annie Rose, w pewnym sensie jesteśmy zaręczeni wyszeptał. Obiecał
sobie, że nie wykorzysta tej dziewczyny i musi dotrzymać słowa. Była namiętna,
poznał to od razu. Ogarnęło go pożądanie, a ona gotowa była ulec. Czuł jedynie
żądzę, ale Anna Rose mogłaby pomyśleć, że to miłość. Nie chciał jej zranić. Tyle
już przecierpiała. Nie potrafił kochać, a nie chciał tylko brać, nie dając jej nic w
zamian.
Dzięki, Britt rzekła cicho, nie podnosząc oczu.
Gorzko żałowała w tej chwili, że nie jest drobną, budzącą pożądanie kobietką.
Britt zerwał się na równe nogi, chwycił dłonie dziewczyny i pociągnął ją za sobą.
Chodz, popływamy. Wziął ją na ręce i pobiegł do stawu. Wypuścił
dziewczynę z objęć dopiero, gdy stracił grunt pod nogami. Anna Rose osunęła się
w fale stawu dotykając muskularnego ciała Britta. Wstrzymała oddech, gdy
poczuła jego nabrzmiałą męskość.
Odpłynęła szybko, żeby nie zauważył łez w niebieskich oczach. Był
podniecony, ale jej nie chciał. Dlaczego nikt mnie nie pragnie, pomyślała z
rozpaczą. Britt potrzebuje kobiety, ale woli zapanować nad żądzą, niż kochać się ze
mnÄ….
Anna Rose nie wiedziała dotąd, czym jest miłość. Z pewnością nie kochała
Kyle a Rossa, obawiała się jednak, że wkrótce to Britt Cameron całkowicie
zawładnie jej sercem. Nie mogła łudzić się nadzieją, że ukochany odwzajemni jej
uczucie.
Obawiała się, że nadchodzące tygodnie okażą się dla niej udręką. Będzie
musiała przedstawiać Britta jako swego narzeczonego i żyć w kłamstwie. Z całego
serca pragnęła, by fałsz jakimś cudem zamienił się w prawdę.
Rozdział 4
Poranne słońce powoli ogrzewało powietrze i ziemię. Aagodny wiatr szumiał w
koronach drzew. Trawa na łące i kwiaty w ogrodzie lekko falowały. W
orzezwiającym, wiejskim powietrzu zapach kapryfolium mieszał się z wonią
świeżo zaoranej ziemi. Britt uwielbiał życie na farmie i nie wyobrażał sobie, by
mógł kiedykolwiek przenieść się do miasta. Nieustanny hałas, ciągłe zamieszanie,
tłok, nieprzyjemne zapachy w ciężkim od spalin powietrzu, wysoka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]