[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ku twemu przeznaczeniu, boś winien umrzeć lub stać się Diie.
 Wiem o tym, wielki Tie-vo-Diie. Ofiarowane uszy były moją
przysięgą.
 Mistrz zakonu przekazał nam twe żądanie. Przyznaję, że zdziwiło nas
i zasmuciło. Czyżby To-sar zapomniał o najwyższym posłannictwie
naszego Bractwa?
Eneika hardo spojrzał na sędziwego strażnika.
 Nie zapomniałem, czcigodny. Z chwilą wstąpienia między Geue
stałem się Tym, Który Otwiera Drogę Do Oll-hirr, i udowodnię to w
świętej walce. Zaborcy starych krain są moimi wrogami, lecz jednemu z
nich zawdzięczam życie. Dlatego on i jego przyjaciele wyłączeni są z mej
nienawiści.
 Val uratował życie eneice? Dziwne rzeczy opowiadasz, To-sar  w
głosie Tie-vo zabrzmiało niedowierzanie.
 To nie jest zwykły val. Pamiętasz Pismo, czcigodny? Zaskoczony
strażnik spojrzał na niego.
 Nie chcesz mi chyba wmówić, że to...
 Wszystko na to wskazuje. Jest wyklęty przez własne plemię, bo
urodził się wraz z żółtym wcieleniem Trorr-uda. On może pokonać
ciemność, Tie-vo.
 Czy wie o tym?
 Chyba jeszcze nie, lecz dąży do poznania.
 Wie już, gdzie go szukać?
 Tak. Przybył z przykazaniem opiekuna udania się na Pitię, do
Zwiętych Tablic. One mają zdradzić mu jego przeznaczenie.
 Dużo wiesz, To-sar. Czy on ci o tym mówił?
 Nie, czcigodny. To-sar zna wiele sposobów zdobywania wiadomości.
%7łe są prawdziwe, potwierdziło życie.
 W jaki sposób?
 Przypadkowo ujawnił się publicznie jego status. Zcigają go jak
zbrodniarza oprawcy wielu krajów.
 I cóż z tego wynika?
 Czy mam ci cytować Pismo?  rzucił ze zniecierpliwieniem To-sar. 
Jaśniejszej wymowy fakty mieć nie mogą.
Tie-vo uśmiechnął się.
 Jesteś gwałtowny, To-sar. To dobrze, Trorr-ud wiedział, kogo
przeznaczyć w szeregi Geue.  Zamilkł na chwilę, po czym ciągnął dalej:
 Wierzymy ci. Twe żądanie stało się prawem, jak nakazuje tradycja.
Czego żądasz dla sprzymierzonych?
To-sar odetchnął głęboko. Przeprawa z Aawą poszła łatwiej, niż
przypuszczał.
 On musi dostać się na Pitię. W tej chwili nie jest to możliwe bez
naszej pomocy, całe Przedgórze szuka poczętego w zbrodni.
 Chcesz, byśmy wyekwipowali ich na drogę?  Tie-vo udał, że nie
rozumie.
To-sar spojrzał na niego z gniewem.
 Trudno ci pozbyć się uprzedzeń, czcigodny. Powiedziałem: on musi
dostać się na Pitię! Czyżbyś nie wiedział, czego żądam?
Złość eneiki najwyrazniej rozbawiła Tie-vo. Roześmiał się głośno i
powiedział:
 Twoja zadziorność przynosi ci chwałę. Tak, wiemy, o co ci chodzi.
Rzeczywiście, trudno pogodzić się staremu Diie z koniecznością
udzielania pomocy nieprzyjacielowi, lecz widać takie jest przeznaczenie.
Aawa spełni twe żądanie, valowie dostaną się na Pitię.
 Dzięki, czcigodny...
 Teraz idz i niech Trorr-ud prowadzi twe kroki, byÅ› stanÄ…Å‚ w szeregach
Diie lub pochłonął cię xinx w ofierze Oll-hirr.
*
Zbliżała się północ, gdy leśne chaszcze przerzedziły się nieco. Szli
teraz szybciej, nie musieli wycinać przesieki w splątanym gąszczu.
Największą ulgę przyniosło to eskortującej wędrowców od granicy dwójce
eneików, którzy przyjęli na siebie ciężar torowania drogi. Zaraz obaj
przesunęli się na koniec pochodu, zostawiając przewodnictwo To-sarowi.
Vortar był trochę zawiedziony. Jego rzucona od niechcenia uwaga
sprawdzała się na razie w każdym punkcie. Pomoc Bractwa polegała jak
dotąd tylko na podarowaniu im irmana, w dodatku zle ujeżdżonego, oraz
żywności na drogę. No i tych dwóch, co to nie wiadomo, czy mieli ich
chronić, czy pilnować, aby zbyt wiele nie zobaczyli. Przez cały czas od
przekroczenia granicy Związku Irgów podejrzliwie przyglądał się
milczącym Zabójcom, ale ci nie dawali powodu do nieufności. Przeciwnie:
w czasie przebijania się przez gęstwinę przyjęli rolę prowadzących, zaś na
popasie trzymali się na uboczu, nie mieszając się do rozmów valów.
Czasami gwarzyli o czymś z To-sarem, po czym jeden z nich znikał na
jakiś czas, by pózniej znów do nich dołączyć.
Las skończył się i wyjechali na piaszczystą plażę. Dalej leniwie toczyła
wody Karia, a za nią pogrążone w mroku rozciągały się ziemie Agrenii. Po
wodzie przesunął się czarny cień. Czółno z lekkim pluskiem dobiło do
brzegu i na piasek wyskoczył obdarty, niepozorny eneika. Podeszli bliżej.
 Mamy płynąć tą łupinką?  z powątpiewaniem zapytał Vortar.
Przewoznik syknął i szeptem zagadał do To-sara.
 Zachowajcie ciszÄ™! GÅ‚os niesie po wodzie, a po tamtej stronie trafiajÄ…
się patrole  przetłumaczył ten półgłosem.
 W jaki sposób wszyscy się pomieścimy?  posłusznie ściszył głos
stary. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •