[ Pobierz całość w formacie PDF ]

społecznej. W środku były kuchnia, duży salon i korytarz, z którego prowadziły drzwi do jeszcze
dwóch pokojów. W każdym spałyśmy po dwie. Było jeszcze jedno pomieszczenie,
na samym końcu korytarza po lewej stronie. Ono zostało zaadaptowane na biuro dla wychowawców z
naszego ośrodka, którzy nas pilnowali  kobiety i mężczyzny odgrywających role rodziców. Kiedy
tylko chcieli, mogli przyjść i rzucić okiem, jak sobie radzimy, a od czasu do czasu nawet zostać na
noc.
Dwa lub trzy dni po wprowadzeniu się do nowego mieszkania mogłam nareszcie pójść do centrum
edukacyjnego. Moimi nauczycielami byli Julie, Ludovic i Daniel. Od samego rana mieliśmy lekcje
francuskiego, matematyki i historii. Wszystko było tak jak w prawdziwej szkole. Czułam ogromną
radość, że mogę siedzieć w ławce, mając przed sobą zeszyt i podręcznik. Raz w tygodniu odbywały się
zajęcia sportowe. W tym okresie byłam chyba najszczęśliwszą uczennicą na świecie!
Popołudnia spędzałam w warsztacie.To dużepomiesz-czenie, w którym pracowało kilka osób. Z radia
sączyła się muzyka. Pierwszego dnia Daniel przywitał mnie czarującym uśmiechem i wskazał
miejsce, które mogłam zająć. Wyjaśnił, że powstaje tu biżuteria, która następnie jest wysyłana na targi
i wystawy w różne zakątki świata. Pokazał mi kilka projektów i zapytał, który najbardziej mi się
podoba. Wskazałam kolię z czarnych, pobłysku-jących pereł.
Daniel dał mi niezbędne materiały, a ja mogłam zabrać się do pracy. Sprawiało mi to niesamowitą
przyjemność. Nie miało to nic wspólnego z harówką w willi Okparów. Z początku byłam trochę
nieporadna, ale dzięki wskazówkom Julie, która od czasu do czasu rzucała okiem na moje dłonie,
szybko się uczyłam. W końcu udało mi się wykonać kolię, a kiedy wszystkie perły znalazły się na
swoim miejscu, nie potrafiłam ukryć dumy.
- I jaki Podoba ci się? - zapytała Julie.
Prawie nie umiałam wyrazić tego, co czuję. Byłam wniebowzięta! Nie mogłam uwierzyć, że
własnymi rękami wykonałam coś tak pięknego.
- Możesz ją zatrzymać - powiedziała Julie. - To taka nasza tradycja. Każdy dostaje na własność
pierwszą rzecz, którą samodzielnie zrobi. To pamiątka.
Młoda dziewczyna, z którą dzieliłam pokój, wyprowadziła się z mieszkania krótko po moim
przybyciu. Jej miejsce natychmiast zajęła inna. Okazało się, że na świecie nie brakuje dziewczyn z
podobnie tragiczną przeszłością.
Ona także pochodziła z Afryki. Nosiła imię egipskiej królowej Nefertiti, chociaż sama była z
Republiki Zrodkowoafrykańskiej. Bardzo szybko się zaprzyjazniłyśmy. Byłyśmy dla siebie jak dwie
rodzone siostry. Słuchałyśmy tej samej muzyki, lubiłyśmy takie same ubrania, a nawet podobali nam
się ci sami chłopcy.
Szesnastego pazdziernika pierwszy raz od wielu lat świętowałam swoje urodziny. Wychowawca
wręczył mi prezent. Nefertiti śmiała się wniebogłosy, kiedy zrywałam ozdobny papier. Otworzyłam
pudełko i zobaczyłam wieżę stereo, na której od tej pory mogłam słuchać ulubionej muzyki! Była
tylko dla mnie! Nie mogłam w to uwierzyć.
Zajęcia w szkole, praca w warsztacie,życie w mieszkaniu, przyjazń z Nefertiti były dla mnie pełnią
szczęścia. Oczywiście nie wszystko było jak w bajce. Bolesne wspomnienia dawały o sobie znać przy
każdej nadarzającej się okazji. Najczęściej nocą. Często budziłam się zlana potem, zapłakana i
roztrzęsiona. Z trudem, jak po przebiegnięciu maratonu, łapałam oddech. Pózniej długo siedziałam na
łóżku z szeroko otwartymi oczami, nasłuchując spokojnego oddechu pogrążonej w głębokim śnie
Nefertiti.
Potem kładłam się z powrotem, modląc się, żeby koszmar nie wrócił. Jednak to na nic. Tragiczne
wspomnienia znowu się pojawiały jak bumerang. Dzień po dniu, noc w noc. Nie mogłam wymazać z
pamięci czterech lat bólu i cierpienia. Nic nie było w stanie zmyć ze mnie brudu i upokorzenia, jakich
zaznałam od trzynastego roku życia.
Nieustannie chodziłam do psychologa. Spotkania Z lekarzem z ośrodka miały na mnie zbawienny
wpływ, ale wizyty w gabinecie psychologicznym zaczęły wydawać mi się niepotrzebne. Ostatni ze
specjalistów, z którym rozmawiałam, mężczyzna o siwych włosach i zmęczonej twarzy, spał w
najlepsze, gdy ja deklamowałam mu całą litanię dramatycznych przeżyć, jakie mnie spotkały. W [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •