[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czyżbyśmy coś świętowali? spytał, ale ona
w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła.
Nie, tylko pomyślałam, że byłoby miło.
Pewnie chcesz mnie upić i wykorzystać wy-
mruczał, przyciskając ją do zlewu.
Roześmiała się i odepchnęła go.
Ta marchewka zaraz wyląduje na twojej głowie.
Chodz, za chwilÄ™ podajÄ™.
Jędza mruknął, ale tak naprawdę było to miłe
jak za starych, dobrych czasów.
Zalała go fala nostalgii i strach. A jeśli Kate pod
koniec tygodnia odejdzie?
David czuje się lepiej, ale wróci do pracy dopiero
NIE TYLKO W ZWITA 127
za jakiś czas powiedział, gdy jedli. Czy nie myś-
lałaś o tym, żeby tu zostać trochę dłużej?
Na zastępstwie? I tak za tydzień święta przypo-
mniała mu. Zaraz po nich, dwudziestego ósmego,
wraca Anne, prawda? A w same święta i tak macie
tylko dyżury. David do tego czasu może się już czuć
o wiele lepiej. NaprawdÄ™ potrzebujecie jeszcze mojej
pomocy?
Jestem pewien, że moglibyśmy znalezć ci jakieś
zajęcie. Pasztet nagle przestał mu smakować. Jakie
masz plany na święta? spytał.
Zamierzam spędzić je u mojego brata w York-
shire. Rodzice pojadą tam pojutrze, a ja dołączę do nich
w weekend. Potem spędzę kilka dni u rodziców.
Czy zamierzasz tu wrócić? zapytał cicho.
Przez chwilÄ™ patrzyli sobie w oczy.
Może... Nie wiem powiedziała.
OdsunÄ…Å‚ talerz.
Przepraszam, chyba nie byłem głodny. Muszę
wpaść jeszcze na chwilę do przychodni. Nie wrócę
pózno.
Wyszedł, ignorując błagalne spojrzenia psów. Za-
mknął za sobą bramę, wciągnął głęboko w płuca świe-
że powietrze i wpatrzył się w ciemność.
Dobry Boże. Po tym wszystkim, co wydarzyło się
pomiędzy nimi w weekend, ona wciąż nie jest pewna.
Do licha, co byłoby w stanie ją przekonać? Nie pali, nie
nadużywa alkoholu, nie uprawia hazardu ani nie szasta
pieniędzmi, co wcale nie znaczy też, że ma węża
w kieszeni. PÅ‚aci w terminie rachunki, pomaga starusz-
kom przejść przez jezdnię, kocha naprawdę kocha
dzieci i chyba nie jest najgorszy w łóżku.
128 CAROLINE ANDERSON
Co musiałby jeszcze zrobić?
Około godziny włóczył się bez celu, mając poczucie
winy, że nie wziął ze sobą psów. W końcu wrócił do
domu, nie doszedłszy do żadnych wniosków.
Kate spała zwinięta w kłębek na kanapie przy ko-
minku. Muffin i Jet leżały na podłodze obok niej. Gdy
wszedł, Jet uniosła głowę i spojrzała na niego z wy-
rzutem.
Poklepał ją, pogłaskał Muffin i ukucnął przy Kate.
Kochanie?
Zamrugała, po czym jęknęła cicho i przeciągnęła
siÄ™.
Musiałam zasnąć zauważyła. Przepraszam.
Która godzina?
Pora spać oświadczył, po czym wypuścił na
chwilę psy do ogrodu, a potem zamknął drzwi i wrócił,
ale ona już poszÅ‚a na õorÄ™.
Czekała na niego w łóżku. Tej nocy kochali się
cicho i nieco rozpaczliwie. Po wszystkim przytulił ją,
całując jej włosy.
Kocham cię, Kate powiedział łamiącym się
głosem. Zostań ze mną, proszę. Nie opuszczaj mnie
znowu.
Ona jednak już spała i jego słowa pozostały bez
odpowiedzi.
Indyk myślał o niedzieli, sarkastycznie stwierdziła
Kate w czwartek, oglÄ…dajÄ…c prognozÄ™ pogody. Opady
śniegu w Górach Pennińskich miały przenieść się
w sobotę po południu nad Yorkshire.
No cóż, pomyślała, wyłączając telewizor i patrząc
na zegarek. Może jednak nie będzie tak zle. W prze-
NIE TYLKO W ZWITA 129
szłości tyle razy się mylili. Miała Uoł godziny do
rozpoczęcia popołudniowego dyżuru w przychodni,
a chciała jeszcze po drodze zajrzeć do sklepu ze
starociami. Musi kupić coś bratu na Gwiazdkę.
Zastanawiała się nad prezentem dla Olivera, ale nie
mogła się zdecydować, co mu podarować. Zwłaszcza
że nie wiedziała jeszcze, czy tu wróci.
Chociaż była prawie pewna, że tak. We wtorek
wieczorem była bliska wyznania mu całej prawdy, ale
w ostatniej chwili stchórzyła. Specjalnie piła wtedy
wino dla dodania sobie odwagi ale potem zapytał,
czy zostanie, i zanim mogła rozwinąć swoją odpo-
wiedz, wyszedł.
Może gdyby nie wyjeżdżała na święta do York-
shire, spędziłaby je razem z nim i opowiedziała mu
o wszystkim. Był już najwyższy czas, by wyznać
mu prawdę, ale bała się tego. Nie mogła znieść
myśli, że zniszczy jego marzenia ale w sumie i tak
to robi.
Kretynka, czemu pozwoliła mu się na to wszystko
namówić? Powinna się trzymać od niego z daleka. No
dobrze, a jeśli Oliver się faktycznie zmienił? Jeśli
posiadanie rodziny nie jest już dla niego tak ważne jak
kiedyÅ›?
Snuła się bez celu po sklepach ze starociami, nie
poświęcając niczemu większej uwagi, a potem wróciła
do przychodni. Oliver i Peter siedzieli przy wielkim
stole wśród sterty papierów. Obaj podnieśli głowy, gdy
weszła, i uśmiechnęli się do niej.
Cześć. Nalej sobie kawy i przyłącz się do nas.
Właśnie dyskutujemy nad kącikiem zabaw oznajmił
Peter. Może będziesz miała jakieś pomysły. Bez
130 CAROLINE ANDERSON
przerwy jest demolowany, a zabawki majÄ… dziwny
zwyczaj z niego znikać.
Może chowają się przed złymi dziećmi, które
się nimi bawią? zasugerowała i usiadła naprzeciwko
Olivera.
Roześmiał się i serce podeszło jej do gardła. Jego
twarz była tak droga jej sercu, tak jej bliska...
Więc co proponujesz? spytał. Zakazać wstępu
złym dzieciom?
Zwietny pomysł włączyła się Mandy, prze-
chodząca obok. Doprowadzają mnie do szału.
Mnie też przyznał Oliver ale to przychodnia
rodzinna. Obawiam się, że nie możemy się ich pozbyć.
Pozostaje tylko znalezienie sposobu na zajęcie ich
czymś, co utrzyma je z daleka od stada pełnych dezap-
robaty staruszek, które siedzą w poczekalni i marudzą,
ilekroć dostaną zabawką.
Kate roześmiała się.
Co powiecie na ogrodzenie? zasugerowała.
Najlepiej pod napięciem rozmarzył się Oliver.
Matka Judy ma takie w zagrodzie dla kur. Zwietny
pomysł.
Dobry Boże! Czyżby mówił poważnie?
Kate? Ja tylko żartowaÅ‚em wyjaÅ›niÅ‚ i úswiado-
miła sobie, że od dłuższej chwili wpatruje się w niego
z przerażeniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]