[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jajeczniczkÄ™ na maÅ‚ej patelence. ZapamiÄ™taÅ‚a z wczo¬rajszej rozmowy, że pani lubi lekko Å›ciÄ™tÄ…!
Do Reginy Pultok zaczęło docierać, że właśnie zaczyna nowe, piękniejsze życie. Jako
zapracowana dotąd pani domu (poprzednie kuchty trzeba było stale kontrolować!) nie do końca
jednak potrafiła w to uwierzyć.
Maria tymczasem zmieniÅ‚a swój kucharski fartuch na far¬tuszek subretki i ruszyÅ‚a na
poczÄ…tek porzÄ…dkować sypial¬niÄ™ paÅ„stwa. Nie byÅ‚a przedtem pewna, jak to bÄ™dzie z tym
sprzątaniem po kimś, ale teraz stwierdziła z zadowoleniem, że da się to traktować zupełnie
zawodowo. Zresztą nie miała specjalnie czasu na roztrząsanie sytuacji, w jakiej się na własną
proÅ›bÄ™ znalazÅ‚a, bowiem pracy w dużej willi byÅ‚o sporo. Po¬gratulowaÅ‚a sobie precyzyjnego
rozłożenia obowiązków, które przemyślała poprzedniego dnia.
Pani Gina, zjadÅ‚szy wyborne Å›niadanie, nie bardzo wie¬dziaÅ‚a, co z sobÄ… zrobić. MiaÅ‚a
ochotÄ™ pochodzić trochÄ™ za go¬sposiÄ… i popatrzeć jej na rÄ™ce, ale jakoÅ› jej byÅ‚o gÅ‚upio. Gosposia, w
przeciwieństwie do swoich poprzedniczek, nie wdawała się w rozmówki o kłopotach domowych,
mężu alkoholiku, bólach krÄ™gosÅ‚upa, niewdziÄ™cznych dzieciach ani kobiecych kÅ‚opo¬tach.
Przesuwała się po mieszkaniu jak maszyna, a wszędzie, gdzie przeszła, zostawiała czystość i ład.
Nie zadawała pytań. Najwyrazniej wiedziała, co robić.
 Na kiedy planuje pani obiad?  spytała pani Gina, żeby nie czuć się tak zupełnie
niepotrzebną we własnym domu.
Najchętniej wyszłaby gdzieś: do fryzjera, kosmetyczki, na ploty, na zakupy& ale przecież
nie mogła kuchty zostawić samej w domu. Wprawdzie zeskanowała sobie jej dowód osobisty i
zapisała szczeciński adres& ten adres może być nieprawdziwy, nawiasem mówiąc, a jeśli ona coś
ukradnie i ucieknie, to sam diabeł za nią nie trafi. Policja będzie musiała rozesłać listy gończe.
Myśl o listach gończych uspokoiła właścicielkę rezydencji. Zauważyła, że Maria od
jakiegoś czasu coś mówi.
 Przepraszam, zamyśliłam się nagle. Proszę powtórzyć&
 Obiad uzgodniłyśmy wczoraj dla wszystkich państwa na szesnastą, kiedy pan Pultok
wróci. Jeśli pani sobie życzy zjeść wcześniej, proszę bardzo.
 Nie, dziękuję, nie będzie trzeba  machnęła ręką pani i zamilkła niemal w pół słowa.
Maria domyśliła się jej rozterek.
 JeÅ›li wolno mi coÅ› zasugerować  zaczęła dyplomatycz¬nie.  Jest taka piÄ™kna pogoda,
może chciaÅ‚aby pani wyciÄ…g¬nąć siÄ™ na leżaku z książkÄ…? Albo wykorzystać którÄ…Å› z tych
rewelacyjnych maseczek, które widziałam w łazience. Kiedy ostatnio miała pani czas, żeby
wyciÄ…gnąć siÄ™ w wannie z so¬lami i jakiÅ› czas nie myÅ›leć o niczym? JeÅ›li bÄ™dÄ™ miaÅ‚a jakieÅ›
wątpliwości, to się do pani zgłoszę z prośbą o pomoc. Na razie wszystko wiem.
Listy gończe. Portret pamięciowy.
A nie, portret pamięciowy nie będzie potrzebny, jest skan z dowodu, ze zdjęciem.
Na wszelki wypadek pani Gina chwyciÅ‚a komórkÄ™ i bÅ‚yska¬wicznie zrobiÅ‚a Marii dwa
zdjÄ™cia. _ Aadnie pani wyglÄ…da w tym fartuszku  ćwierknęła, spraw¬dzajÄ…c, czy ostro wyszÅ‚o. 
Chyba pójdę do łazienki. Pani tam już sprzątała? _ Z grubsza. Na duży błysk zrobię pojutrze. _
Pojutrze?  skrzywiÅ‚a siÄ™ madame Pultok, żeby zademon¬strować, kto tu wÅ‚aÅ›ciwie rzÄ…dzi.  No,
trudno. Gdyby pani czegoś nie wiedziała, proszę zapukać.
 Dobrze, proszÄ™ pani  odrzekÅ‚a Maria tonem podsÅ‚ucha¬nym u angielskich pokojówek z
seriali o Herkulesie Poirot i pannie Marple.
Czuła się coraz lepiej. Jak to jest  zastanawiała się jakiś czas pózniej (pani po raz kolejny
wyszła z łazienki i teraz opalała się na tarasie), doprawiając szczodrze majerankiem pieczeń z
karkówki, że nie ma żadnych oporów w prowadze¬niu gospodarstwa obcym ludziom, za pieniÄ…dze,
a nie umiała sobie wyobrazić pozostania we własnym mieszkania, gdzie mąż niczego od niej nie
wymagał poza właśnie wzorowym prowadzeniem domu.
Prostsze ukÅ‚ady. Ona pracuje, oni jej pÅ‚acÄ…, a gdyby kto¬kolwiek oÅ›mieliÅ‚ siÄ™ podnieść na
nią rękę, skończyłoby się na policji.
Dlaczego wtedy nie zawiadomiła policji?
Bo nie wyobrażała sobie, że ktoś obcy będzie jej grzebał w życiu prywatnym.
Jacka sama poprosiÅ‚a o pomoc, ale to byÅ‚o co innego. Cie¬kawe, czy on siÄ™ już rozwiódÅ‚?
Rozmyślania przerwał jej dziwny dzwięk, jakby jednostajne buczenie i pochrząkiwanie.
SpuÅ›ciwszy wzrok, zobaczyÅ‚a dwie terierki siedzÄ…ce o pół metra od niej na podÅ‚odze i Å›pie¬wajÄ…ce
odwieczną psią pieśń łakomstwa. Ich małe czarne noski celowały prosto w niebo, czyli w kierunku,
skÄ…d dobie¬gaÅ‚y rozkoszne zapachy, a jedwabiste ogony zamiataÅ‚y kafelki w niebieskie wiatraki.
 O, miotełki małe  roześmiała się Maria.  Czekajcie, dam wam, tylko nic nie mówcie
swojej pańci, bo nie wiem, czy wam wolno&
Obie suczki rzuciły się do jej dłoni z zamiarem wydarcia wszystkiego, co się w niej
znajdowało i na koniec zjedzenia samej ręki. Do łokcia.
 Chwila, dziewczynki. Zachowujecie siÄ™ jak gÅ‚odny pro¬letariat, a podobno jesteÅ›cie
arystokracja. Siadamy. No już, siad, obydwie. Siad.
PotrwaÅ‚o to chwilÄ™, ale ostatecznie Josia i Jasia zrozu¬miaÅ‚y, czego od nich chce ta nowa
szafarka mięska, którego ich własna pani zazwyczaj im odmawiała. Usiadły, okropnie się przy tym
wiercąc, kiedy jednak zobaczyły mięsko prawie w zasięgu zębów, znowu zrobiły awanturę.
Mięsko odfrunęło.
 Nie możecie robić takiej wiochy, bo wam nic nie dam  po¬wiedziaÅ‚a nowa.  No już.
wiczymy. Siad na dupci i najpierw Josia dostanie, a potem Jasia. Kolejność dziobania obowiązuje.
Grzecznie, proszÄ™.
Jeszcze kilka prób i zwierzaczki udowodniÅ‚y, że opinie o in¬teligencji terierów majÄ… pewne
podstawy. Po chwili wgryzały się w ścinki boskiej karkówki.
 Ja piÄ™drolÄ™  odezwaÅ‚ siÄ™ nagle gÅ‚os z charakterystycz¬nym pianiem Å›wiadczÄ…cym, że jego
właściciel przechodzi aktualnie mutację. Terierki pomachały grzecznościowo ogonkami i nadal [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •