[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Klienci byli pod wrażeniem jej emocjonalnego zaangażowania
i uznali, że komuś, kto tak niezwykle przejmuje się promocją
ich towarów, należy powierzyć kampanię reklamową.
Wróciła do domu. Czekała ją Wigilia w pustym
mieszkaniu, którego nawet nie przybrała z okazji świąt.
Dwudziestego czwartego grudnia o godzinie drugiej
trzydzieści siedem Trent podpisał kontrakt z właścicielem
przedsiębiorstwa budowlanego w ostatniej chwili, przed jego
wyjazdem na narty.
Wrócił do domu na Wigilię. Miał ją spędzić samotnie w
mieszkaniu, w którym nawet nie było choinki.
Musiała podzielić się z kimś dobrą nowiną. Wygrzebała z
torebki służbową wizytówkę Trenta i zatelefonowała do niego
do biura. Nikt nie odpowiadał, więc zadzwoniła do domu.
Odezwała się automatyczna sekretarka i Rusty
wybuchnęła płaczem.
Była sama. Zupełnie samotna w Wigilię. W Agencji
Reklamowej Dearsinga została zastępcą dyrektora, marzyła o
tym stanowisku od chwili, gdy zaczęła tam pracować. Miała
kierować kampaniami reklamowymi na cały kraj. Powinna
być szczęśliwa. Powinna to świętować. A pozostało jej
jedynie iść do łazienki i wziąć prysznic.
Gdzie ona jest? Trent rzucił słuchawkę, gdy odezwała się
automatyczna sekretarka. Czy Rusty zdobyła to zlecenie? Czy
jest szczęśliwa? Czy nie obchodzi jej, jak on sobie poradził,
czy podpisał kontrakt?
Udało mu się. I to bez grosza z rancza Triple D. Pewnego
dnia może wujkowie zamieszkają w jego wymarzonym
miasteczku - . A. od tej chwili środowisko inwestorów
nabierze przekonania, że Trent nie musi polegać na
pieniądzach z ran - cza, żeby realizować swe plany.
%7łycie było piękne. Powinien być szczęśliwy. Powinien to
świętować.
I chciał świętować. Z Rusty.
Opadł na skórzaną kanapę. Choć nowa i droga, nie było
mu na niej tak dobrze jak na pewnym zdezelowanym meblu w
opuszczonej chacie. Zamknął oczy. O czym myślał? %7łe nie
powinien pozwolić Rusty odejść, zgodzić się na to  całkowite
zerwanie".
Kiedy dwoje ludzi się kocha, próbują wszystko tak
zorganizować, by im się udało żyć ze sobą. A on ją kochał.
Więc dlaczego jej tego nie powiedział? Nic dziwnego, że
chciała całkowitego zerwania. Nawet nie podał jej jednego
konkretnego powodu, dlaczego miałaby się nadal z nim
spotykać.
Był tak pochłonięty swym projektem, a jej tak zależało na
zdobyciu zlecenia, że oboje stracili z oczu rzecz najważniejszą
- uczucie, które ich połączyło.
Miał teraz przed sobą nowe zadanie. Podniósł słuchawkę.
Wycierając włosy ręcznikiem, Rusty podeszła do
automatycznej sekretarki. Ktoś telefonował, kiedy brała
prysznic. Uruchomiła taśmę, lecz nie było żadnej wiadomości.
Przyszło jej do głowy, że zadzwoni na ranczo, ale linia była
zajęta. Jakżeby inaczej. Poszła do kuchni i otworzyła lodówkę.
Wspaniale, na wigilijną kolację będzie jadła resztki
chińszczyzny z restauracji. To było okropne. Straszne. Jak
Agnes mogła jej to zrobić? Zawsze razem spędzały święta.
Rusty poświęciła dla niej swe szczęście, a ona nawet tego nie
doceniła.
A teraz stała osamotniona przed mikrofalową kuchenką, w
której leżała zamrożona kupka chińskiego jedzenia, podczas
gdy Agnes brylowała na ranczu wśród trzech panów do
wzięcia.
Coś tu nie było w porządku.
Zadzwonił telefon. Rusty rzuciła się ku niemu, świadoma
żałośnie ochoczej nuty w swym głosie.
- Rusty? To Trent. Powinna odłożyć słuchawkę.
- Słucham. - Zgasiła lampę, jakby potrafiła rozmawiać z
nim tylko w ciemnościach.
- Wiem, że chciałaś całkowitego zerwania, ale ja cię
kocham. Czy ty mnie kochasz? - spytał bez zbędnych
wstępów.
Azy płynęły jej po twarzy.
- Czy mnie kochasz?
- Tak - wyszeptała i usłyszała, że odetchnął z ulgą.
- Wszystko się ułoży. Obiecuję. Rusty chciała mu
wierzyć.
- Jak?
- Dostałaś to zlecenie?
- Tak! - wykrzyknęła. - A ty zawarłeś umowę?
- Wszystko podpisane, przypieczętowane, dostarczone.
- Gratuluję. - Nie wykrzesała z siebie nawet cienia
entuzjazmu, lecz nie była w stanie udawać.
- A więc tak - rzekł Trent - oboje mamy przed sobą pracę, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •