[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]
czasu. Od dĹu\szego? WĹaĹciwie od minionego wieczoru, kiedy kĹĂłcili siÄ w
lodziarni.
Kate poddaĹa siÄ bez reszty temu namiÄtnemu pocaĹunkowi. Po chwili
byĹa ju\ uwiÄziona w jego ramionach, a z jednego dĹugiego pocaĹunku zrobiĹy
siÄ dwa, trzy...
KtoĹ waliĹ w szybÄ szoferki od strony kierowcy. Dylan puĹciĹ Kate i
wĹciekĹy obrĂłciĹ siÄ do okna.
Czego! krzyknÄ
Ĺ.
Przy furgonetce staĹa znajoma Kate, Amanda Willy. Od jej starannie
uczesanych siwych wĹosĂłw odbijaĹo poranne sĹoĹce. Zaskoczona niemiĹym
powitaniem cofnÄĹa siÄ o krok. Dylan, ktĂłry znaĹ jÄ
z nazwiska, zawstydzony
opuĹciĹ szybÄ i przeprosiĹ:
Bardzo mi przykro, pani Willy. Czym mogÄ pani sĹu\yÄ?
Pan niczym, ale Kate tak. PomijajÄ
c Dylana, zwrĂłciĹa siÄ do Kate:
Kiedy nie pojawiĹaĹ siÄ na umĂłwione spotkanie o dziewiÄ
tej, pomyĹlaĹam, \e
staĹo siÄ coĹ zĹego, i wyszĹam, \eby ciÄ szukaÄ...
O Bo\e! ZupeĹnie zapomniaĹam!
WidzÄ i nawet wiem, dlaczego. Starsza pani spojrzaĹa zĹym wzrokiem
na Dylana. Gdyby babka ciÄ teraz zobaczyĹa, mĹody czĹowieku!
Odprowadzasz dziewczynÄ o dziesiÄ
tej rano po caĹonocnej hulance albo jeszcze
gorzej...
To wcale nie tak! wtrÄ
ciĹa Kate. MogÄ wszystko wyjaĹniÄ...
Lepiej niech on siÄ wytĹumaczy! Za moich czasĂłw mĹodzi d\entelmeni
bardziej dbali o reputacjÄ kobiet...
Pani Willy, ja nie spÄdziĹam nocy z Dylanem. To znaczy byĹam z nim,
ale...
Nie chcÄ nic wiÄcej sĹyszeÄ! Pani Willy byĹa wyraznie wzburzona i
zgorszona.
Ale\ ja przez caĹÄ
noc byĹam w szpitalu! wykrzyczaĹa Kate, skandujÄ
c
ka\de sĹowo. Laura Reynolds urodziĹa cĂłrkÄ! SpÄdziliĹmy tam caĹÄ
noc z
Mattem!
Pani Willy jakby zamieniĹa siÄ w sĹup soli, a potem nagle siÄ zgarbiĹa i
poszarzaĹa na twarzy.
Co ja zrobiĹam? Co ja wam nagadaĹam! Jezusie drogi, ale ze mnie
idiotka... przepraszam... bardzo przepraszam! CoĹ mnie naszĹo, kiedy
zobaczyĹam, jak Dylan ciÄ caĹuje... Rozumiecie mnie...?
Dylan doskonale rozumiaĹ. ZrozumiaĹ te\, \e Amanda go na wskroĹ
przejrzaĹa. ByĹa wprawdzie bardzo leciwa, ale potrafiĹa przecie\ rozpoznaÄ
po\Ä
danie, kiedy je ktoĹ tak bezwstydnie okazywaĹ.
NastÄpnego dnia w domu ReynoldsĂłw czekaĹ na przybycie malutkiej Kate
Cole komitet powitalny: Jessica i Zach oraz Kate i Dylan. CĂłreczkÄ wniosĹa
Laura w asyĹcie Matta. PoszĹa z niÄ
prosto do saloniku i uĹo\yĹa na kanapie, aby
starsze rodzeĹstwo mogĹo dokĹadnie obejrzeÄ siostrzyczkÄ.
Jest piÄkna, prawda, dzieci? spytaĹa dumna matka.
Jest brzydka oĹwiadczyĹ Zach. Ale nasza. I okropnie czerwona.
Nie dotykaj jej! krzyknÄĹa Laura, widzÄ
c wyciÄ
gniÄtÄ
rÄkÄ chĹopca.
Idz z JessikÄ
do Ĺazienki, umyjcie oboje rÄ
czki i wtedy bÄdziecie mogli
pogĹaskaÄ malutkÄ
.
Ja nie wiem, czy to dobrze, \eby jÄ
dotykaĹy odezwaĹa siÄ Kate, gdy
dzieci i Laura wyszli z pokoju.
Laura wie, co robi odparĹ Matt. ByĹ teraz zupeĹnie inny, nie tak
zdenerwowany jak poprzedniego wieczoru. Mo\e chcesz jÄ
wziÄ
Ä na rÄce?
Laura, ktĂłra wĹaĹnie wracaĹa z kuchni, usĹyszawszy te sĹowa, zachÄciĹa
Kate:
Wez malutkÄ
na rÄce. Wez.
BojÄ siÄ. To jest taka delikatna drobina.
Wez maĹÄ
na rÄce wtrÄ
ciĹ siÄ do rozmowy Dylan. WkrĂłtce bÄdziesz
miaĹa swoje. PoÄwicz.
Mo\e kiedy indziej... Jak bÄdzie wiÄksza...
To ja jÄ
wezmÄ! Dylan podszedĹ do kanapy i z wielkÄ
delikatnoĹciÄ
uniĂłsĹ zawiniÄ
tko, ktĂłre umieĹciĹ sobie w Ĺuku rÄki. ZaczÄ
Ĺ z maleĹkÄ
chodziÄ
po pokoju, koĹysaÄ jÄ
i cichutko nuciÄ pod nosem. MinÄ miaĹ wprost
rozanielonÄ
.
Kate patrzyĹa zdumiona z szeroko otwartymi oczami, a nawet z
rozchylonymi ustami. Wszystkiego siÄ spodziewaĹa, ale nie tej czuĹoĹci, jaka
teraz emanowaĹa z Dylana.
Po kilku okrÄ
\eniach saloniku Dylan ostro\nie poĹo\yĹ dziecko na
kanapie.
WstydziĹabyĹ siÄ powiedziaĹ z pĂłĹuĹmiechem do Kate. I wiesz co,
Kate, to byĹ bardzo, ale to bardzo przyjemny spacer.
Kate podeszĹa do malutkiej, pochyliĹa siÄ i pogĹaskaĹa jej gĹĂłwkÄ. Dziecko
wydaĹo pisk, wiÄc Kate szybko cofnÄĹa rÄkÄ.
Ona chyba ma was chwilowo doĹÄ powiedziaĹa Jessica.
Mo\e jest gĹodna mruknÄĹa Laura. SprĂłbujÄ jÄ
nakarmiÄ.
A my sobie pĂłjdziemy powiedziaĹ Dylan. Kate, zostawmy
szczÄĹliwÄ
rodzinÄ samÄ
.
MaĹa Kate Cole zaczÄĹa gĹoĹno pĹakaÄ, tote\ matka wziÄĹa jÄ
na rÄce, by
trochÄ pokoĹysaÄ.
Pa, Lauro! Pa, Matt! Do widzenia, dzieci!
Kate ujÄĹa Dylana pod rÄkÄ skÄ
d jej to przyszĹo do gĹowy? i
poprowadziĹa do frontowych drzwi.
DziÄkujemy za waszÄ
obecnoĹÄ, wczoraj i dziĹ, podczas tak wielkich
rodzinnych wydarzeĹ, jakimi sÄ
narodziny i przyjazd naszej nowo narodzonej
cĂłrki do domu! krzyknÄĹa za nimi Laura.
Przyjdziesz jutro do mnie na kolacjÄ? spytaĹa Kate Dylana, gdy byli
ju\ sami.
Po co? Dylan byĹ zaskoczony. Co ona znowu kombinuje, pomyĹlaĹ.
Ja chcÄ... WziÄĹa gĹÄboki oddech i wyrzuciĹa z siebie jednym tchem:
Ja muszÄ siÄ dowiedzieÄ, kim ty wĹaĹciwie jesteĹ i co siÄ staĹo z Dylanem,
ktĂłrego znaĹam.
PiÄkne \yczenie, ale co ono oznacza?
Oznacza... \e przez ostatnie dwa dni zaczÄĹam ciÄ nawet lubiÄ...
Nie okazuj zbytniego entuzjazmu... MogĹem siÄ wcale nie zmieniÄ...
ZaczerwieniĹa siÄ. Dylan wydawaĹ siÄ bardzo zadowolony z jej
zmieszania.
PrzestaĹ, Dylan. NieĹatwo byĹo mi przyznaÄ, \e w tej chwili... \e ju\ nie
mogÄ powiedzieÄ, \e ciÄ nie znoszÄ...
Ju\ przestaĹem spowa\niaĹ.
Przyjdziesz?
Nie wiem. Ostatnio przebywam w mieĹcie wiÄcej ni\ na ranczu, co
niezbyt dobrze wychodzi na zdrowie moim krowom, ktĂłre mogÄ
pomyĹleÄ, \e
umarĹem i \e zapomniano im o tym powiedzieÄ...
Masz przecie\ pracownikĂłw dbajÄ
cych o zdrowie twojego \ywego
inwentarza. Powiedz tylko, czy przyjdziesz, czy nie...
Ju\ dobrze, dobrze, przyjdÄ. Ale postaraj siÄ zrobiÄ naprawdÄ dobrÄ
kolacjÄ, \ebym wiedziaĹ, \e byĹo warto przyjĹÄ. A jeĹli jeszcze tego nie wiesz, to
chcÄ ci wyznaÄ, \e jestem facetem, ktĂłry lubi miÄso i kartofle.
SĹuchaj no, mĂłj panie, doprowadzasz mnie do takiej pasji, \e miaĹabym
ochotÄ przyĹo\yÄ ci... Czasami, bo potem widzÄ ciÄ, jak trzymasz niemowlÄ,
jakby to byĹ najcenniejszy skarb, i wtedy sobie myĹlÄ... dochodzÄ do wniosku,
\e jeszcze mo\na by ciÄ uratowaÄ dla Ĺwiata.
WzruszyĹ ramionami i z kamiennÄ
twarzÄ
poszedĹ prosto do furgonetki...
Nie dlatego tak siÄ zachowaĹ, \e jej sĹowa nie zrobiĹy na nim wra\enia, ale
dlatego, \e zrobiĹy zbyt wielkie.
NastÄpnego wieczoru, zanim jeszcze Dylan zapukaĹ do drzwi Kate, ona
zdÄ
\yĹa ju\ wpaĹÄ w stan paniki.
Czy ma postÄpowaÄ z Dylanem jak ze zwykĹym znajomym? ZnaĹa go
zbyt dĹugo, a przepaĹÄ miÄdzy nimi byĹa zbyt wielka. Przede wszystkim istniaĹa
zbyt du\a rĂł\nica charakterĂłw. I wĹaĹciwie po co go zaprosiĹa? Z tego nic nie
wyjdzie. Po prostu nie mo\e wyjĹÄ.
CoĹ jÄ
jednak zmuszaĹo, by sprĂłbowaÄ. I postanowiĹa, \e tego wieczoru
[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]