[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nigdy w życiu za nikim tak nie tęskniłem.
W jego oczach widać było agonię. Wyparowała z niego cała energia.
Podszedł do sofy i usiadł na niej bezwładnie wśród poduszek. Jego nagła
zmiana nastroju zmieszała ją. Usiadła naprzeciw niego na krześle, żeby
móc patrzeć mu w oczy. Musiała się przekonać, że mówi prawdę. Nie
przeżyłaby takich kolejnych dwóch tygodni, jak te ostatnie.
- Wiedziałem od początku, że jesteś inna. Nie wiedziałem tylko, jak
bardzo. Od razu mi się spodobałaś. Potem nagle zaczęłaś się zmieniać.
Rozkwitłaś. Myślałem, że mnie zostawisz. Kiedy się okazało, że
zwierzyłaś się Ariannie, a nie mnie, że chcesz zostać prywatnym
detektywem, pomyślałem, że mi nie ufasz. Nie winiłem cię. Kobiety mają
podstawy, żeby mi nie ufać. Od rozwodu nie zaangażowałem się poważnie
w żaden związek. Nie chciałem. Ale teraz tego pragnę. Błagam cię. Byłem
idiotą. Nie miałaś powodu mi wierzyć. Przewróciłaś mój świat do góry
148
R S
nogami. Nie wiedziałem, jak się w nim poruszać. Potrzebuję cię. Dałaś mi
szczęście, o jakim nigdy nie marzyłem. Zmieniłaś moje pojęcie o
lojalności, wierności i zaufaniu. Zburzyłaś mur, którym się otoczyłem.
Dzień w dzień, cegła po cegle. Daj mi jeszcze jedną szansę. Proszę -
wyszeptał, przysuwając się do niej.
Przytaknęła ruchem głowy i dostrzegła wyraz ulgi w jego oczach.
- Mówiłem ci, że uwielbiam, kiedy tak siadasz na brzeżku i układasz
ręce na kolanach jak wiktoriańska dama? - wstał i usiadł za nią, obejmując
ją w talii. - Chcę to robić zawsze, kiedy będziesz tak siedziała. Kocham cię
i pragnę już zawsze mieć cię przy sobie.
- Zegar kuchenny... - zawołała, podnosząc się z jego kolan.
- Zostaw go.
- Ale w piekarniku są ciasteczka.
- Niech się przypieką - powiedział z pewnym wahaniem w głosie.
- Mogą się spalić. Płomienie, ogień, dym, strażacy. %7ładnego seksu
przez wiele godzin, tylko sprzątanie zgliszczy.
- A więc wybaczasz mi?
- Tak. Kocham cię - dodała ze łzami w oczach.
Nate posadził ją na kolanach, tak że jej twarz znalazła się naprzeciw
jego.
- Przepraszam, wiem, że nie lubisz, kiedy płaczę.
Nate całował ją czule, a jej łzy płynęły strugami po policzkach. Ich
usta spotkały się w gorącym pocałunku. Siedzieli tak przytuleni, aż poczuli
swąd spalonych ciasteczek. Pobiegli do kuchni, gdzie wył już alarm
przeciwpożarowy.
- Pojedziesz ze mną do Australii? - spytał Nate.
- Kiedy?
149
R S
- Dziś wieczorem.
- Przecież pracuję.
Nate zaczął się śmiać. Wyciągnął z piekarnika blachę ze spalonymi
ciasteczkami, które wrzucił do zlewu. Otworzył okno i wyłączył alarm.
- Nie mam paszportu.
- W takim razie zabiorę cię na razie do krainy rozkoszy - powiedział,
biorąc ją w ramiona.
150
R S [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl