[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]
To wÄ
tpliwa przyjemnoĹÄ, kiedy twoje rÄce tak mnie... wszÄdzie
dotykajÄ
powiedziaĹa z wyrzutem.
OtworzyĹ jednÄ
powiekÄ, rzuciĹ jej dwuznaczne spojrzenie i znowu za-
mknÄ
Ĺ oczy.
Masz bardzo jÄdrne poĹladki. Moje gratulacje. Umila to pracÄ, ale nie
czyni jej lĹźejszÄ
podniĂłsĹ siÄ i pomĂłgĹ jej wstaÄ.
Nie ĹźyczÄ sobie... zaczÄĹa, lecz nie pozwoliĹ jej skoĹczyÄ.
Nie mam innego wyjĹcia zĹapaĹ jÄ
mocno dĹoĹmi, od razu za biodra,
i zaczÄ
Ĺ podsadzaÄ w gĂłrÄ.
UwaĹźaj z tymi rÄkami, Whitewater krzyknÄĹa zirytowana w momen-
cie, gdy jego dotyk wydaĹ jej siÄ jeszcze bardziej intymny. SzukaĹa rozpacz-
liwie uchwytu, ale tym razem byĹa bardziej zawstydzona niĹź przeraĹźona.
Kochanie w dobiegajÄ
cym z doĹu gĹosie sĹychaÄ byĹo wysiĹek
musisz siÄ do tego przyzwyczaiÄ. Zanim wciÄ
gnÄ ciÄ na gĂłrÄ, bÄdziesz
dotykana wszÄdzie, gdzie tylko moĹźna ciÄ dotknÄ
Ä. Nie ma w tym nic
osobistego.
Wiem odciÄĹa siÄ Josie wpeĹzajÄ
c wreszcie na bezpieczne miejsce to
tylko twoja praca.
Znowu odpoczywali przez chwilÄ obok siebie.
Ale robota westchnÄ
Ĺ. PomyĹleÄ, Ĺźe mĂłgĹbym w tym czasie walczyÄ
z jakimĹ sympatycznym rekinem, czy czymĹ w tym rodzaju. Mam nadziejÄ,
Ĺźe to doceniasz.
Josie rzuciĹa mu szybkie spojrzenie. Dolna poĹowa ciaĹa wprost paliĹa jÄ
od dotyku jego rÄ
k.
Bardziej niĹź ci siÄ wydaje powiedziaĹa z ironiÄ
.
WestchnÄ
Ĺ ponownie i wstaĹ.
Chodz, zrĂłbmy to jeszcze raz. Zaczyna nam to coraz lepiej wychodziÄ.
ObjÄ
Ĺ jÄ
w talii. Przez chwilÄ patrzyĹ jej w oczy, w kÄ
ciku warg pojawiĹ
siÄ uĹmiech, znikĹ, i pojawiĹ siÄ znowu.
ChciaĹbym, Ĺźeby ktoĹ tak siÄ o mnie troszczyĹ, jak ty o tÄ swojÄ
pandÄ
mruknÄ
Ĺ.
Josie walczyĹa ze sobÄ
, aby nie odkryÄ przed nim swych prawdziwych
uczuÄ.
MoĹźe by siÄ ktoĹ taki znalazĹ, gdybyĹ byĹ bardziej dĹźentelmenem
wyjÄ
kaĹa.
No to przepadĹo powiedziaĹ ze stoickim uĹmiechem i podniĂłsĹ jÄ
w
gĂłrÄ. Po kilku sekundach robiĹ ze swoich rÄ
k uĹźytek, na ktĂłry Ĺźaden dĹźen-
telmen by sobie nie pozwoliĹ.
UwaĹźaj, Whitewater ostrzegĹa raz jeszcze prĂłbujÄ
c sforsowaÄ ciasny
otwĂłr.
UwaĹźam... Ĺźe sÄ
diabelnie zgrabne odpowiedziaĹ bezczelnie.
OkoĹo szĂłstej las przerzedziĹ siÄ ponownie, a sĹoĹce rzucaĹo miÄkkie,
dĹugie cienie. Whitewater zatrzymaĹ siÄ na chwilÄ.
Przejdziemy jeszcze przez ten grzbiet wskazaĹ przed siebie i z2-
zymamy siÄ na noc.
Zatrzymamy siÄ? spytaĹa z nadziejÄ
Josie.
Tak. ZaszliĹmy dalej niĹź myĹlaĹem. Jutro rano dotrzemy do plantacji. A
poza tym bÄdziemy mogli popĹywaÄ i odpoczÄ
Ä.
PopĹywaÄ? spytaĹa z oĹźywieniem.
No pewnie odpowiedziaĹ uĹmiechajÄ
c siÄ szeroko. ZapomniaĹaĹ, Ĺźe
jesteĹmy na PoĹudniowym Pacyfiku. To prawie raj na ziemi. Baseny
kÄ
pielowe wszÄdzie dokoĹa. Trzeba tylko umieÄ poszukaÄ.
Raj pomyĹlaĹa, z trudem za nim nadÄ
ĹźajÄ
c. DziÄkujÄ za taki raj. Raj-
skÄ
perspektywÄ psuĹa obecnoĹÄ wÄĹźa, imieniem Lucas, ktĂłry czaiĹ siÄ
gdzieĹ na szczycie gĂłry. Albo innego, ktĂłry nazywaĹ siÄ Whitewater i
wydawaĹ siÄ jej bardziej chytry, przewrotny i nieobliczalny niĹź jakiekolwiek
stworzenie na tym Ĺwiecie. A moĹźe ten wÄ
Ĺź, niebezpieczny i skryty, leĹźaĹ
zwiniÄty na dnie jej serca i nazywaĹ siÄ po prostu poĹźÄ
daniem?
Rozbierz siÄ wreszcie powiedziaĹ ze zniecierpliwieniem Whitewater.
ZdÄ
ĹźyĹ juĹź zrzuciÄ z siebie myĹliwskÄ
kamizelkÄ i siedzÄ
c na porosĹym
paprociami brzegu maĹego stawu zdejmowaĹ ciÄĹźkie buty. Co ci szkodzi,
Ĺźe wreszcie obejrzÄ to, czego i tak przez caĹy dzieĹ dotykaĹem. Poza tym
Ĺpimy na golasa. BÄ
dz dorosĹa, Josie.
To nie to samo upieraĹa siÄ, choÄ bĹÄkitna gĹÄbina stawu wyglÄ
daĹa
niezwykle zachÄcajÄ
co. I ty teĹź nie waĹź siÄ rozebraÄ do naga.
A to czemu spytaĹ gĹupio siÄ uĹmiechajÄ
c. Nie wytrzymasz
pokusy? Jak nie, to ja biorÄ na siebie zwalczanie pokus za nas dwoje.
UratujÄ ciÄ przed samÄ
sobÄ
.
JesteĹ niepoprawny powiedziaĹa z wyrzutem. I oĹwiadczam ci, Ĺźe
nie mam zamiaru dziĹ z tobÄ
spaÄ. WolÄ zamarznÄ
Ä.
Bardzo dobrze powiedziaĹ rozsuwajÄ
c suwak spodni. JÄczysz i
gadasz przez sen caĹe noce. O siostrze i o tej swojej najukochaĹszej pandzie.
ZsunÄ
Ĺ spodnie do kostek, zrobiĹ krok i zgrabnie z nich wyszedĹ. Josie
odwrĂłciĹa gĹowÄ, ale i tak zdÄ
ĹźyĹa go dokĹadnie obejrzeÄ. MiaĹ wspaniaĹe
ciaĹo. DziÄki Bogu, pozostawiĹ slipki: najbardziej skÄ
pe z moĹźliwych. Na
widok szerokich ramion, twardego, brÄ
zowego torsu, pĹaskiego brzucha i
niewiarygodnie dĹugich umiÄĹnionych ud musiaĹa odetchnÄ
Ä tak gĹÄboko,
Ĺźe aĹź zabolaĹo jÄ
w piersiach. StanÄ
Ĺ na wystajÄ
cym nad wodÄ
kamieniu,
przez chwilÄ szukaĹ rĂłwnowagi i skoczyĹ miÄkko do stawu. WypĹynÄ
Ĺ na
powierzchniÄ otrzÄ
sajÄ
c wodÄ z ciemnych wĹosĂłw.
WspaniaĹa woda! zawoĹaĹ. WĹaz! MoĹźesz zostaÄ w majtkach. z2-
aszam, w wytwornej bieliznie.
JeĹli tak, to zgoda odpowiedziaĹa zrzÄdliwie.
Whitewater uĹmiechnÄ
Ĺ siÄ i zanurkowaĹ. ZdjÄĹa dĹugie buty i skarpety.
ZrzuciĹa koszulÄ i dĹźinsy. StanÄĹa na tym samym kamieniu i przez chwilÄ
myĹlaĹa, Ĺźe jej elegancki, koronkowy stanik i majteczki wyglÄ
dajÄ
zupeĹnie
bez sensu w Ĺrodku lasĂłw na zboczach Ra-Komy. Zgrabnym skokiem z2-
rzyĹa siÄ w szafirowej gĹÄbinie stawu. Gdy wypĹynÄĹa na powierzchniÄ,
Whitewater wynurzyĹ siÄ tuĹź obok.
Sprawdzmy, co teĹź na sobie zostawiĹaĹ przesunÄ
Ĺ pod wodÄ
rÄce
[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]