[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A więc dlaczego jesteś taka nieszczęśliwa? - kontynuował przesłuchanie.
- Proszę... - Chciała się cofnąć, ale duże ręce Popa znów ją powstrzymały.
- Zawsze mówiłaś mi prawdę, Meg. Westchnęła, wiedząc, że wszelkie uniki i
półprawdy na nic się nie zdadzą, jeśli dziadek postanowił się czegoś dowiedzieć.
- W porządku. Tak, jestem w nim zakochana, ale to już nie ma znaczenia.
- Niezbyt to inteligentne stwierdzenie, jak na tak mądrą dziewczynę - rzekł z pewną
dezaprobatą w głosie. - Może wyjaśnisz, dlaczego to nie ma znaczenia?
- Nie ma znaczenia - powtórzyła, wzruszając ramionami - ponieważ jest to
nieodwzajemnione uczucie.
- A kto to powiedział? - dopytywał się Pop. W jego głosie słychać było lekkie
oburzenie.
- Pop... - Wyraz jej twarzy złagodniał. - To, że ty mnie kochasz, nie oznacza, że
wszyscy inni też muszą.
- Dlaczego jesteś taka pewna, że on cię nie kocha? r upierał się dziadek. - Pytałaś go o
to?
- Nie! - Megan ze zdumienia niemal się roześmiała.
- Dlaczego nie? Wszystko byłoby wtedy prostsze. Megan wzięła głęboki oddech.
Miała nadzieję, że jednak go przekona.
- David Katcherton nie należy do mężczyzn, którzy się zakochują. W każdym razie nie
na poważnie. A jeśli nawet, to z pewnością nie w kimś takim jak ja. - Podkreśliła słowa
energicznym machnięciem ręki. - On był w Paryżu, mieszka w Nowym Jorku... Ma siostrę o
imieniu Jessica...
- To rzeczywiście wszystko wyjaśnia - zgodził się Pop ironicznie.
- Ja nigdy nigdzie nie byłam. - Megan westchnęła, przeciągając dłonią po włosach. -
Latem widuję tu tysiące ludzi, naprawdę tysiące, ale to tylko turyści. Najdalej byłam w
Charlestonie.
Pop pocieszająco pogłaskał ją po głowie.
- Zawsze trzymałem cię zbyt blisko siebie - wymamrotał. - Mówiłem sobie, że jeszcze
będziesz mieć wiele okazji.
- Och, nie, Pop, nie to miałam na myśli! - Objęła go i zatopiła twarz w jego ramieniu. -
Nie chciałam, by to tak zabrzmiało. Kocham cię! I kocham to miejsce. Niczego nie chcę
zmieniać. To było okropne z mojej strony.
Pop roześmiał się i poklepał ją po plecach. Delikatny zapach jej perfum przypomniał
mu, że Megan nie jest już małą dziewczynką. Jak szybko minęły te lata!
- Nigdy w życiu nie zrobiłaś niczego okropnego. Obydwoje wiemy, że chciałabyś
zobaczyć kawałek świata, a ja wiem, że tkwisz tu ze mną, by się mną opiekować. - Ależ tak -
powiedział szybko, przewidując jej protesty. - To ja byłem samolubny, że ci na to
pozwoliłem.
- Nigdy nie byłeś egoistą - odrzekła i odsunęła się od niego. - Chciałam tylko
powiedzieć, że ja i Katch mamy ze sobą tak niewiele wspólnego. On patrzy na świat inaczej
niż ja. Przy nim tracę grunt pod nogami.
- Przypominam sobie, że jesteś niezłą pływaczką. - Pop pokręcił głową, widząc wyraz
jej twarzy i westchnął. - W porządku. Zostawmy to. Jesteś również uparta.
- Stanowcza - poprawiła go z uśmiechem. - To ładniejsze określenie.
- Jedynie bardziej elegancki sposób stwierdzenia, że ktoś jest uparty jak osioł - rzekł
szczerze, ale nie mógł ukryć uśmiechu w oczach. - Dlaczego nie popracujesz nad swoimi
rzezbami, zamiast kręcić się tutaj w środku dnia?
- Praca nie szła mi zbyt dobrze - wyznała, myśląc o niedokończonej twarzy Katcha,
która ją prześladowała. - A zresztą lubię tu przychodzić. - Wzięła go pod ramię i zaczęli iść
razem.
- W przyszłym tygodniu już wszystko będzie gotowe - powiedział Pop, rozglądając się
dookoła z zadowoleniem. - Przy odrobinie szczęścia, jak będzie dobry sezon, spłacimy
znaczną część z tych dziesięciu tysięcy.
- Może bank pójdzie nam na rękę i dogodnie rozłoży spłaty - zasugerowała Megan,
wsłuchując się w stukot młotków, gdy zbliżali się do kolejki górskiej.
- Nie pożyczyłem pieniędzy od banku... - Pop urwał w pół zdania. Potem chrząknął i
pochylił się, by zawiązać but.
- Nie pożyczyłeś pieniędzy od banku? - Megan zmarszczyła brwi i ze zdziwioną miną
wpatrywała się w posiwiałą głowę dziadka. - Skąd więc, na Boga, je wziąłeś?
Pop w odpowiedzi mruknÄ…Å‚ coÅ› niezrozumiale.
- Nie znam nikogo z takimi pieniędzmi - podjęła z zastanowieniem i nagle zamilkła. -
Nie! Nie zrobiłeś tego, prawda? Chyba nie wziąłeś od niego pieniędzy?
- Och, Megan miałaś o tym nie wiedzieć! - W jego głosie pobrzmiewała niepewność, a
w oczach pojawił się niepokój. - On bardzo prosił, by ci o tym nie mówić... Jak mogłem...
- Dlaczego? - spytała. - Dlaczego to zrobiłeś, Pop?
- Och, to był zwykły przypadek, Megan. - Pop wyciągnął rękę i w stary, wypróbowany
sposób poklepał ją pocieszająco po dłoniach. - Akurat tu był. Gdy wspomniałem o naprawach
i konieczności zaciągnięcia kredytu, od razu zaproponował mi pożyczkę. Wydało mi się to
doskonałym rozwiązaniem. - Bawił się sznurówkami. - Banki tracą mnóstwo czasu na
papierkową robotę, a on bierze zdecydowanie mniejsze odsetki. Myślałem, że się z tego
powodu ucieszysz...
- Czy spisaliście umowę? - spytała ze śmiertelnym spokojem.
- Oczywiście. Katch, co prawda, nie nalegał, ale ponieważ wiem, jaka jesteś
pedantyczna, jeśli chodzi o finanse, spisałem prawną umowę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •