[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy doszli do domu, Alec udał się prosto do kuchni, żeby oprawić
ryby i schować je do lodówki. Sara przyglądała mu się przez chwilę, ale
przenikliwy zapach przyprawił ją o mdłości. Po chwili poszła do siebie na
codzienną drzemkę. Była rozczarowana. Alec tak łatwo przeszedł do
porządku dziennego nad wspólnym porankiem. Gdyby okazał jakoś, że i
on nie pozostaje obojętny na jej obecność. Nie ma jednak nadziei dla
takich pracoholików jak Alec. Praca zawsze na pierwszym planie. Zdążyła
się tego nauczyć.
Obudziła się póznym popołudniem zupełnie niewypoczęta. Wzięła
długi, gorący prysznic i umyła włosy. Potem usiadła na werandzie.
Zaczęła się zastanawiać, kiedy wróci Alec. Zmarszczyła brwi,
uświadamiając sobie, co robi. Musi przestać. Jest przecież samodzielna.
Niepotrzebny jej Alec. Ma książki, parę poważnych spraw do
przemyślenia. A jednak nadal siedziała na werandzie, wpatrując się w
drogę i nasłuchując odgłosu silnika. Kiedy spojrzała na zegarek, okazało
96
RS
się, że dochodzi już siódma. Zaczynała być głodna. Nie. Dość przecież
wieczorów spędziła, czekając, aż Alec wróci o ludzkiej porze na kolację.
Kiedy ryba się piekła, Sara przygotowała sałatę i pokroiła chleb.
Potem zasiadła w milczeniu do stołu, podziwiając przez okno zachód
słońca. Próbowała nie dać się ogarnąć poczuciu samotności. Przez ostatnie
dwa dni spędziła z Alekiem mnóstwo czasu i teraz bardzo go jej
brakowało. Oczywiście, tylko w roli współbiesiadnika, towarzysza
rozmowy przy kolacji, zapewniała samą siebie. Czemu jednak odnosiła
wrażenie, że to nieprawda?
Odstawiła porcję dla Aleca. Będzie mógł sobie podgrzać, jak wróci,
jeśli naturalnie czegoś nie zjadł w restauracji.
Alec otworzył drzwi przygotowany psychicznie na wyrzuty i
wymówki.
Salon był pusty. W powietrzu unosił się słaby zapach pieczonej ryby.
Poczuł, jak ślina napływa mu do ust. Otworzył drzwi do kuchni - ciemno i
pusto. Nasłuchiwał, ale wokół panowała cisza. Czyżby Sara gdzieś
wyszła?
Zamknął drzwi do kuchni i odłożył neseser na sofę. Poczuł się
zawiedziony. Spędził w biurze więcej czasu, niż planował. Spodziewał się,
że Sara zarzuci go wymówkami z powodu spóznienia na kolację. %7łe
będzie wypominać mu, iż znów pracuje, zamiast odpoczywać.
Usłyszał jakiś odgłos w łazience. Wszedł szybko po schodach na
górę i stanął przy drzwiach. Delikatnie zapukał.
- Saro?
- Cześć Alec. - Jej głos brzmiał pogodnie. -Chcesz wejść do łazienki?
Zaraz kończę.
97
RS
- Nie, właśnie wróciłem i zastanawiałem się, gdzie jesteś.
- Kąpię się.
Alec oparł czoło o drzwi i przymknął oczy, wyobrażając sobie jej
lśniącą, pokrytą pianą i rozgrzaną skórę. Miałby ochotę przesunąć po niej
dłońmi, rozgarnąć pianę na boki i...
- ...więc będziesz musiał sobie podgrzać, ale powinna być jeszcze
dobra.
- Co?
- Kolacja - podniosła głos. - W lodówce. Podgrzej sobie, powinna
być dobra. Chyba że już jadłeś.
- Nie. Upiekłaś rybę?
- Tak. Wyszła przepyszna! Idz jeść.
Kolacja istotnie była przepyszna, tak jak obiecała Sara. Zawsze była
utalentowaną kucharką. %7łałował, że nie mógł jej obserwować krzątającej
się przy kuchni. Wyobrażał sobie, jaka byłaby dumna, podając na stół
własnoręcznie złowioną zdobycz.
Kiedy usłyszał odgłos otwieranych na górze drzwi, wytężył słuch.
Zejdzie na dół, czy jest już gotowa do snu i pójdzie prosto do łóżka?
Skończył jeść i odstawił pusty talerz, nie odrywając wzroku od schodów.
98
RS
ROZDZIAA SMY
Sara czuła się całkowicie wypoczęta i była w doskonałym nastroju.
Zastanawiała się wprawdzie, czy już się położyć, ale było jeszcze
wcześnie i nie zasnęłaby, zwłaszcza że po południu drzemała. Przyjrzała
się sobie w lustrze i uznała, że wygląda wystarczająco godnie, by
odwiedzić przed snem Aleca. Wzięła głęboki oddech i zeszła na dół.
- Kolacja była wyśmienita - powiedział Alec, kiedy ją zobaczył.
Podniósł się z krzesła i wskazał zapraszającym gestem ręki sofę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl