[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zwietnie to ujęłaś! - ze śmiechem skomentowała Simone. - On jest głupcem, a ja
boginiÄ…. To mi siÄ™ podoba.
- Tak trzymać. - Gabrielle uścisnęła ją.
- Postaram się, lecz teraz muszę pożreć górę czekoladek. Tylko tak mogę się od-
stresować po traumie z dzieciństwa.
- Tak, to zawsze pomaga. Belgijskie?
- Gabrielle, inne nie pomagajÄ…!
R
L
T
Po dwóch dniach, nocach i porankach spędzonych z Lukiem w łóżku nadszedł
czas, by udzielić odpowiedzi na pytanie, które wisiało nad Gabrielle: z jakiego to powo-
du nie chciała zjeść z nim kolacji w Caverness?
- Nie wstydzę się tego, że jesteśmy kochankami, i nie rozumiem, dlaczego to peszy
ciebie? - spytał wkładając świeżą koszulę.
- Ja także się nie wstydzę. Po prostu nie chcę odwiedzać domu, w którym mieszka
Josien, to wszystko - odparła, sięgając po ubrania.
- Ona ledwie cię uznaje za córkę. Czy uważasz, że w ogóle się tym zainteresuje?
- Nie jak prawdziwa matka. Podałabym jej gotową broń, którą nawet nie wiem, jak
by wykorzystała. I nie chcę wiedzieć - mruknęła już do siebie zza otwartych drzwi szafy.
Luc podszedł i pogładził ją po ramionach.
- Nie pozwolę, żeby cię skrzywdziła.
- Hej, to moja wojenka, nie twoja. Wolałabym jednak nie prowokować Josien.
- Uwierz mi, powstrzymam jÄ….
- Wiesz, co mi ostatnio powiedziała? %7łe Harrison nie jest ojcem Rafe'a.
- A powiedziała, kto nim jest? - spytał, gdy już nieco ochłonął.
- Nie. Wydaje mi się, że czeka na taki moment, kiedy ujawnienie tej rewelacji wy-
rządzi największą krzywdę. Ona sama się doprasza, by jej nienawidzić! - Spojrzała na
Luca, na jego zastygłą minę, i cofnęła się o krok. - Wiesz, kto nim jest? Wiesz, prawda?
Lucien, tylko nie Phillipe. Tylko nie on! Powiedz! - Aż cała się trzęsła, bo to by oznacza-
ło, że jej Rafael i Simone są przyrodnim rodzeństwem. A taka prawda by ich zdruzgotała.
- Nie, na Boga, z całą pewnością to nie mój ojciec. Tak myślałaś?
- Dziwisz się? To był jedyny mężczyzna, który znosił jej fochy.
- Nie, to nie on. To był gość mojego ojca. Mieszkał tu tego lata, kiedy twoja matka
skończyła szesnaście lat. Jeden z tych, co dostają to, czego zapragną. Był księciem.
- I co? Zgwałcił ją ten sk... ten książęcy syn?
- Nie. - Luc uśmiechnął się ponuro. - Zakochała się w nim. A on też, tak trochę,
dopóki nie zaszła w ciążę. Oczywiście nie mógł się z nią ożenić, bo miał już narzeczoną i
zaaranżowane małżeństwo.
- Zapewne z księżniczką - skomentowała z pogardą.
R
L
T
- Tego nie wiem.
Mimo wszystko wściekłość ustąpiła uldze, że nie Phillipe Duvalier jest ojcem jej
brata, rozdrażnił jednak Gaby fakt, że tylko Luc znał prawdę.
- Dlaczego nikt inny o tym nie wiedział?
- Ojciec wyjawił mi to przed śmiercią. Czuł się odpowiedzialny za to, co przytrafi-
ło się Josien, dlatego przyrzekł temu przyjacielowi, że Josien i jej syn znajdą prawdziwy,
bezpieczny dom w Caverness. Podobnie odnosił się do ciebie.
- Co takiego?
- Robił, co mógł. Chyba widzisz to po latach? Nie zawsze miał rację, właściwie go
nie było, gdy dorastaliśmy, jednak kierował się poczuciem honoru i starał się poprawić
los twojej matki.
- Jasna cholera! - Wszystko się nagle poukładało. Zachowanie Josien przez te
wszystkie lata, to, jak się wściekała, jak lekceważyła syna i nim pomiatała, i to jej wiecz-
ne niezadowolenie... Dlatego tak szybko wysłała córkę do Australii, kiedy zobaczyła, co
się święci. - Zatem to prawda. Tak bardzo nie chciałam, żeby to okazało się prawdą. Czy
Rafe wie?
- Nigdy mu o tym nie powiedziałem.
- A Simone?
- Jesteś pierwszą osobą, z którą o tym rozmawiam.
- Dziękuję, Luc. - Tak długo ukrywał przed światem prawdę, lecz teraz i ona zosta-
ła nią obarczona. Co powie Rafaelowi? %7łe jest tylko jej bratem przyrodnim, bękartem
jakiegoś cholernego arystokraty, który uganiał się za nastolatkami? Będzie zachwycony...
- Co mam mu powiedzieć? - spytała z udręką w głosie.
- Gaby, jeśli chcesz mojej rady, to w ogóle nic nie mów. To nie jest twoja tajemni-
ca, tylko Rafe'a i Josien.
- Niby tak, ale w takim razie po co mi o tym powiedziała?
- To smutne, ale już sama o tym mówiłaś. Chciała cię zranić, a zrobiła to w wyjąt-
kowo perfidny sposób. Próbowała odebrać ci najbliższą osobę, jedyną, na którą zawsze
mogłaś liczyć. Rafe z brata stanie się przyrodnim bratem, a to wszystko zmieni, kalkulo-
wała. Tak to widzę i raczej się nie mylę.
R
L
T
- Między mną a Rafe'em to nic nie zmieni! - zawołała z głęboką wiarą.
- Coś jeszcze, Gaby... Myślę, że Josien, akcentując głęboką niechęć do ciebie i
ujawniając prawdę o pochodzeniu Rafe'a, chce tak bardzo wyprowadzić cię z równowagi,
byś na zawsze stąd wyjechała. Bo w ten sposób próbuje oddalić pewne zagrożenie...
- Jakie zagrożenie? Co za bzdury!
- Widzi siebie w tobie. Kobieta z niższej sfery wiąże się z bogatym mężczyzną o
arystokratycznych korzeniach... Z mężczyzną, który po jakimś czasie ją porzuci, gdy już
mu przejdzie zauroczenie... Ona tak to widzi, innego scenariusza sobie nie wyobraża.
- Przecież nie jestem nią, nie jestem dziewczyną bez majątku i pozycji. Choć Doli-
na Aniołów to własność Rafe'a, mam w niej jednak udziały, z sukcesami prowadzę inte-
resy, w Australii jestem szanowaną bizneswoman - powiedziała z naciskiem Gaby.
- Przecież wiem, co zawdzięczasz swojej ciężkiej pracy i zdolnościom - powiedział
z pełnym aprobaty uśmiechem. - Jednak tutaj, w Caverness, swoją złowrogą moc mają
duchy przeszłości, a na imię im Josien. Jednak ona nie wygra tej bitwy, Gabrielle, chyba
że jej pozwolisz. Nie odbierze ci brata i nie sprawi, że się od ciebie odwrócę. Pojedz ze
mną do Caverness, zjedzmy kolację i zostań na noc. Walcz z Josien, nie pozwól jej zwy-
ciężyć.
- Dobrze. Nie pozwolę jej na to. - Przecież nie była Josien. Nie chciała być. A jed-
nak strach przed komentarzami matki oplatał ją jak lepka mgła... Musi rozpędzić tę mgłę!
- Luc, pojadÄ™ z tobÄ… do Caverness.
- I będziesz ze mną spać w moim łóżku?
- Tak.
Objął ją mocno, przekazując swoją siłę i niezłomną wiarę. To bardzo jej się przyda
na nadchodzący wieczór.
- Moja dzielna dziewczynka. - Czule musnÄ…Å‚ jej usta.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]