[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Bardzo zabawne.  Curtisowi drgnęły kąciki
ust.  Niech pani siada, bo denerwuje mnie, kiedy
ktoÅ› nade mnÄ… stoi.
Roześmiała się szczerze.
 Nie wierzę, że można pana zdenerwować.
74 CATHY WILLIAMS
 Bo jestem stuprocentowym mężczyzną?
 Bo jest pan arogancki i zadufany w sobie.
Spojrzał z uwagą, próbując dociec, czy mówi
serio. Odkrył nagle, że stanowczo by nie chciał, by
uważała go za aroganta. Gdyby to usłyszał od innej
kobiety, nie obeszłoby go to zupełnie, ale w jej
ustach...
 Zadufany w sobie, tak. Arogancki, nie.
 Czyżby? Zakłada pan, że wie najlepiej, co jest
dobre dla Anny i nawet przez myśl panu nie przej-
dzie, że mógłby się pan mylić.
Usiadła, oparła łokcie o blat i upiła łyk kawy.
Poruszył się zirytowany na krześle, nie chcąc się
zagłębiać w rozmowę na tematy praktyczne. Pragnął
poznać lepiej ją i jej sposób myślenia. Jej opinię
o nim.
 Czemu miałbym się mylić? Znam swoją córkę.
 Cóż, nie chcę się wtrącać w to, jak pan wy-
chowuje własne dziecko...
 Ale...?
Wzruszyła ramionami.
 Ale powinien jej pan pozwolić samej wybierać
stroje, w granicach rozsądku. I wierzyć mi, kiedy
mówię, że Anna tych granic nie przekroczy. Nawet
nie spojrzała na niedorzeczne biodrówki, w jakich
chodzi dzisiejsza młodzież, ani superobcisłe topy,
które nie pozostawiają niczego wyobrazni.
Curtisa zaskoczył dobór słów  jakby sama miała
pięćdziesiątkę na karku.
 ,,Dzisiejsza młodzież  ?  powtórzył ironicznie,
KAPRYSY MILIONERA 75
spoglądając jej w oczy w nagłej ciszy.  Nie jest pani
staruszkÄ…, Tesso.
 Nie. Wiem. Jestem...  W pełni wykwalifikowa-
nÄ… i kompetentnÄ… sekretarkÄ… posiadajÄ…cÄ… dobrÄ… zna-
jomość komputera oraz odpowiednie referencje.
 Tak?
 Jestem dość odpowiedzialna jak na swój wiek
 zgodziła się.
Odezwał się dzwonek u drzwi  w samą porę, bo
miała wrażenie, jakby grunt zaczął się jej usuwać
spod nóg. Zerwała się  tylko po to, by się przekonać,
że Curtis zrobił to samo i właśnie wyławia portfel
z kieszeni spodni.
 Proszę tu zostać  rozkazał.  Ja zapłacę.
Zostać w kuchni? I czekać, aż wróci, by dokoń-
czyć rozmowę, wprawiającą ją w stan coraz głębszej
paniki? Mowy nie ma.
Gdy tylko wyszedł, wyjęła tacę i ułożyła na niej
talerz, sztućce, paczkę papierowych serwetek oraz
szklankę soku pomarańczowego. Spotkali się w salo-
nie, gdzie Anna śledziła w skupieniu idiotyczny
show, w którym dwie muskularne kobiety rywalizo-
wały w wykonywaniu zwariowanych zadań. Mruk-
nęła z zadowoleniem na widok pizzy, ledwie zwraca-
jąc uwagę na oboje dorosłych.
Curtis gestem zachęcił Tessę, by z nim wyszła,
a kiedy nie posłuchała, ujął ją za ramię, pociągnął
lekko, lecz stanowczo w stronÄ™ kuchni.
 Nie chciałbym stłamsić jej osobowości, zosta-
jąc w salonie  wyjaśnił, zamykając drzwi.
76 CATHY WILLIAMS
 Czego stara się pan unikać za wszelką cenę.
Nadal ją trzymał ze zmysłową przyjemnością;
Tessa jak gdyby nagle to sobie uświadomiła, wymk-
nęła się z jego uchwytu i usiadła.
 Okej, rozumiem, co pani ma na myśli.  Z ocią-
ganiem usiadł również.  Może naprawdę jestem
nadopiekuńczy i powinienem jej dać trochę swo-
body...
 Niezły pomysł  zgodziła się z ulgą, że roz-
mowa wróciła do Anny. Na myśl o dalszym analizo-
waniu jej charakteru dostawała gęsiej skórki.  Jeśli
się stawia zbyt wiele zakazów, nastolatek często
próbuje złamać wszystkie.
 Tak było z pani siostrą? Musiała być pani
bardzo młoda, kiedy przez to przechodziła?
 Dałam sobie radę  ucięła.
 Ach, intryguje mnie pani. Opowie pani o tym?
Uśmiechnął się zachęcająco. Pragnienie, by do-
wiedzieć się czegoś więcej o tej kobiecie, stawało się
irracjonalne. Przyglądał się jej wargom, smukłej szyi.
Wyobraził sobie, jak wolno, nieśpiesznie ją rozbiera.
 Lucy nieraz dała mi w kość, ale to w gruncie
rzeczy dobre dziecko. %7ładnych narkotyków, alkoho-
lu, zabaw do rana. Odpuściłam jej w paru sprawach
i ona to szanowała. Chyba rozumiała, że obie znalaz-
łyśmy się w nowej sytuacji i musimy sobie nawzajem
pomagać, by przetrwać. Ja jej dałam wolność w pew-
nych granicach, ona w pewnych granicach była po-
słuszna.
Milczeli oboje dłuższą chwilę.
KAPRYSY MILIONERA 77
 Chyba po prostu... dopasowałyśmy się do sie-
bie...  zająknęła się, tracąc wątek.  Ona jest tą
lekkomyślną, a ja... ja ją rozpieszczam...
 A kto rozpieszcza ciebie?
Tessa poczuła, jak się czerwieni  gorący, palący
rumieniec. Położyła dłonie na blacie, uświadamiając
sobie, jak jest mały. Z pewnością zdawał się za mały,
kiedy Curtis przyglądał się jej w taki sposób. Zarea-
gowała z typową kobiecą nieśmiałością.
I wtedy zrobił coś tak szokująco czułego, że jej
oddech dosłownie zamarł, jakby mózg zapomniał
posłać sygnał do płuc, by nabrały powietrza.
Wyciągnął rękę i zaczął delikatnie, bardzo delikat-
nie gładzić palcem jej kciuk.
Drobny gest wydawał się naładowany erotyzmem.
Poczuła ogarniające ją ciepło, a kiedy wreszcie zdo-
łała złapać oddech, niemal ją to zabolało.
 Powiesz mi?  zachęcił ją delikatnie; musiała
zamrugać parę razy, by sobie przypomnieć, o co pyta.
 Ja... nie potrzebujÄ™ rozpieszczania.
Za nic w świecie nie zdołałaby cofnąć ręki, choć
rozum podpowiadał, by uciekała jak najdalej.
 Nie wierzÄ™...  mruknÄ…Å‚ Curtis.  Ani przez
minutÄ™.
Sięgnął teraz delikatnej skóry na jej nadgarstku.
 %7Å‚adnego przyjaciela?
Zafascynowana jego dotykiem, wolno pokręciła
głową.
 Nigdy?
Wzruszyła ramionami.
78 CATHY WILLIAMS
 Miałam przyjaciół, ale nie na poważnie.
Zamrugała, nie patrząc na niego; poczuł radość tak
silną, że aż niemal bolesną.
Nie wypuszczając jej ręki, zsunął się z krzesła
i przyklęknął przed nią, patrząc jej w twarz. I wciąż
pieścił delikatnie jej rękę, budząc w Tessie burzę
zmysłowego podniecenia.
 Biedactwo  szepnÄ…Å‚.
Tessa otwarła usta, by odpowiedzieć, zanim jed-
nak zdążyła wypowiedzieć słowo, jego usta dotknęły
jej warg ze ślepą, niepowstrzymaną namiętnością.
Odchyliła się na krześle i objęła go ramionami za
szyję, przyciągnęła do siebie i odwzajemniła pocału-
nek z żarliwością, która narastała w niej od wielu
tygodni.
Odgarnął jej włosy, aby móc pieścić wargami jej
ucho; czując jego ciepły oddech, poruszyła się na
krześle. Całował ją leciutko, równocześnie gładząc
dłonią sprężystą skórę nad paskiem dżinsów.
Nigdy wcześniej nie czuła nic takiego. W oszoło-
mieniu otwarła oczy, kiedy odszukał wargami jej
pierś i zaczął ją lekko ssać. Osunęła się na krześle,
poddając się pieszczocie jego ciepłych, delikatnych
warg, dotykających jej z nieskończoną czułością.
Miała wrażenie, jakby całkowicie się rozpłynęła i tyl-
ko nagły dzwięk telewizora ostrzegł jej omdlewające
zmysły, co właściwie robi, oraz  co znacznie gorsze
 że Anna właśnie wyszła z pokoju.
Odepchnęła Curtisa jednym szybkim ruchem,
ściągnęła w dół podkoszulek i biustonosz, zakrywa-
KAPRYSY MILIONERA 79
jąc pulsujące wciąż jeszcze piersi, i umknęła w naj-
dalszy kąt kuchni. Nie mogła na niego patrzeć. Było-
by to jak spojrzeć na najgorszy koszmar ze świado-
mością, że koszmar nie zniknie.
Jak mogła to zrobić?
Nie było sensu winić Curtisa. Zareagowała z en-
tuzjazmem. Ta myśl była jak wiadro lodowatej wody.
Kiedy w końcu podniosła wzrok, Anna wchodziła
do kuchni, a Curtis siedział z powrotem na krześle,
z pozoru całkowicie spokojny.
 Skończyło się  oznajmiła Anna, ziewając.
Przyniosła resztę pizzy i położyła na szafce, nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •