[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ty sam się zmieniłeś.
 Przykro mi, ale nie czuję już tego, co przedtem. Po tym, co się stało& po prostu
nie potrafiÄ™.
 A ja potrafiÄ™. Przynajmniej tak mi siÄ™ wydaje.
 W tej chwili nasze uczucia są najmniej ważne. Musimy przyjrzeć się faktom.
 Wiem. Słuchaj& Powiedziałam Starkwedderowi, że ja to zrobiłam.
Spojrzał na nią z niedowierzaniem.
 Wyznałaś to Starkwedderowi?
 Tak.
 I on się zgodził ci pomóc? Obcy człowiek? To jakiś wariat.
 Może i wariat  odparła Laura z urazą.  Ale bardzo mnie podniósł na duchu.
 Ach, tak! Tobie żaden mężczyzna się nie oprze  zauważył Farrar ze złością. 
Mam rację? Ale tak czy inaczej, Lauro, morderstwo&  głos mu zamarł.
 Postaram się już nigdy o tym nie myśleć  obiecała.  I nie zrobiłam tego z
premedytacją. To był po prostu impuls  dodała błagalnie.
 Nie ma potrzeby do tego wracać. Powinniśmy się raczej zastanowić, co dalej.
 Wiem, te odciski palców. I twoja zapalniczka.
 Właśnie. Musiała mi wypaść, kiedy pochylałem się nad ciałem.
 Starkwedder wie, że jest twoja, ale nic nie może ci zrobić. Złożył już zeznania,
nie będzie ich teraz zmieniał.
Farrar przyglądał jej się przez chwilę, wreszcie rzekł cokolwiek dramatycznym
tonem:
 W razie czego wezmÄ™ winÄ™ na siebie.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
 Nie, nie chcę!  krzyknęła Laura. Złapała go za ramię, ale zaraz puściła,
oglądając się trwożnie na dom.  Nie chcę!
 Nie myśl, że nie rozumiem, jak do tego doszło  przemawiał do niej z
wysiłkiem.  Podniosłaś broń i strzeliłaś, nawet nie wiedząc, co robisz, a potem&
Laura wydała okrzyk zdumienia.
 Co?! Próbujesz mnie zmusić do wyznania, że to ja go zabiłam?
 Niezupełnie  tłumaczył się z zakłopotaniem.  Już mówiłem, że gotów jestem
wziąć winę na siebie.
Laura pokręciła głową, zmieszana.
 Ale& Ale powiedziałeś, że wiesz, jak to się stało.
 Posłuchaj, Lauro. Nie posądzam cię o zbrodnię z premedytacją. Dobrze wiem,
że zastrzeliłaś go, gdyż&
 Ja?  przerwała mu szybko.  Ja go zastrzeliłam? Naprawdę w to wierzysz?
Odwrócił się do niej plecami i krzyknął ze złością:
 Na miłość boską, przestańmy się oszukiwać! Inaczej do niczego nie dojdziemy!
Spokojnym i opanowanym, chociaż nabrzmiałym rozpaczą głosem oznajmiła:
 Nie zabiłam go i dobrze o tym wiesz.
Zapadło milczenie. Farrar obrócił się do niej wolno i po chwili spytał:
 Więc kto?  I nagle zrozumiał.  Lauro! Czyżbyś myślała, że to ja?
Stali naprzeciw siebie, nie mogąc wykrztusić słowa. Pierwsza odezwała się Laura:
 Słyszałam strzał, Julianie.  Wciągnęła głęboko powietrze.  Słyszałam strzał i
twoje oddalające się kroki na ścieżce. Zeszłam na dół i zastałam go martwego.
 Lauro, ja go nie zabiłem  rzekł cicho Farrar. Zerknął w niebo, jakby szukając
tam natchnienia.  Przyszedłem zobaczyć się z Richardem. Chciałem mu oznajmić, że
zaraz po wyborach musimy się dogadać w sprawie rozwodu. Tuż przed drzwiami
usłyszałem strzał. Pomyślałem, że Richard zabawia się jak zwykle, ale kiedy wszedłem,
zobaczyłem, że nie żyje. Był jeszcze ciepły.
 Nie rozumiem  mruknęła Laura.
 Może& może popełnił samobójstwo?
 Nie, to wykluczone!  ucięła Laura.  Wykluczone, ponieważ&
Urwała, gdyż w domu rozległy się nagle podniecone wrzaski Jana.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
XIV
Ruszyli biegiem w tamtą stronę i niemal zderzyli się z chłopcem przy szklanych
drzwiach.
 Lauro!  krzyczał Jan, pozwalając się jednak łagodnie, lecz stanowczo
wepchnąć z powrotem do gabinetu.  Lauro! Przecież teraz to wszystko jest moje,
prawda? Bo Richard nie żyje! Wszystkie te pistolety, strzelby i tak dalej należą do
mnie! Jestem jego bratem, najważniejszym mężczyzną w rodzinie!
Julian Farrar przysiadł na poręczy fotela, obojętny na całą tę scenę. Laura
próbowała uspokoić chłopaka, który skarżył się płaczliwie:
 Benny nie pozwala mi ruszać strzelb. Zamknęła je w tamtej szafce  machnął
ręką w stronę drzwi.  Ale one są moje, mam prawo je zabrać. Powiedz jej, żeby dała
mi klucz!
 Posłuchaj, kochany  zaczęła Laura.
Jan jednak nie lubił, żeby mu przerywano. Ruszył szybko do drzwi, a potem nagle
obrócił się do niej twarzą.
 Traktuje mnie jak dziecko! Mam na myśli Benny. Wszyscy traktują mnie jak
dziecko, ale ja jestem dorosły, mam dziewiętnaście lat, jestem prawie pełnoletni! 
Rozkrzyżował ramiona, jakby broniąc dostępu do swych skarbów.  Cały sprzęt
Richarda należy do mnie! Zamierzam robić to samo, co on: będę strzelał do wiewiórek
i kotów.  Zaśmiał się histerycznie.  Do ludzi także, jeśli ktoś mi się nie spodoba!
 Nie ekscytuj się tak  ostrzegła go Laura.
 Ja się nie ekscytuję!  krzyknął ze złością.  Ale nie dam się terroryzować. 
Wrócił na środek pokoju i stanął przed nią ze zdecydowaną miną.  Teraz ja tu jestem
panem! Panem tego domu! Wszyscy muszą mnie słuchać!  Po chwili namysłu
zwrócił się do Farrara:  Jak zechcę, mogę zostać nawet sędzią pokoju, prawda
Julianie?
 Myślę, że na to jesteś jeszcze za młody  odrzekł tamten.
Jan wzruszył ramionami i obrócił się tyłem do Laury.
 Wszyscy uważacie mnie za dzieciaka  powtórzył.  Ale teraz koniec! 
Rzucił się na sofę, rozstawiając szeroko nogi.
 Pewnie jestem bogaty, co? Ten dom należy do mnie. Nikt nie będzie mnie już do
niczego zmuszał! To ja będę wszystkich rozstawiał po kątach. Ta głupia, stara Benny
nie będzie mi rozkazywać. Niech tylko spróbuje, to&  Urwał i dodał dziecinnie: 
To wiem, co zrobiÄ™!
Laura podeszła bliżej.
 Posłuchaj, Janie. To bardzo smutny okres dla nas wszystkich. Nikt nie ma prawa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •