[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]
Witaj w domu powiedziaĹ.
Isabel milczaĹa jak zaklÄta.
Jedli w milczeniu. W koĹcu Isabel nie mogĹa juĹź
dĹuĹźej grzebaÄ bez celu w talerzu. WypiĹa szampana,
odstawiĹa kieliszek, a Leandros natychmiast go na-
peĹniĹ. Potem Alice podaĹa drugie danie. W ten
sposĂłb dotrwali do deseru.
Kiedy kolacja wreszcie dobiegĹa koĹca, Isabel
98 MICHELLE REID
wstaĹa, choÄ nie czuĹa siÄ zbyt pewnie. Po dwĂłch
kieliszkach szampana trochÄ jej siÄ krÄciĹo w gĹo-
wie.
Dobranoc powiedziaĹa.
Leandros tylko skinÄ
Ĺ gĹowÄ
, a ona wyszĹa z po-
koju. WytrwaĹa jakoĹ do koĹca filmu, po czym
schroniĹa siÄ w sypialni. WeszĹa doĹóşka, przykryĹa
gĹowÄ sztywnym biaĹym przeĹcieradĹem i wreszcie
siÄ rozpĹakaĹa.
ByĹa pewna, Ĺźe Leandros jest z tamtÄ
. Na pewno
stoi teraz w jakimĹ spokojnym kÄ
cie i tĹumaczy siÄ
z nowej sytuacji. Czy ona go prosi? MoĹźe pĹacze?
Czy on zdoĹa siÄ oprzeÄ czarowi ciemnych oczu, czy
zostanie z niÄ
jeszcze ten jeden raz?
ZasnÄĹa. ZniĹo jej siÄ to wszystko, o czym nawet
nie chciaĹa myĹleÄ. To nieuczciwe! NienawidzÄ go!
ROZDZIAA SIÓDMY
CzyjeĹ ramiona uniosĹy jÄ
z Ĺóşka. ObudziĹa siÄ.
Zostaw mnie, ty brutalu! prychnÄĹa. DokÄ
d
mnie niesiesz?
NaprawdÄ przypuszczaĹaĹ, Ĺźe pozwolÄ ci spaÄ
osobno?
PoĹoĹźyĹ jÄ
na Ĺóşku, usiadĹ obok niej. Isabel
zacisnÄĹa piÄĹci, sprĂłbowaĹa go uderzyÄ, ale przy-
trzymaĹ jej rÄce, a potem jÄ
pocaĹowaĹ. ChciaĹa
zaprotestowaÄ, ale jej zmysĹy juĹź oĹźyĹy. ChwilÄ
pĂłzniej zapomniaĹa o wszystkim, prĂłcz tego poca-
Ĺunku.
ByĹeĹ u niej? szepnÄĹa rozpaczliwie Isabel,
kiedy przestali siÄ caĹowaÄ.
Nie odrzekĹ, patrzÄ
c jej w oczy ze ĹmiertelnÄ
powagÄ
.
Ale ona tam byĹa?
Tak.
RozmawiaĹeĹ z niÄ
? Czy jej dotykaĹeĹ?
Nie. Nie miaĹem powodu.
Jego oczy miaĹy taki wyraz, Ĺźe musiaĹa uwierzyÄ.
WyobraĹźaĹam sobie najgorsze przyznaĹa siÄ
i usta jej zadrĹźaĹy.
100 MICHELLE REID
Tylko ty jedna tak strasznie mnie podniecasz.
Po co miaĹbym traciÄ czas na inne?
Trzy lata przypomniaĹa mu Isabel. Przez
trzy lata do wszystkiego moĹźna siÄ przyzwyczaiÄ.
ZdradziĹaĹ mnie?
Nie. Nigdy.
No to po co w ogĂłle o tym rozmawiaÄ?
Nie rozmawiali wiÄcej. Usta Leandrosa zamknÄĹy
siÄ na jej ustach, pozbawiajÄ
c jÄ
wszelkich myĹli
z wyjÄ
tkiem pragnienia odczuwania wszystkimi
zmysĹami.
Chyba oszalaĹam, myĹlaĹa, gdy potem leĹźaĹa wtu-
lona w Leandrosa. ByĹo jej dobrze i wĹaĹnie dlatego
czuĹa siÄ caĹkiem bezbronna, wystawiona na ciosy,
jakich tyle juĹź odebraĹa.
PocaĹowaĹa go w ramiÄ, westchnÄĹa.
SkÄ
d to melancholijne westchnienie? za-
pytaĹ.
Wcale nie jest melancholijne.
Po co mnie okĹamujesz? spytaĹ ĹźaĹoĹnie.
KochaliĹmy siÄ. TuliĹaĹ siÄ do mnie, mĂłwiĹaĹ, Ĺźe
mnie kochasz...
Nie mĂłwiĹam!
Wobec tego myĹlaĹaĹ stwierdziĹ z lekkim
wzruszeniem ramion majÄ
cym daÄ do zrozumie-
nia, Ĺźe sĹowa niewiele znaczÄ
. OdgarnÄ
Ĺ jej wĹosy
z czoĹa, spowaĹźniaĹ. Musimy porozmawiaÄ,
agape mou, wyjaĹniÄ sobie, dlaczego siÄ rozsta-
liĹmy.
KLEJNOTY DLA ISABEL 101
Oczy Isabel zrobiĹy siÄ wielkie jak spodki. Naj-
pierw pojawiĹ siÄ w nich strach, a potem Ĺzy.
Nie powiedziaĹa. ZerwaĹa siÄ z Ĺóşka, pobieg-
Ĺa do drzwi.
Leandros poszedĹ za niÄ
. ZnalazĹ jÄ
bez trudu,
w pokoju, z ktĂłrego niedawno jÄ
wyniĂłsĹ. StaĹa przy
oknie otulona jego starym granatowym szlafrokiem.
Serce mu siÄ ĹcisnÄĹo na ten widok, na widok
cierpienia malujÄ
cego siÄ na jej twarzy.
PrzestaĹ mi wreszcie uciekaÄ poprosiĹ. JeĹli
razem nie stawimy czoĹa przeszĹoĹci, to jaka przy-
szĹoĹÄ nas czeka?
Isabel juĹź sobie przypomniaĹa, za co go nienawi-
dzi, miaĹa ochotÄ zraniÄ go tak samo gĹÄboko, jak
kiedyĹ on jÄ
zraniĹ.
Nie chciaĹeĹ naszego dziecka wyszeptaĹa.
SyknÄ
Ĺ, jakby poczuĹ na plecach smagniÄcie bata.
To nieprawda...
Nawet mnie nie chciaĹeĹ, kiedy byĹam w ciÄ
Ĺźy.
Nie...
ByĹam tylko niepotrzebnym kĹopotem i po-
staraĹeĹ siÄ, Ĺźebym to odczuĹa. Po co w ogĂłle
siÄ ze mnÄ
oĹźeniĹeĹ? I bez tego miaĹeĹ wszystko,
na czym ci zaleĹźaĹo.
Nieprawda! prĂłbowaĹ protestowaÄ, ale go nie
sĹuchaĹa.
OfiarowaĹeĹ mi luksusowe Ĺźycie i spodziewa-
ĹeĹ siÄ, Ĺźe bÄdÄ ci za to dozgonnie wdziÄczna. A jak
ja ci odpĹaciĹam za twojÄ
dobroÄ? Nie chciaĹam siÄ
102 MICHELLE REID
przystosowaÄ. Nie chciaĹam z uĹmiechem dziÄkowaÄ
twojej mamusi za wykĹady o dobrym wychowaniu.
Ona ci tylko doradzaĹa.
CzyĹźbyĹ nie widziaĹ róşnicy pomiÄdzy: ,,Co to
za okropne spodnie, Isabel a ,,NaprawdÄ Ĺlicznie
dziĹ wyglÄ
dasz, kyria ? A co powiesz o takim
zdaniu: ,,NiektĂłre dzieci przychodzÄ
na Ĺwiat zupeĹ-
nie nie w porÄ ?
NiemoĹźliwe, Ĺźeby moja mama powiedziaĹa ci
coĹ takiego wyszeptaĹ pobladĹy. Niestety, wiedziaĹ
aĹź za dobrze, Ĺźe Isabel nie kĹamie. Ona nie jest
taka...
Okrutna? Isabel pomogĹa mu dokoĹczyÄ zda-
nie. ,,MoĹźe to i lepiej powtĂłrzyĹa sĹowa, ktĂłre
wĂłwczas usĹyszaĹa od Leandrosa. ,,Nie jesteĹmy
jeszcze gotowi .
OdwrĂłciĹ siÄ do niej plecami, podszedĹ do okna.
WstydziĹem siÄ tych sĹĂłw przyznaĹ. ByĹaĹ
zrozpaczona, a ja nie miaĹem pojÄcia, jak sobie z tym
poradziÄ usiĹowaĹ siÄ tĹumaczyÄ.
Przede wszystkim nie chciaĹeĹ tego dziecka
Isabel przedstawiĹa mu wĹasnÄ
wersjÄ wydarzeĹ
a na domiar zĹego musiaĹeĹ sobie radziÄ z rozhis-
teryzowanÄ
ĹźonÄ
, ktĂłra nie umiaĹa zrozumieÄ twoich
racji. ,,MoĹźe to i lepiej .
Masz racjÄ wreszcie zdobyĹ siÄ na uczciwoĹÄ.
RzeczywiĹcie nie chciaĹem wtedy dziecka.
OdwrĂłciĹa siÄ, spojrzaĹa na niego. ByĹ popielaty
na twarzy.
KLEJNOTY DLA ISABEL 103
ByliĹmy za mĹodzi, nasze maĹĹźeĹstwo siÄ roz-
padaĹo, ty byĹaĹ nieszczÄĹliwa. Ja teĹź. Nie byĹo
miÄdzy nami porozumienia...
ZwĹaszcza w Ĺóşku!
No wĹaĹnie! Nawet w Ĺóşku! PodszedĹ do
Isabel, chwyciĹ jÄ
za ramiona. UwielbiaĹem ciÄ.
FascynowaĹaĹ mnie. IskrzyĹaĹ, kipiaĹaĹ zĹoĹciÄ
i przyjmowaĹaĹ wszystko tak odwaĹźnie, Ĺźe dech mi
w piersiach zapieraĹo. Kiedy trzymaĹem ciÄ w ra-
mionach, czuĹem, jakbym tuliĹ czystÄ
moc. A po-
tem... ByĹaĹ krucha. JakbyĹ miaĹa siÄ rozpaĹÄ na
kawaĹki, jeĹli tylko oĹmielÄ siÄ ciebie dotknÄ
Ä.
Dlaczego mi tego nie powiedziaĹeĹ, zamiast siÄ
ode mnie odwracaÄ?
MiaĹem siÄ przyznaÄ, Ĺźe jestem takim podĹym
egoistÄ
, Ĺźe nie chcÄ siÄ tobÄ
dzieliÄ z nikim, Ĺźe bojÄ
siÄ konkurencji z wĹasnym dzieckiem? GardziĹem
sobÄ
. Sam nie wiedziaĹem, co siÄ ze mnÄ
dzieje.
A kiedy poroniĹaĹ, uwierzyĹem, Ĺźe to z mojej winy,
bo przecieĹź ja chciaĹem, Ĺźeby tak siÄ staĹo. Za karÄ
ciÄ straciĹem. PogodziĹem siÄ ztÄ
karÄ
. PogodziĹbym
siÄ z kaĹźdÄ
, bylebym tylko nie musiaĹ odpowiadaÄ
przed tobÄ
za swojÄ
podĹoĹÄ.
Dlatego pozwoliĹeĹ mi odejĹÄ. Nareszcie
zrozumiaĹa.
MiaĹem z tobÄ
tyle problemĂłw... OdetchnÄ
Ĺem,
kiedy odeszĹaĹ.
I zĹamaĹeĹ mi serce. Nie przyszĹo ci do gĹowy,
Ĺźe chciaĹam, ĹźebyĹ po mnie przyjechaĹ?
104 MICHELLE REID
PokrÄciĹ gĹowÄ
. ZgarbiĹ siÄ i wpatrywaĹ w swoje
bose stopy.
GardziĹem sobÄ
. Aatwo mi byĹo uwierzyÄ, Ĺźety
teĹź mnÄ
gardzisz.
ZapadĹa gĹucha cisza. Isabel zastanawiaĹa siÄ, jak
to moĹźliwe, Ĺźeby cisza aĹź tak bolaĹa.
[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]