[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Doktor Blomberg potwierdzająco sam sobie skinął głową i dodał:
- Stig jest fizycznie odporny. Ogólny jego stan jest zadowalający.
- Co?
- Dobre ciśnienie, mocne serce. Stan ogólny znakomity. Gunvald Larsson zdaje się miał
dość.
Eskulap zrobił minę świadczącą, że pragnie się oddalić.
- Chwileczkę, doktorze - powiedział Kollberg.
- ProszÄ™?
- Pan był lekarzem komisarza Nymana od długiego czasu i znał go pan dobrze.
- Tak, to prawda.
- Jakiego rodzaju człowiekiem był Nyman?
- Tak, niezależnie od dobrego stanu ogólnego - wtrącił Gunvald Larsson.
- Nie jestem psychiatrą - powiedział Blomberg potrząsając głową. - Trzymam się raczej
spraw wewnętrznych.
Kollberg nie był jednak nastawiony na ustępstwa i rzekł uparcie:
- Jakąś opinię o nim musi pan przecież mieć.
- Stig Nyman, jak my wszyscy, był człowiekiem złożonym - powiedział lekarz wykrętnie.
- I to tylko ma pan do powiedzenia? Tak.
- Dziękuję.
- Do widzenia - powiedział Gunvald Larsson. Na tym rozmowa się skończyła.
Kiedy specjalista od chorób wewnętrznych się oddalił, Gunyald Larsson zajął się
uprawianiem jednego ze swych najbardziej irytujących przyzwyczajeń. Systematycznym
wyciąganiem swych długich palców, jednego po drugim, póki nie zatrzeszczały w stawach. W
wielu wypadkach był zmuszony pociągać dwa razy albo i więcej. Zwłaszcza jeśli chodziło o
środkowy palec prawej ręki, w stawach trzaskało dopiero po osiemnastym pociągnięciu.
Kollberg przyglądał się temu zajęciu z pełną rezygnacji odrazą. W końcu powiedział:
- Larsson?
- Tak, o co chodzi?
- Po co ty to robisz?
- To moja rzecz - odparł Gunvald Larsson.
Kollberg dalej próbował rozwiązywać łamigłówki i po chwili zagadnął:
- Możesz sobie wyobrazić, jak ten, co pozbawił życia Nymana, mógł się zachować? Potem?
- A skąd wiesz, że to był on?
- Bardzo niewiele kobiet umie posługiwać się podobną bronią, a jeszcze mniej nosi obuwie
numer 45. No, więc jak, możesz wczuć się w sytuację?
Gunvald Larsson spojrzał na niego bystrymi jasnoniebieskimi oczami i powiedział:
- Nie, nie mogę. Dlaczego bym u licha miał móc? Podniósł głowę, odgarnął jasne włosy i
zaczął nasłuchiwać.
- A cóż to za piekielny hałas?.
Słychać było w pobliżu wołania i podniecone głosy.
Kollberg i Gunvald Larsson natychmiast wyszli przed dom. Zobaczyli biało-czarny
mikrobusik policyjny i pięciu młodych policjantów, którzy pod kierownictwem nieco starszego
zajęci byli usuwaniem gromadki cywilów na odległość piętnastu metrów od wejścia do budynku.
Policjanci utworzyli łańcuch, a ich przywódca groznie wywijał wzniesioną nad głową pałką.
Wśród cywilów było kilku fotoreporterów, salowe w białych fartuchach, taksówkarze w
służbowych ubraniach i inne osoby różnej płci i wieku. Zwykły tłumik ciekawskich. Wiele osób
głośno protestowało, a jeden z młodzieńców podniósł puszkę po piwie i cisnął nią w policjantów,
ale żadnego nie trafił.
- Wezcie się za nich, chłopcy - rzucił komenderujący - Dość już tego.
Ukazały się białe pałki wyciągnięte z pochew.
- Stop! - ryknął Gunvald Larsson swym potężnym głosem.
Wszelka aktywność została zahamowana.
Gunvald Larsson podszedł i zapytał:
- O co tu chodzi?
- Oczyszczam teren przed zabezpieczeniem go - powiedział starszy z policjantów; złoty
pasek na jego rękawie wskazywał, że jest to pierwszy asystent.
- Do diabła - z wściekłością powiedział Gunvald Larsson - tu nie ma nic do zabezpieczenia.
- To prawda, Hult, nic nie ma - powiedział Kollberg.
- I skąd tyś wziął tych chłopaków?
- To jest kolumna posiłkowa z piątego komisariatu - powiedział Hult, machinalnie
przyjmujÄ…c poprawnÄ… pozycjÄ™.
- Była już na miejscu i ja objąłem nad nią dowództwo.
- Skończyć natychmiast z tymi idiotyzmami - powiedział Gunvald Larsson. - Postawić na
schodach kogoś, kto nie pozwoli, by nieupoważnieni wchodzili do pawilonu. Wątpię zresztą, czy
nawet to jest konieczne. A tamci niech wracają do komisariatu. Tam się z pewnością bardziej
przydadzÄ….
Z policyjnego mikrobusu rozległy się trzaski krótkofalówki i metaliczny głos powiedział:
- Pierwszy asystent Harald Hult proszony jest o zgłoszenie się do centrali łączności, dla
dalszego skontaktowania z komisarzem Beckiem.
Hult wciąż trzymał w ręce pałkę i ze złością patrzył na obu detektywów.
- No - powiedział Kollberg - nie zamierzasz się skontaktować z centralą, zdaje się, że ktoś
ciÄ™ szuka.
- Mam czas - powiedział Hult. - Zresztą ja tu jestem jako ochotnik.
- Wątpię, czy potrzebni tu są jacyś ochotnicy - powiedział Kollberg.
Mylił się.
- To już jest czyste wariactwo - powiedział Gunvald Larsson. - Ja w każdym razie już tu
swoje zrobiłem.
On też się mylił.
Właśnie zrobił pierwszy krok w kierunku swego samochodu, gdy huknął strzał i ktoś zaczął
wołać o pomoc, piskliwie i z przerażeniem.
Gunvald Larsson stanął skonfudowany i spojrzał na swój chronograf. Wskazywał dziesięć
po dwunastej. Kollberg też natychmiast nastawił uszu. Czy tego właśnie oczekiwał?
21 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •