[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ani jednej, chyba jednak rozwiązałam nasz problem.
- Nie możemy wysłać załogi na Hawaje. Nie ma czasu!
- Ani potrzeby. Zadzwoniłam na uniwersytet i spytałam, czy mają
studentki z Hawajów. Tu obok czeka parę autentycznych dziewczyn z
wysp.
- Nie bÄ…dz taka zadowolona. Zobaczymy je.
Hilary wyszła i wróciła po chwili z kilkoma oszałamiającymi
dziewczynami. Jennifer uśmiechnęła się do siebie.
Zwróciła uwagę na trzy nerwowe dziewczyny próbując je uspokoić.
Zaczęła rozmowę o szkole i wakacjach, Hilary włączyła kamerę i
robiła zdjęcia każdej kandydatce. Następnie podała zdjęcia
Jennifer, która stwierdziła, że trzy z nich były do niczego.
Kamera albo spłaszczała ich twarze, albo podkreślała kanty: były
nieatrakcyjne. Dwie pozostałe, Nina Kamala i Loki Pouna, były
niezłe. Podobała jej się Loki, lecz to Nina Kamala była dziewczyną
na okładkę. W jej dużych niebieskich oczach widać było delikatną
zmysłowość. Miała gładką, mleczną skórę, która przypominała
cappuccino i była kapitalnym podkładem do jasnego, wiosennego
makijażu. Jennifer wyobrażała sobie jej zdjęcie z czerwonym
hibiscusem - hawajskim kwiatem wetkniętym za ucho i wiankiem
kwiatów na nagich ramionach.
Jennifer porozmawiała z każdą i poprosiła o wypełnienie
formularzy. Potem Hilary wyprowadziła je do poczekalni.
Po kilku minutach wróciła po decyzję Jennifer.
- Zaprowadz NinÄ™ i Loki do Gwen, Brada, Bettiny i Marcusa -
powiedziała Jennifer. - Chyba nie możemy wykorzystać trzech
pozostałych do zdjęć, możemy z nimi jednak zrobić wywiady o
Hawajach. Jeśli chodzi o ciebie, możesz sobie pogratulować dobrego
wyboru. Nina i Loki są doskonałe. Dobra robota, pani West.
- Dziękuję, pani Cranshaw - skinęła Hilary. Była rozpromieniona. -
Mam jeszcze jednÄ… sprawÄ™. Z tego co wiem, w kwietniowym wydaniu ma
być jeszcze jedna kolekcja. Nic o niej nie wiadomo. Jeżeli szukasz
modelek, to trochę za pózno.
Jennifer uśmiechnęła się do Hilary. Znała się na robocie. Pełna
poświęcenia i entuzjazmu.
- Mam modelkę, jednak dziękuję za przypomnienie. Zaraz się tym
zajmę. Aha, czy mogłabyś powiedzieć Patrickowi, żeby tu przyszedł?
Czekając na Patricka znów przejrzała swój kalendarz. Dni były
pełne spotkań. Jeśli miała jakieś wolne godziny, chodziła na
ćwiczenia, od czasu do czasu do teatru z Sarą, albo na obiad z
Elyse.
Kiedyś chodziła z Charlesem na koncerty do Filharmonii lub na
występy baletu do Nowojorskiego Teatru Stanowego. Była na każdej
premierze na Broadwayu. Co robili w weekendy? Jakoś nie mogła
sobie przypomnieć. Ostatnio oboje dużo pracowali. Jennifer grała w
ping-ponga i w tenisa. Charles grał w piłkę ręczną i pływał.
Czasami przeglądał swoje znaczki, natomiast Jennifer robiła na
szydełku. W telewizji oglądali inne programy i czytali inne
gazety. Często, życie bez Charlesa było takie samo jak życie z
Charlesem. Przeszkadzało jej to.
- Chciałaś się ze mną widzieć? - Patrick stał przed jej biurkiem,
jak zwykle roztargniony.
- Chcę, żebyś zrobił dla mnie serię zdjęć - powiedziała,
zastanawiając się, dlaczego cały czas patrzył na drzwi. - Jak
wiesz, zaprojektowaliśmy specjalną kolekcję do wydania
kwietniowego. Chciałabym sfotografować Elyse de Marco w jej
własnych strojach.
- W porządku. - Odpalał jednego papierosa od drugiego. - Czy
wiesz, jak to ma wyglądać? Coś specjalnego?
Był trochę nerwowy i dziwnie niepewny.
- Pomysł jest zupełnie nowojorski - powiedziała, uważnie
przyglądając się Patrickowi. - "Raj przyjeżdża do wielkiego
miasta". CoÅ› takiego. Sprytne, zgrabne i trochÄ™ niekonwencjonalne.
Wymyśl coś. Będzie ci się dobrze pracowało z Elyse, ale nie można
podać jej nazwiska. Nie chcę żadnych przecieków do prasy, zanim
nie będziemy gotowi z kampanią reklamową.
- Jennifer, ja nie chcę się wplątać w jakieś rozgrywki osobiste.
- O czym ty mówisz?
- Brooke Wheeler właśnie mi powiedziała, że jeśli planujesz jakąś
sesję zdjęciową, mam jej o tym powiedzieć, żeby mogła ją
nadzorować.
Jennifer była zaskoczona i zła. Brooke znowu przekroczyła swoje
uprawnienia, tym razem o krok za daleko.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]