[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie mógł zginąć... Na pewno żyje... - Słowa Emmy były ledwo słyszalne, unoszone wiatrem. -
Tak go kocham. .. Tak go kocham...
- Tak, panienko. Był dobrym człowiekiem. Wszystkim nam będzie go bardzo brakować.
Oświadczenie pani Warren zabrzmiało tak kategorycznie, jakby już go pogrzebała. W Emmie
obudził się bunt.
- Jestem pewna, że on żyje!
- Tak, panienko. Może i żyje. Wracajmy teraz do domu. Nic tu panienka nie pomoże. Miejscowi
będą dalej szukać. Znają zatoczkę jak własną kieszeń. Jeśli jaśnie pan gdzieś tu jest, na pewno go
znajdÄ….
Emma chciała stać na straży do samego końca, ale widziała teraz tylko płomyczki latami na
plaży. Nic tu po niej, a będzie potrzebna, kiedy przyniosą go do domu. Wierzyła, że tak się
stanie. W przeciwnym wypadku może równie dobrze odejść z tego świata wraz z nim.
Cofnęła się znad brzegu przepaści. Nie, nie podda się tak łatwo. Nie pogodzi się z jego śmiercią
jak inni.
ROZDZIAA DZIEWITY
Wiał zimny, porywisty wiatr. Szarpał Emmą bezlitośnie, kiedy szła wzdłuż plaży, nie ustając w
poszukiwaniach. Wypatrywała pilnie szczeliny lub niszy, gdzie Lytham mógłby wpełznąć po
upadku, ale nic takiego nie zauważyła. Odwróciła się do morza, wbijając wzrok w wodę, jakby
chciała go odszukać w skłębionej toni.
Jak mógł tak po prostu zniknąć? Minął już tydzień od tej straszliwej nocy, tydzień takich
katuszy, że nie wiedziała, jak to przeżyła. Przez cały ten czas prawie nie zmrużyła oka, całymi
dniami chodząc po plaży i męcząc się po zmierzchu, że musi siedzieć w domu.
Mieszkańcy wioski przychodzili, służąc pomocą, pastor tłumaczył jej, że Bóg ma cel we
wszystkim, co robi, sąsiedzi dawali rady i wyrażali współczucie. Emma odwracała twarz do
ściany, puszczając mimo uszu nawoływania pastora do modlitwy.
Czy sądził, że nie modliła się od rana do nocy, czasem błagalnie, czasem buntując się przeciw
niesprawiedliwości losu? Dlaczego zabrano jej Lythama? Czy to kara za grzech, jaki chcieli
popełnić? Nie, nie mogła w to uwierzyć. Miłość, jaką do niego czuła, nie może być grzechem.
Wiedziała, że od tej pory jej życie będzie puste i nigdy nie pokocha innego mężczyzny.
Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić przyszłości. Zwiat bez niego dla niej nie istniał. Była w
stanie myśleć tylko godzinę naprzód, licząc je po zmroku do chwili, gdy znów się rozjaśni i
będzie mogła podjąć samotne poszukiwania.
Wieśniacy zrezygnowali po drugim dniu. Wszyscy jej mówili, że nie ma już nadziei: Lytham nie
żyje. Musiał spaść nieprzytomny do morza i zostać zmieciony przez fale. Przy takiej pogodzie
nikt nie mógł przeżyć. Emma nie przyjmowała tego do wiadomości. Gdyby przynieśli jego ciało,
byłaby zmuszona uwierzyć, ale bez dowodu jej uparta natura nie chciała się poddać.
Musiał ocaleć, bo inaczej ona też nie ma po co żyć.
Najdroższy, przemawiała do niego w duchu, kocham cię. Wróć do mnie. Proszę cię, wróć do
mnie, bo umrÄ™ bez ciebie!
Był jedynie ból i nic więcej. Wokół panowała ciemność; ani śladu światła... ciepła... miłości...
Co to było, za czym tęsknił? Nie wiedział, co wykrzykuje w rzadkich momentach przytomności.
Dzień był nocą, a noc dniem, nic nie było realne prócz cierpienia. Zagubiony, błąkał się w
oceanie nieszczęścia, szukając czegoś, co zgubił... zgubił na zawsze.
- Wybacz mi... - szepnął, kiedy na sekundę ciemności się uniosły i wyczuł, że ktoś się nad nim
pochyla. - Nie chciałem cię zranić... Wybacz mi.
- Biedak - usłyszał kobiecy głos przy swoim uchu. Ktoś położył mu rękę na czole. - W tym
stanie długo nie pociągnie. Byłoby lepiej, gdybyś zostawił go morzu.
- Nie mogłem dać mu utonąć. Musiałem go ratować.
- Podobno wszędzie go szukają. Dlaczego nie powiesz im, gdzie jest, żeby mogli sprowadzić
lekarza?
- Bo skończy się na tym, że zawisnę na szubienicy -odparł drugi głos. - Zabiłem człowieka,
Belle. Wezmą mnie za wspólnika Pennigtona i powieszą. Powiedzą, że sam go zrzuciłem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •