[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pewnością nie miała niczego pod spodem. Pragnął rozpuścić jej włosy
i zanurzyć dłonie w miękkich, błyszczących lokach.
- Julianna?
Tylko tyle zdołał z siebie wykrztusić.
- Witaj w domu, Lucasie. - Podała mu kieliszek z winem i
leciutko pocałowała go w usta. Gdy nachylił się, by odwzajemnić
pocałunek, cofnęła się o krok. - Jesteś jakiś inny.
Nie bardzo wiedział, co miała na myśli. Chyba chodziło jej o to,
że zachowuje się inaczej niż zwykle. Nie mogła przecież wiedzieć, że
po powrocie do miasta przebrał się w inny garnitur.
Miał szczery zamiar wyjaśnić tę sprawę, lecz gdy spojrzał jej w
oczy, natychmiast zapomniał, co chciał powiedzieć.
134
RS
- Kolacja jest już gotowa. - Julianna odsunęła krzesło i
pieszczotliwie pogładziła lśniące drewno. - Usiądz, zaraz wszystko
przyniosÄ™.
Lucas zrobił to, o co go prosiła. Do diabła, stanąłby nawet na
głowie albo zaczął szczekać, gdyby takie było życzenie Julianny.
Nałożyła mu na talerz mięso i ziemniaki, stawiając obok koszyk
z pieczywem. Pózniej usiadła naprzeciwko niego.
- Bułeczki są jeszcze ciepłe - powiedziała.
Gdyby Lucas był w stanie cokolwiek wykrztusić, z jego gardła i
tak wydobyłby się tylko nieartykułowany jęk. Jeśli Julianna nadal
będzie tak na niego patrzeć, to jego plan spali na panewce. Na litość
boską, przecież jest tylko człowiekiem! Zwykłym śmiertelnikiem. Zaś
Julianna... boginią. Płomienie świec tajemniczo oświetlały jej twarz,
oczy lśniły, a na wargach igrał nieodgadniony uśmiech.
Czas porzucić wszelką nadzieję. Lucas zrozumiał, że jest
zgubiony.
Może powinien odłożyć realizację swojego planu do jutra.
Wtedy będzie miał jaśniejszy umysł, zdąży nieco ochłonąć. A dzisiaj
Julianna będzie należała do niego. Choćby miało to być po raz ostatni
i choćby miał posiąść tylko jej ciało, a nie duszę.
Wiedział, że Jule coś do niego mówi. Starała się nawiązać z nim
konwersację o pogodzie i nowych sadzonkach, lecz nie był w stanie
pojąć sensu jej słów. Zaczaj powoli wstawać od stołu, wiedząc, że
jeśli tylko muśnie Juliannę, to straci nad sobą wszelką kontrolę.
135
RS
Zacznie się z nią kochać tu i teraz, tak jak o tym marzył przez trzy
tygodnie pobytu w Dallas.
Powoli osunął się z powrotem na krzesło. Cholera, nie wolno mu
tego zrobić. Nie może się z nią teraz kochać, a potem kazać jej
przeglądać papiery. Po czymś takim nie umiałby spojrzeć na swoje
odbicie w lustrze.
Nagle wszystko wydało mu się niezwykle skomplikowane. To
dlatego, że z Jule łączył go nie tylko seks. Chodziło o coś znacznie
głębszego i ważniejszego.
- Czy masz jeszcze na coś ochotę? - zapytała, gdy znów usiadł
przy stole.
To z pozoru niewinne pytanie sprawiło, że na czole Lucasa
pojawiły się kropelki potu.
- Nie - odpowiedział przez zaciśnięte zęby.
Powinien chyba przynajmniej spróbować jedzenia. Julianna
zadała sobie przecież wiele trudu, by to wszystko przygotować.
Włożył więc do ust trochę ziemniaków, lecz miał zbyt wyschnięty
przełyk, by naprawdę poczuć ich smak.
Zdenerwowana Julianna paplała jak najęta, grzebiąc przy tym
bezwiednie widelcem w swoim talerzu. Ostatnim wysiłkiem woli
odgrywała rolę spokojnej i chłodnej gospodyni. Tak naprawdę miała
ochotę wyć i wrzeszczeć.
Małej satysfakcji doświadczyła dopiero wówczas, gdy Lucas
odprowadził ją wzrokiem do kuchni. Miał rozchylone usta, a w jego
oczach czaiło się pożądanie.
136
RS
Być może był to mały i niewart wzmianki triumf, lecz po raz
pierwszy Juliannie zaświtała jakaś nadzieja.
Ale wkrótce i ona zgasła. Lucas powiedział zaledwie kilka słów,
w ogóle na nią nie patrząc. I to właśnie było najgorsze.
Nie wolno jej płakać. Nie da mu tej satysfakcji!
- Skończyłam zrywać tapetę w gościnnej sypialni - powiedziała.
- Mam trochę katalogów, może coś razem wybierzemy.
- Jasne - mruknÄ…Å‚ Lucas.
Jego ton zdradzał kompletny brak zainteresowania deseniami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •