[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Westchnęłam.
 Nie, mamo. Przysięgam. My tylko... się uczyliśmy i zasnęliśmy.
 Uczyliście się w twojej sypialni?  Odgarnęła włosy z twarzy.  Nigdy wcześniej nie
było żadnych zasad, ale teraz musimy jakieś ustalić.
 Mamo  jęknęłam, patrząc na Willa.  Przestań...
 Nie będzie chłopaków w twojej sypialni. Wcale.  Wyciągnęła śmietankę.  Nie
będzie chłopaków, którzy zostają na noc, w żadnej części tego domu.
Usiadłam i zaczęłam sączyć sok pomarańczowy.
 Możesz nie używać liczby mnogiej? Jezu.
Nalała sobie kubek kawy.
 Blake ciągle tu przebywa. I jeszcze Daemon. Więc tak, chłopcy w liczbie mnogiej.
Zjeżyłam się.
 %7ładen z nich nie jest moim chłopakiem.
 Czy dzięki temu mam się czuć lepiej, po tym, jak się zobaczyłam jednego z nich w
twoim łóżku?  Upiła łyk kawy i zmarszczyła nos z obrzydzenia.  Kochanie, nigdy nie
musiałam się martwić, że zrobisz coś głupiego.
Wstałam i podałam jej cukier, o którym zapomniała.
 Nie robię nic głupiego. Nic się nie dzieje z żadnym z nich. Jesteśmy tylko
przyjaciółmi.
Zignorowała ostatnie stwierdzenie.
 Nie mogę spędzać tu za wiele czasu i muszę ci ufać. Proszę, powiedz mi, że jesteś...
bezpieczna.
 O mój Boże, mamo. Nie uprawiam seksu.
Jej spojrzenie powiedziało mi, że nie była całkiem przekonana.
 Po prostu upewnij się, że będziesz ostrożna. Nie chcę, żebyś została młodą mamą.
 Och, dobry Boże  wyszeptałam, chowając twarz w dłoniach.
 I martwię się  kontynuowała.  Najpierw był Daemon, potem najwyrazniej zaczęłaś
się spotykać z Blake'iem, a teraz...
 Nie spotykam się z żadnym z nich  powiedziałam chyba już po raz setny.
 Wy dwoje wyglądacie na całkiem sobie bliskich.  Will oparł się biodrem o zlew,
patrzÄ…c na nas.  Ty i Daemon.
 To naprawdę nie twoja sprawa  powiedziałam wściekła, że był przy takiej prywatnej,
tak koszmarnie zawstydzajÄ…cej rozmowie.
 Katy  warknęła mama.
Will się zaśmiał.
 Nie. Nic nie szkodzi, Kell. Ona ma rację. To nie moja sprawa. Ale wydaje się, że
macie wspólną historię.
Przez chwilę jego uśmiech przypomniał mi kogoś innego. Sztuczny. Plastikowy. Jak u
Nancy Husher. Zadrżałam. Boże, mam paranoję.
 Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
 Czy przyjaciele trzymają się za ręce w czasie snu?
Spojrzałam na mamę, ale ona była zajęta oglądaniem wnętrza jej kubka. Poczułam się
zdemaskowana. Otoczyłam się ramionami.
 Przepraszam, mamo, że cię zdenerwowałam. To się już nie powtórzy.
 Mam nadzieję, że nie.  Umyła kubek, lekko marszcząc przy tym brwi.  Wnuk jest
ostatniÄ… rzeczÄ…, jakiej teraz potrzebujÄ™.
Miałam dość tej rozmowy, więc przecisnęłam się koło Willa do salonu. Jezu, mama
myślała, że robię dzieci. Nawet mnie niepokoiła ta myśl.
Złapałam plecak z podłogi i zaciągnęłam go na kanapę. Gdy spojrzałam w górę,
zobaczyłam mamę i Willa w korytarzu. Coś do niej szeptał, a ona zaśmiała się miękko.
Zanim odwróciłam wzrok, pocałował ją... a nasze spojrzenia się spotkały.
***
Kilka godzin pózniej Will ciągle był w domu  moim domu. Nie jego. Czy tak będą
wyglądać moje soboty, gdy mama będzie miała wolne? Oglądając ich, jak pracują nad
krzyżówką w przerwie pomiędzy obściskiwaniem się? Miałam ochotę wydrapać sobie oczy.
Od jego spojrzenia miałam wrażenie, jakby pod moją skórą wędrowało tysiąc brudnych
karaluchów. To mogła być moja paranoja, ale nie potrafiłam otrząsnąć się z tego dziwnego
wrażenia.
Szybko sprawdziłam bloga i zauważyłam, że pod filmikiem mam przeszło dwadzieścia
komentarzy. Przejrzałam je, zaciekawiona tą nagłą miłością ludzi do komentowania.
Niektórzy zachwycali się książkami, które miałam. Inni zachwycali się chłopakiem, który
siedział przy mnie.
Cholera. Ukradł mi bloga.
Nałożyłam słuchawki i słuchałam muzyki, czytając na angielski. Pózniej pojawiła się
mama, więc wyciągnęłam słuchawki, mając nadzieję, że nie zanosi się na kolejną rozmowę
o seksie. Tym bardziej, że Will ciągle siedział w kuchni i czuł się jak u siebie w domu.
 Kochanie, Dee do ciebie przyszła.  A potem weszła do środka. Zamknęłam
podręcznik.  I nie mów, że jesteś zajęta lub masz plany z chłopakiem. Masz wstać i z nią
pogadać.
Skończyłam słodką przekąskę i nachmurzyłam się.
 Oookay...
Odgarnęła grzywkę z oczu.
 Nie możesz całego czasu spędzać na nauce lub z Blake'iem czy z kimś tam.
Czy z kimś tam? Jakbym miała długą listę chłopaków. Westchnęłam i wstałam. Zanim
wyszłam z pokoju, przyłapałam ją na gapieniu się na choinkę. Ciekawe o czym myśli?
Dee czekała na zewnątrz, gdzie było biało. Chwilę czasu zajęło mi zauważenie, że jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •