[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tamtej pory Sam codziennie przywozi ją do pracy, a po dyżurach odwozi do domu, aby
spędzić z nią jak najwięcej czasu. Z trudem okiełznała rozbiegane myśli i pochyliła się nad
stołem operacyjnym. Tym razem trzeba usunąć pokaznych rozmiarów włókniako-mięśniaka,
co wymaga ogromnej precyzji i koncentracji.
Wcale nie była zachwycona tym, że odkąd spędzili razem te dwa upojne dni i noce, nie
może oderwać od niego oczu.
To wydarzyło się dziesięć dni temu, a jeżeli próba ciążowa da wynik pozytywny, takie
spotkanie już nigdy się nie powtórzy. Zamiast przewracać za nim oczami jak zakochana
pensjonarka, powinna raczej pamiętać o tym, że należy mu się jej dozgonna wdzięczność za
to, że zgodził się jej pomóc.
Miała nadzieję, że nie zauważył jej spojrzeń. Czułaby się bardzo głupio, tym bardziej że
on wyraznie starał się nie poruszać sprawy tamtego spotkania lub jego konsekwencji. Nie
znaczyło to wcale, że brakuje im innych tematów, na które mogli swobodnie rozmawiać.
Samowi udało się w końcu nawet przekonać bezdomnego kocura Maca, że on też zasługuje
na jego kocie zaufanie...
Kolejny raz musiała pozbierać rozbiegane myśli: to zdecydowanie nie jest pora ani
miejsce, by zastanawiać się nad tym, w jakim stopniu Sama interesuje wynik jej testu
ciążowego. Trzeba teraz przypomnieć sobie historię choroby pani Lattimer oraz co sprawiło,
że znalazła się dzisiaj na stole operacyjnym.
Ta energiczna i przedsiębiorcza kobieta interesu zdecydowała się na założenie rodziny
dopiero po trzydziestce. Gdy któregoś dnia stwierdziła, że nie dopina się na niej żadna
spódnica, ucieszyła się, że jest w ciąży, lecz bolesne oddawanie moczu oraz powtarzające się
krwawienia zaprowadziły ją do gabinetu Sama Dysarda, który poddał ją całej serii
specjalistycznych badań. Badanie ultrasonograficzne wykazało, że pacjentka nie jest w ciąży,
a prześwietlenie rentgenowskie potwierdziło podejrzenie guza. Lecz dopiero laboratoryjne
badanie pobranych tkanek definitywnie wykluczyło raka macicy.
Guz okazał się na tyle duży, że gdyby pacjentka zdecydowała się zrezygnować z
macierzyństwa, Sam był skłonny doradzić jej całkowite usunięcie macicy. Ponieważ jednak
kobieta gorąco pragnęła dziecka, Sam podjął się wyłuskania guza. Jeśli operacja okaże się
skuteczna, pacjentka za jakiś czas będzie mogła podjąć próbę urodzenia długo oczekiwanego
potomka.
Kirstin z westchnieniem ulgi przełożyła zakrwawioną masę do pojemnika, który podała
jej anonimowa dłoń, po czym ponownie pochyliła się nad pacjentką, by sprawdzić, czy
niczego nie przeoczyła. Była tak skupiona, że nie zauważyła Sama; który skończył rozmowę
telefoniczną i wrócił do stołu.
 Czysta robota  pochwalił ją, gdy kończyła przycinać nici na ostatnim wewnętrznym
szwie.
Jego słowa wpasowały się w przerwę w mozartowskiej symfonii, tak że słyszeli je
wszyscy obecni na sali. Dobrze, że ma twarz zasłoniętą maską. Dzięki niej nikt nie zobaczy,
jakie wrażenie wywarta na niej ta pochwała. Nie pierwszy już raz cierpiała z powodu jasnej
karnacji i skłonności do oblewania się rumieńcem z byle powodu.
Sam nie omieszkał tego zauważyć, gdy tamtej nocy przepraszał ją za podrażnienia, jakie
wywołał na jej policzkach jego zarost, po czym natychmiast poszedł drugi raz się ogolić. Aby
sprawdzić, czy zrobił to wystarczająco dokładnie, przytulał twarz do jej skóry, cal po calu... I
domagał się jej opinii.
 Możemy ją wybudzać?  zapytała.
Tym razem zdołała utrzymać na wodzy niestosowne myśli do szczęśliwego końca
operacji. Miała głęboką nadzieję, że gdy już pozna wynik testu ciążowego, jej mózg
ponownie zacznie funkcjonować normalnie. Jeśli nie jest w stanie zapanować nad reakcjami
w obecności tego człowieka, może powinna zrezygnować z zamiaru kontynuowania pracy
pod jego kierownictwem.
Westchnęła. Nie panuje już nawet nad najbardziej niewinnymi myślami związanymi z
karierą zawodową: na hasło  praca pod jego kierownictwem przed oczami stanęły jej
wyjątkowo nieprzyzwoite obrazy. Trzeba to ukrócić, pomyślała, ściągając rękawiczki i
wrzucając je do kosza. W przeciwnym razie stanie się niebezpieczna dla swych pacjentek, a
wówczas straci zródło utrzymania siebie i tego maleństwa, które już być może nosi pod
sercem.
 Chciałbym, żebyś po odwiezieniu pani Lattimer do sali pooperacyjnej przyszła do mnie
i zdała mi dokładne sprawozdanie, jak ona się czuje  poprosił, gdy się rozchodzili. 
Dzwonili do mnie aż tutaj, żeby nas zawiadomić, że w izbie przyjęć jest jedna z naszych
pacjentek z podejrzeniem poronienia.
Taka prośba wydała się Kirstin nieco dziwna, ponieważ informacje na temat pani
Lattimer mógł przez telefon przekazać mu ktokolwiek inny z personelu, ale na szczęście nikt
oprócz niej nie zwrócił na to uwagi. Gdy zerknęła na niego, w jego spojrzeniu nie wyczytała
niczego, co mogłoby wskazywać, że ma na myśli jakieś sprawy osobiste. Poczuła się dziwnie
nieswojo, jakby miało się wydarzyć coś, co nie miało nic wspólnego z wynikiem próby
ciążowej.
Zapukała do jego gabinetu dopiero godzinę pózniej. Słysząc jego zaproszenie, by weszła,
bardzo się ucieszyła.
 Przepraszam, że tak długo musiałeś czekać, ale dopiero wyszłam od pani Lattimer.
Czekałam, aż dojdzie do siebie, żeby powiedzieć jej, że operacja przebiegła pomyślnie.
 To prawda. Odnieśliśmy pełny sukces.  Oparł się o róg biurka.  Usiądz.
Podejrzewam, że od dobrych paru godzin jesteś na nogach. Zwietnie sobie poradziłaś, gdy
zostawiłem cię samą na głębokiej wodzie. Sądzę, że pani Lattimer ma jeszcze, dużą szansę
zajść w ciążę.
Kirstin znieruchomiała. Ten niebezpieczny temat zaprząta jej umysł przez cały czas. Z
jego spojrzenia wyczytała, że i on o tym myśli, mimo że przez dziesięć dni ani razu do niego
nie nawiązał.
 Coś już wiesz?  zapytał. W jego głosie wyczuła ogromne napięcie.  Zrobiłaś próbę w
domu, czy zrobisz ją tutaj?
 Kupiłam już domowy test  odparta lekko drżącym głosem, niespodziewanie wzruszona
jego zainteresowaniem.  Zrobię go jutro rano. Uważasz, że bardziej wiarygodny będzie test
przeprowadzony w szpitalu?
 I tu, i w domu wynik zapewne będzie taki sam. W szpitalu natomiast istnieje ryzyko, że
ktoś skojarzy to z twoją osobą. Czy powiedziałaś już przyjaciółkom... o swoich planach?
 Nikomu o tym nie mówiłam. Nawet Cassie i Naomi. Po części z obawy, że obydwie na
pewno zrobiłyby wszystko, by odwieść ją od tego, ich zdaniem ryzykownego, pomysłu, a po
części dlatego, że wizja macierzyństwa była dla niej tak nowa i fascynująca, że chciała przez
jakiś czas sama się nią delektować. Poza tym jeszcze nie wiadomo, czy w ogóle jest o czym
mówić. Chyba tylko tyle, że wciągnęła w to Sama.
 Chociaż szpitalny personel obowiązuje tajemnica zawodowa, niektórzy czasami o tym
zapominają. Chyba wolę zrobić tę próbę w czterech ścianach mojej własnej łazienki 
zadecydowała.  Czy chcesz znać wynik?
 Oczywiście  odrzekł z naciskiem.  Jak mogłaś myśleć, że mnie to nie interesuje? 
oburzył się.
 Ani razu o tym nie wspomniałeś. Nie byłam pewna...
 W kontaktach z tobą starałem zachowywać się jak najnormalniej z uwagi na twoją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl