[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pytajÄ…co na siostrÄ™.
 Matka pana niepokoi się o srebrną kasetę i złoty kluczyk. Już cały dzień
fantazjuje na ten temat i szuka w gorączce klucza  odpowiedziała siostra ci-
chym głosem.
 Matka myśli pewnie o sprawie spadkowej. W ostatnim czasie bardzo ją to
ekscytowało  wyjaśnił ojciec.
Ryszard odczuwał dziwny niepokój a nerwowe ruchy rąk matki wprawiały go
w stan przygnębienia, chociaż nie wiedział dlaczego. Znowu chwycił jej ręce i
mocno trzymał.  Mamo, nie poznajesz mnie?  spytał, pochylając się nad nią
ponownie.
Przez chwilę wydawało się, że matka go poznaje.
R
L
T
 Ryszard, mój kochany Ryszard!  Potem spytała:  Ojciec jest także tu-
taj, to dobrze.  Ale nagle pomieszały się jej myśli. Wysunęła swoje ręce z rąk
syna i rozpoczęła na nowo nerwowe poszukiwania.
 Ona bredzi w malignie  powiedział ojciec, bardzo blady. Lekarz zbadał
puls chorej, przekazał siostrze kilka wskazówek i odszedł.
Powoli mijał czas. Ryszard siedział przy łóżku matki i patrzał przed siebie za-
topiony w myślach. Jego ojciec zmęczony zasnął w fotelu, czasami wchodziła do
pokoju siostra, mierzyła chorej temperaturę i wygładzała poduszki. Chora oddy-
chała nieregularnie i ciężko, niekiedy głośno wzdychając, jakby powodowana
jakimś wewnętrznym lękiem.
Ryszard obserwował coraz bardziej zaostrzające się rysy twarzy matki. Koń-
czyła się noc i zaczynał dzień. Siostra wyłączyła elektryczne światło, spojrzała
na zegarek i zbliżyła się do chorej. Jeszcze raz zmierzyła temperaturę. Zupełnie
nieoczekiwanie gorączka spadła, więc zaniepokojona szybko podbiegła do elek-
trycznego dzwonka, który łączył pokój chorej z lekarzem. Doktor za chwilę
przyszedł do pokoju.
 Co siÄ™ dzieje, siostro?
 Nienormalny spadek temperatury, bardzo słaba praca serca  zameldowa-
Å‚a siostra.
Lekarz podszedł do łóżka, ale zorientował się od razu, że zbliża się kres.
Około godziny szóstej pani Emilia rozejrzała się jeszczevraz wokoło. Rozpo-
znała męża i syna, i chciała coś powiedzieć. Ale zabrakło jej sił. Tylko głębokie
westchnienie poruszyło jej piersią. W chwilę potem już nie żyła.
Lekarz zamknął jej powieki i zwrócił się z poważnym wyrazem twarzy do
obydwu mężczyzn.
 Skończyło się jej cierpienie  powiedział cicho i wyszedł z pokoju, aby
nie zakłócać bólu ojca i syna. Również siostra wycofała się po cichu. Ojciec i syn
pozostali sami ze zmarłą.
R
L
T
Georg Wernher stał bezradny. Nie było wielkiej i silnej miłości między nim a
zmarłą, lecz związek ten jednoczyło coś zupełnie innego: mianowicie wspólna
wina. Oboje przez lata całe chcieli ją usunąć ze swej pamięci. Chcieli zapomnieć,
że kiedyś zniszczyli szczęście dwojga ludzi  i nawet im się to udało. Ale teraz,
gdy towarzyszka jego leżała przed nim na łożu śmierci, ogarnęło starego czło-
wieka wspomnienie i drżał jak w gorączce.
Szukając w swej bezradności punktu zaczepienia, spojrzał na syna. Ryszard
widząc stan ojca zmusił go, aby w pustym pokoju sanatoryjnym położył się na
kilka godzin odpoczynku. W tym czasie chciał sam załatwić wszystkie formalno-
ści. Georg podporządkował się bez oporu woli syna. Pokojowa i siostra zapako-
wały rzeczy zmarłej do walizek, a Ryszard odbył ostatnią rozmowę z lekarzem i
zarządził co trzeba. Wyszedł też na chwilę do ogrodu, aby zaczerpnąć świeżego
powietrza i poczekać na ojca, który właśnie obudził się ze snu. Podczas spaceru
podeszła do niego siostra.
 Tu są klucze od walizek pana zmarłej matki, panie doktorze. Sama zapa-
kowałam wszystko. Biżuterię włożyłam do torebki, tam również jest zamknięta
srebrna kaseta, o której pana matka majaczyła w gorączce. Może zechce pan ła-
skawie sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Potem torebkę schowamy w
kancelarii pod klucz, aż do pańskiego wyjazdu.
Ryszard podziękował i poszedł za siostrą. Przysłuchiwał się uważnie, gdy
mówiła o kasecie. Dlaczego matka wzięła kasetę ze sobą? I dlaczego jej myśli
zajmowały się nią w gorączce? Dlaczego tak ustawicznie szukała złotego klu-
czyka?
Na pięterku w pokoju matki siostra przekazała mu torebkę. Otworzył ją bez-
wiednie i spojrzał przelotnie na klejnoty. Jego oczy spoczęły na srebrnej kasecie.
Wyjął ją i ważył w rękach. Była to dokładna kopia tej, którą widział w domu na
kredensie. Brakowało tylko tego osobliwego złotego kluczyka, a kaseta była za-
mknięta.
 Wszystko w porządku, siostro, dziękuję  powiedział i zamknął torebkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •