[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nadara jeszcze przed moim wyjazdem do ponurej i ciemnej
północnej Anglii - widzę go stojącego tak, jak zwykle, przy
połaciowym oknie w długim, poprzecinanym krokwiami
studiu, trzymającego w ręku ociekającą płytkę fotograficzną.
Uśmiecha się do wyłaniających się rysów swego ostatniego
modela, jednak wiem, że jednocześnie surowo na mnie patrzy.
Czuję, jak moja własna twarz staje się przedmiotem
dokładnego badania artysty. Ni to we śnie, ni to we
wspomnieniach widzÄ™, jak podchodzÄ™ do Nadara, spoglÄ…dam
na płytkę i widzę tam siebie, a łzy mej rozdzierającej rozpaczy
spływają w dół do kuwety z płynem, którą Nadar trzyma pod
oknem. Jak mi wyjaśnia, dzięki temu może leżeć i
obserwować wróble na dachach, gdy zanurza płytki. - Czy to
prawda? - pytam w mym wspomnieniu - śnie, tak jak spytałam
w prawdziwym życiu zaledwie wczoraj, kiedy to król
abdykował, a Francję ogłoszono republiką.
- Tak - mówi Nadar. - To prawda. Przyjaciele twej matki
nie mogli zdobyć się na to, by ci to powiedzieć. Celina Varens
nie żyje.
Oczywiście, wyobrażam sobie, że w tym momencie się
obudzę. Albo sprawił to upał w studiu Nadara - słońce praży
niemiłosiernie dach tuż nad nami, w długim pokoju jest
strasznie gorąco, więc zapach chemikaliów może wywołać
migrenÄ™ albo halucynacje - albo przynajmniej upadek z
wysokiego drążka, pod którym leżę teraz nieprzytomna na
scenie Funambules. W żadnym z tych obu przypadków nikt
nie przychodzi mi z pomocą: stary Placide z pewnością
ruszyłby się zobaczyć, czy coś mi się nie stało; a Nadar,
przyzwyczajony do mych upadków w dawnych czasach, gdy
opiekował się mną dzień czy dwa, nieledwie by mnie
zignorował. Jednak ani clown, który gra Cassandrę, ani
karykaturzysta, który teraz depcze swe ostatnie rysunki króla o
gruszkowatej twarzy jak psa lub pijawkÄ™, nie przychodzÄ… mi z
pomocÄ….
Oto jak poznajÄ™ tÄ™ prawdÄ™: to prawda nie do zniesienia,
której nikt nie może złagodzić ani odwołać. Zmierć matki
dziecka - gdy idę powoli, z ramionami wyciągniętymi tak,
jakbym starała się utrzymać równowagę, jak początkująca
tancerka na linie, a przecież zmysł równowagi zdołałam
wyćwiczyć tak, by reagował na najlżejsze zachwianie - widzę
poważne spojrzenie Pierrota, w jego niemej odmowie
przekazania mi tej wieści. Widzę Jenny, nieobecną i oddaloną,
samą cierpiącą z powodu złamanego serca: teraz, kiedy nie ma
Celiny, dla Jenny liczÄ… siÄ™ bowiem tylko polityka, rewolucja,
przemiana. I gdy wpadam w ramiona Nadara, nareszcie
zaczynam szlochać.
Nadar powiedział mi w końcu o śmierci maman. Nie było
go przy tym: - Słyszałem, że zachorowała we Włoszech -
mówi i odwraca wzrok, gdy siedzimy przy długim stole w
jego studiu, gdzie utopiści i artyści nadal mogą przychodzić i
pić za przyszłość. Celina już tu jednak nigdy nie przyjdzie. -
Powinienem był do niej pojechać - mówi Nadar i wtedy po raz
pierwszy słyszę żal w jego głosie; jego, który lubuje się w
ricanement, wyszydzaniu bogatych i nadętych, i w którym nie
ma miejsca na współczucie. - Byłem jednak tak zajęty tym
wszystkim... - I bezradnie wskazuje ręką na portrety
zapomnianych i karykatury tych, co niedawno wypłynęli.
Wszystko to, jak dodaje cichym głosem, nie ma znaczenia w
porównaniu z jego wielką miłością i przywiązaniem do
Celiny.
Nadar ciągnie opowieść, którą usłyszał od włoskiego
muzyka; tego, co zabrał maman z Paryża i powiódł ku śmierci.
To były suchoty - oczywiście, nie było można nic zrobić. Tak
więc Celina Varens, która wszystkim, co ją znali, wydawała
się nieśmiertelna, jak bohaterki popularnych teraz oper -
Małgorzata w La Dame aux Camelias i Mimi w La Boheme -
poddała się chorobie, sprowadzonej przez romans zrodzony
pod nieszczęśliwą gwiazdą, i w końcu zmarła w ramionach
swego kochanka.
Gdy znalazłam się z powrotem w mieszkaniu Jenny, zbyt
oszołomiona po szokujących i smutnych wieściach, by
odpowiedzieć na jej opryskliwe powitanie, po raz kolejny
okazało się, że moje wysuwane łóżko jest zajęte: tym razem
przez młodzieńca w mundurze. Czerwone kokardy były
przypięte do jego niebieskiej kurtki, na której widniały spore
plamy krwi; poza tym miał przekrzywiony krawat -
świadectwo nieudolnych wysiłków kobiet, by opatrzyć ranę.
Stroju dopełniał ładny pasek, na niemalże przewróconym
tapicerowanym fotelu leżał niedbale porzucony bagnet. Fotel
ten wraz z różowym jedwabnym puffem maman przybył z rue
Vaugirard. - To jeden z ludzi Caussidiere'a - powiedziała
Jeanne, a ja wyczułam w głosie feministki i socjalistki nutę
podziwu dla robotniczej policji powołanej przez lewicowego
jakobina, nowego szefa paryskiej policji. - O, jak widok
Adelki go ożywił - wykrzyknęła Jenny.
- Albercie, to jest nasza przyjaciółka, citoyenne
(Citoyenne (fr.) - obywatelka.) Adelka. - Wracając do języka
rewolucji dziewięćdziesiątego czwartego roku, Jenny dawała
do zrozumienia, że postanowiła zeswatać córkę swej starej
przyjaciółki i największej miłości swego życia, Celiny Varens,
i tego syna klas pracujących. To walce o ich prawa poświęciły
się Jeanne i Jenny, i to mimo braku oczywistych dowodów
wdzięczności. Jeśli Adelka miała być z jakimś mężczyzną,
sugerowała Jenny Colon, to ktoś taki jak Albert nadawał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •