[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ludwika . Jeśli nawet żądne sensacji plotkarki chciały dopatrzeć
się rozdzwięku w stosunkach tej pary, to srodze się zawiodły.
Państwo Lebrottowie prezentowali wizerunek zgodnego i
zadowolonego małżeństwa. Pani Laura ochoczo komentowała
najnowszą kolekcję paryskiej mody, jej mąż interesował się
wynikami ostatnich wyścigów konnych. Kiedy ktoś podjął temat
opery, pani Laura ucięła go natychmiast słowami:
 Uważam, że ostatni sezon był nieciekawy. %7ładnego
wydarzenia, zupełnie nie ma o czym mówić.
Jej oczy przelotnie napotkały spojrzenie męża. Zrozumieli się.
Kiedy po powrocie do domu pan Ludwik żegnał małżonkę
przed jej sypialnią, powiedział:
 Aadnie wyglądałaś dziś w tej sukni, moja droga. Tylko
przydałby ci się do niej nowy naszyjnik. Wybierz sobie coś
gustownego u Bergera. Myślę, że szmaragdy byłyby odpowiednie.
A potem, odchodząc już w stronę swoich pokoi, dodał pozornie
bez zwiÄ…zku:
 Myślę, że  Carmen niedługo zejdzie z afisza.
Od tego czasu pani Laura znacznie powiększyła swoją kolekcję
biżuterii. Jej tolerancja miała wysoką cenę, ale pan Lebrott uznał,
że mu się ona opłaca. W końcu skandal z rozwodem fatalnie
wpływa na interesy, szczególnie w bankowości, a kupowana
biżuteria, w której Laura zresztą doskonale się prezentuje, podnosi
prestiż firmy.
Skądinąd wcale nie miał ochoty rozwodzić się z tą kobietą, z
którą przeżył już ponad trzydzieści lat i miał dwóch synów, w tym
jednego całkiem udanego. Drugi to rozpuszczony nicpoń, ale w
końcu skończył studia, więc może jeszcze się ustatkuje. Tak więc
burzenie tego domu, w którym czuł się nie kwestionowanym
panem i władcą, wcale mu się nie uśmiechało. Niełatwo zresztą
byłoby znalezć drugą taką kobietę, która w delikatnej bądz co
bądz sytuacji umiałaby się zachować tak rozsądnie. %7ładnych
spazmów, wyrzutów, grożenia rozwodem, tylko takt i dyplomacja.
Pan Lebrott czuł zadowolenie, że ma taką żonę, i okazywał jej
teraz więcej względów. Nie wikłał się już w długotrwałe związki z
adeptkami podkasanej muzy, poprzestając na mniej kłopotliwych
(i trudniejszych do odkrycia) przelotnych przygodach. Pani Laura
zaś wyrobiła w sobie instynkt charta i przenikliwość Sherlocka
Holmesa i na podstawie nikłych szczegółów potrafiła na ogół
wykryć prawdę. Kiedy więc pozornie obojętnym głosem
zaczynała cedzić przy kawie:  Wiesz, mój drogi, uważam, że
panna X ma interesujący sopran  albo coś w tym guście, pan
Ludwik od razu przechodził do rzeczy:  Słyszałem,  że Berger
ma na sprzedaż coś ciekawego. Chciałabyś zobaczyć?
Nie znaczy to, że pani Laura zobojętniała na kolejne wyskoki
męża. Nie, nawet jeśli nie chodziło jej już o utrzymanie go przy
sobie  bo tego była pewna  to Bolało ją wciąż jako kobietę, że
on woli towarzystwo innej, choćby na krótko. Dlatego osłoniła
swoje zranione uczucia pancerzem cynizmu i nieczułości.
Powiedziała sobie, że miłość to sentymentalny przesąd dla
pensjonarek, a w życiu trzeba się kierować rozsądkiem i własnym
interesem. A szmaragdy to najlepsi przyjaciele kobiety. Ich nigdy
nie trzeba się wstydzić.
Co gorsza, pani Laura, stłumiwszy własne uczucia, zaczęła
lekceważyć cudze. Uważała za oczywiste, że Hans powinien się
ożenić ze względu na karierę; uczuć jego przyszłej żony też nie
brała pod uwagę. Uznała, że każda kobieta, wychodząc za mąż za
jej syna, zrobi doskonały interes. A to tylko się liczy, no nie?
Tego dnia kazała pokojówce poprosić Hansa do malinowego
saloniku. Kiedy wszedł, nadstawiła mu policzek do pocałowania i
przyjrzała mu się badawczo.
 Znowu wczoraj lumpowałeś  bardziej stwierdziła niż
zapytała.
 Ależ maman, to moje ostatnie chwile wolności! Pozwól mi je
spędzić po kawalersku!
 Czy to znaczy, że w stosunku do panny Belenburg zrobiłeś
jakieś postępy?
 No... owszem. Nie odmówiła, kiedy zaprosiłem ją do
zwiedzenia galerii sztuki. Ale nie mam kiedy jej tam wziąć;
przecież prawie cały dzień pracuje.
 To trzeba jej było zaproponować odwiezienie do domu po
pracy. Przejażdżkę za miasto. Widzę, że nie bardzo się starasz. Nie
podoba ci siÄ™ ta panna?
 Skądże! Mama ma dobry gust. Mogło być gorzej  ucałował
jej dłoń.
 Mogło być znacznie gorzej. Dwie inne panny z dobrych, choć
też zubożałych rodzin, które ewentualnie wchodziłyby w grę,
wyglądają przy niej jak praczki. No, ale jeśli sobie nie poradzisz...
 Jeszcze dzisiaj będę na nią czekał pod sklepem! Odwiozę do
domu! Albo, jeszcze lepiej  zawiozę ją na przejażdżkę w okolice
Prateru. ZaproszÄ™ na herbatÄ™, lody i cokolwiek zechce! KupiÄ™ jej
kwiaty. Ogromny bukiet! Co jeszcze mogę zrobić?
 Przede wszystkim daj jej do zrozumienia, że masz poważne
zamiary, żeby sobie nie pomyślała, że chcesz wykorzystać jej
sytuację i zaproponować jej... no...
 Romans?
 Tak. Pamiętaj, że może być drażliwa na tym punkcie.
 Nie sądzę, żeby była drażliwa na jakimkolwiek punkcie.
Zachowuje się jak dobrze wychowana góra lodowa. Trzyma mnie
na odległość trzech parasoli. Mało mówi. Trudno mi ją rozruszać.
 Traktuje cię całkiem właściwie na tym etapie znajomości.
 Wolałbyś żeby zaczęła się do ciebie wdzięczyć, jak te twoje
chórzystki?
 Nie, ale trochę życia...
 Na to będzie czas po ślubie. Teraz poproś o pozwolenie
przedstawienia się jej ojcu. Jeśli się zgodzi, to będzie znaczyło, że
ciÄ™ zdecydowanie nie odrzuca.
 Dobrze, maman. Czy mógłbym liczyć na jakieś finansowe
wsparcie moich konkurów?
 Już nie masz pieniędzy?
 Jeszcze trochę mi zostało, ale wolałbym nie mieć przy sobie
tylko ostatnich szylingów.
Pani Laura z westchnieniem sięgnęła do torebki. Syn ucałował
ją serdecznie i zadowolony wyszedł. Ona zaś nalała sobie
następną filiżankę herbaty i oddała się marzeniom o przyszłych
splendorach, jakie na nią spłyną i ciekawym życiu, jakie stanie się
jej udziałem.
Hans posłuchał matki i wieczorem podjechał pod sklep. Kiedy
Dorota, skończywszy pracę, wyszła z bramy, podszedł do niej z
grzecznym ukłonem i zaprosił ją do auta.
 Będę zaszczycony, jeśli pozwoli się pani odwiezć do domu 
powiedział.  Proszę mi nie odmawiać; na pewno po całym dniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •