[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kontynuować. Proszę. Niektórzy z nas byli oczarowani
Liliami. Niektórzy z nas chcieliby dowiedzieć się więcej.
Poldino spojrzał na nią z wdzięcznością.
Zostawię was, abyście pospacerowali po ogrodach.
Wróćcie tu, proszę, za... sprawdził godzinę na
staromodnym kieszonkowym zegarku dwie godziny. Jestem
pewien, że część z was stworzy cudowne rysunki.
Uśmiechnął się do Ayeeshy i Cormaca, a potem do Cassie.
Boziu wstajÄ…c i przeciÄ…gajÄ…c siÄ™, mruknÄ…Å‚ Richard
96
do Perry ego. Ayeesha zmienia się w nieznośnego
zarozumialca. A jej irlandzki piesek jest niemal tak samo
beznadziejny.
Myślę, że ona mu się podoba.
Perry! zawołała Keiko rozkazującym tonem.
Idz, zostałeś wezwany. Spróbuj jednak też trochę
popracować, Peregrinie. Nie chcę, żeby kiepskie wyniki
współlokatora rzucały na mnie złe światło.
Perry po raz kolejny zachichotał służalczo i już go nie
było. Richard stał obok Cassie, blisko, i jej serce
przyspieszyło, kiedy się do niej nachylił.
Chodz obejrzeć moje rysunki rzucił uwodzicielsko.
Ha, ha odpowiedziała, nie odwracając się. Gdyby
tylko wiedział, jak niewiele brakuje, by dostał w twarz... Ale
w którą twarz tego dwulicowca powinna celować? Nie, lepiej
udawać, że wszystko jest w porządku. Nie zamierzała kłócić
się z nim przy wszystkich. Czuła się już dostatecznie
upokorzona z jego powodu.
Przepraszam. To nie było zabawne. To może: chodz
i bÄ…dz mojÄ… muzÄ…, przecudna Cassandro.
Dziewczyna skoncentrowała się na układaniu w
pudełku zużytych do połowy tubek.
Richard, jeśli ci to nie przeszkadza, chciałabym...
urn... pobyć sama odetchnęła głęboko i dała radę spojrzeć w
górę, i zmusić się do uśmiechu. Nigdy wcześniej tu nie
byłam. Jest naprawdę niesamowicie. Muszę się nad tym
zastanowić, jeśli nie masz nic przeciwko.
Aha. Oczywiście.
Jego zaskoczenie i rozczarowanie brzmiało szczerze.
Ale tak samo brzmiały wszystkie jego komplementy, a teraz
wiedziała przecież, ile są warte. Przez kilka sekund Richard
wahał się, jakby spodziewał się, że Cassie zmieni zdanie, po
97
czym poszedł sobie.
Odetchnęła z ulgą i się odwróciła. Cholera. Nie
spodziewała się, że Ranjit wciąż tam będzie. Spojrzał
poważnie w jej stronę i ich wzrok spotkał się na moment,
zanim Hindus odszedł.
Ze złością Cassie wstała i ruszyła szybko w przeciwną
stronę. Miała dwie godziny. Z pewnością znajdzie coś do
namalowania, skoro Poldino najwyrazniej spodziewa siÄ™ po
niej następnej dobrej pracy. Ogrody nie były rozległe, ale
musiała unikać Ranjita. I Richarda. I Jake a, który miał
gburowaty nastrój. I wolałaby też nie spotkać Keiko... Rany,
jej pole manewru było ograniczone.
Kiedy upewniła się, że jest dostatecznie daleko od
wszystkich, usiadła na niskim murze i zaczęła rysować w
rysowniku sylwetki przypadkowych osób. Było to
przyjemniejsze i bardziej zajmujące, niż myślała, a kiedy jej
fascynacja turystami zaczęła się wyczerpywać, a tłum
przerzedzać, zauważyła małą dziewczynkę w żółtym płaszczu
przeciwdeszczowym, trzymajÄ…cÄ… jasnoniebieski balonik. To
było lepsze.
Dziecko zauważyło, że jest obserwowane, i zrobiło
minę. Cassie odwdzięczyła się tym samym. Dziewczynka
pokazała język, Cassie też. Pospiesznie szkicowała balon
trzymany w zaciśniętej ręce i robiła miny do dziewczynki.
Obie chichotały, kiedy rodzic złapał dziecko za drugą rękę i
odszedł w kierunku galerii.
Kurde. yle narysowała kołnierzyk, wyglądał jak
elżbietańska kreza. Sfrustrowana gapiła się na puste miejsce,
w którym wcześniej stała dziewczynka, i pierwszy raz od
ponad godziny pozwoliła oczom błądzić. Bolały od skupiania
się, więc je potarła. Gdy jej spojrzenie ponownie się
wyostrzyło, dostrzegła dwie znajome postaci, zaledwie sześć
98
metrów dalej.
Ranjit i Jake.
Ranjit siedział na ławce, ale nieco się podniósł, by
stawić czoła Jake owi, który się nad nim pochylał. Postawa
Amerykanina była agresywna, twarz wyrażała furię,
wściekłość była też w jego słowach. Hindus zaś wyglądał na
oszołomionego, jakby dał się zaskoczyć, i gdy Jake podniósł
głos, Ranjit zrobił to samo.
Jake, wysłuchaj mnie wreszcie, na litość boską...
Cassie wstała i zrobiła kilka kroków w ich stronę.
Głowy chłopców jednocześnie odwróciły się w jej kierunku.
Jake bez słowa odwrócił się i odszedł, jego stopy wściekle
uderzały w żwirowaną ścieżkę. Ranjit usiadł ciężko.
Zawahała się, ale coś w postawie Hindusa wskazywało
na takie nieszczęście, że nie mogła się powstrzymać.
Przespacerowała się do niego, starając się wyglądać
naturalnie.
O co poszło? Różnice artystyczne?
Z gardłowym jękiem zakrył twarz dłońmi. Cassie
czekała, zadowolona, że może mu się przyjrzeć. Podwinięte
rękawy odsłaniały złote ramiona. Jego ręce również były
piękne i silne, ale teraz naprężone i pobielałe z napięcia.
Nie chcesz o tym mówić, co?
Właśnie opuścił dłonie i spojrzał w stronę, w którą
odszedł Jake. Tak samo jak ty, Cassandro.
Wzruszyła ramionami i pozwoliła sobie na uśmiech,
skoro i tak tego nie widział. Jego półotwarty szkicownik leżał
obok niego. Ponownie spojrzała na Ranjita, ale wciąż na nią
nie patrzył. Pochyliła się i podniosła okładkę. Gdyby
gwałtownie nie nabrała powietrza, może miałaby więcej
czasu, aby przyjrzeć się rysunkowi. A tak, Hindus odwrócił
się szybko jak kobra i złapał zeszyt, jego ciemne policzki
99
poczerwieniały.
Nie jest skończony!
Zagryzła wargę, nie mogąc spojrzeć mu w twarz.
Mogę go zobaczyć, kiedy będzie?
Jeśli kiedyś go skończę powiedział szorstko,
wstając. Lepiej już wracajmy.
Przez całą drogę do Oranżerii nie odezwał się już
słowem. Przyszli ostatni i Cassie czuła na sobie liczne
spojrzenia. Wzrok Keiko był morderczy. Bez wątpienia
Katerina usłyszy, jak Cassie i Ranjit wyłonili się razem z
zarośli. Uśmiech Richarda był nieco mniej pewny niż
zazwyczaj, Jake nie patrzył na nikogo i na nic.
Przynajmniej signor Poldino ucieszył się na ich widok.
Klasnął pulchnymi dłońmi.
Cudownie. Teraz wracajmy do szkoły, ale Cassie,
Ranjit, z niecierpliwością czekam na wasze skończone
rysunki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]