[ Pobierz całość w formacie PDF ]

więcej piegów i nadało jej skórze złoty odcień. Dla kontrastu, jej oczy wydały się
bardzo jasne, a usta delikatne i miękkie.
Oddaliła się od wizerunku Dru Bennett, który wypracowała przez pięć ostatnich
lat w Vila Group, osoby eleganckiej i profesjonalnej mimo wszystko.
Po drodze do jego biura powtarzała sobie, że musi przetrwać jeszcze kilka dni, a
pózniej wszystko będzie już przeszłością. Miała wrażenie, że Cayo domyślał się, że
coś przed nim ukrywa. Pewnego popołudnia zastał ją na werandzie obok biblioteki
czytającą książkę.
 Potrzebujesz czegoś?  zapytała z uśmiechem na ustach, gotowa do
wykonywania kolejnych poleceń.
 Nie wiem, jak ty to robisz.  Jego głos był smutny. Poczuła się niepewnie. .
 Masz na myśli czytanie?
Zignorował to.
 Te twoje słowa i uśmiechy.  Dłonią potarł brodę. Nieczęsto się golił na
wyspie, a zarost nadawał mu wygląd groznego zawadiaki.  Nawet w moim łóżku.
Zawsze znajdziesz miejsce, żeby się ukryć. Zwietnie ci to wychodzi.
 Nie wiem, o czym mówisz  odparła, a jej serce zabiło mocniej.
 Dobrze wiesz, a ja prawie ci uwierzyłem.
Nie wyglądał, jakby był zły. Zazwyczaj łatwo radziła sobie z takimi humorami.
Jego stan ducha mówił raczej o ogólnej rezygnacji. Nie lubiła takich subtelnych
emocji.
 Nie chowam się  odpowiedziała i jako dowód otworzyła szeroko ramiona. 
Jestem tutaj.
Uśmiechnął się.
 Jesteś, Dru?  zapytał i przyciągnął ją do siebie bliżej.  Naprawdę?
Nie odpowiedziała, ale pocałowała go namiętnie.
Nie odezwał się, tylko popchnął ją na małą sofę, na której musiała przyklęknąć,
żeby nie upaść. Wziął ją od tyłu, trzymając jej biodra rękami. Jego klatka piersiowa
ocierała się o jej plecy tak mocno, że ledwie udawało jej się skandować jego imię
w rytmie zdecydowanych ruchów. Zapewniła siebie samą, że to było jej kolejne
zwycięstwo, które dołoży do kolekcji wspomnień.
ROZDZIAA ÓSMY
Siedzieli na jednym z tarasów w świetle delikatnie migających świec i pod
osłoną nieba, które tej nocy wydawało się bardzo przejrzyste i rozgwieżdżone. Dru
wyciągnęła się na krześle i wpatrywała w gwiazdy, myśląc o upływającym czasie.
Powinna częściej przypominać sobie znaczenie słowa tymczasowość. Nie chciała
się oszukiwać, że to, co się działo na wyspie, mogło trwać dużo dłużej.
Naprzeciwko niej Cayo kończył rozmowę z dyrektorem finansowym jednej z
jego nowojorskich spółek. Gestykulował w kierunku otwartego oceanu, a irytacja
w jego głosie narastała. Dru popijała małymi łyczkami wino i obserwowała go.
Chciała zachować jego twarz w pamięci, kształt nosa i mocną jak granit szczękę.
To, że jej szef został jej kochankiem, nie tylko było faktem, ale
miała wrażenie, że było to jej przeznaczone. Tak jakby oboje mieli skończyć na
tej wyspie. Trzy lata, które minęły od pocałunku w Kadyksie, doprowadziły do
tego, co działo się teraz na wyspie. To musiało być częścią jakiegoś większego
planu.
Jej plany odejścia nadal były aktualne. Miała nadzieję, że o nich nie zapomni i
pozostanie wierna swoim obietnicom.
Wyjdę zwycięsko z tej batalii, powtarzała sobie.
Obsługa przyniosła na talerzach przystawki z tuńczyka. Dru sięgnęła po jeden
kawałek i zamruczała z przyjemności. Były wyjątkowo smaczne i świeże. Wypiła
łyk wina. Uśmiechnęła się do Caya, kiedy skończył rozmawiać, i zignorowała jego
zachmurzonÄ… minÄ™.
 Te przystawki są fantastyczne  powiedziała.  Musisz spróbować.
 Czy ty nadal pracujesz, Dru?  zapytał lodowatym głosem. Zabolało ją to i
pewnie taki był jego cel.  Myślałem, że skończyłaś o piątej trzydzieści, tak jak się
umówiliśmy. Dam ci znać, jeśli będę chciał wykorzystać twoje umiejętności
prowadzenia frywolnych rozmówek w każdej sytuacji.
 To może w ogóle ich nie prowadz  powiedziała bez wyrazu.  Zostaw je
mnie.
Jego usta wykrzywiło coś, co nie przypominało uśmiechu.
Na stole wylądowało więcej przystawek: ryba nadziewana mięsem z kraba w
słodkim sosie i z orzecha kokosowego. Jeden z talerzy wypełniony był
grillowanymi krewetkami i przegrzebkami, a drugi artystycznie wyglÄ…dajÄ…cymi
kompozycjami sushi. Cały stół prezentował się kolorowo od smakołyków, aż żal
było jeść.
 Opowiedz mi coś o sobie  powiedział, kiedy zapełnił talerz jedzeniem.
Słychać było jedynie brzęk srebrnych sztućców o porcelanę połączony z szumem
oceanu.  Coś, o czym nie wiem. I nie mam na myśli informacji z twojego resume,
które znam i uważam za świetne. W przeciwnym wypadku nigdy bym cię nie
zatrudnił.
Dru odłożyła widelec i zerknęła ze spokojem na jego twarz, choć w
rzeczywistości poczuła ogromny niepokój. Nie było żadnego powodu, dla którego
powinien wiedzieć o niej coś więcej. Postanowiła zmienić temat, bo i tak znał zbyt
wiele faktów z jej życia. Nie musiała dodawać żadnej dodatkowej amunicji do tej,
którą już posiadał.
 A co byś chciał wiedzieć?  zapytała z wyczuwalną rezerwą. Podniosła do
góry kieliszek z winem i przyłożyła go do ust, zdała sobie jednak sprawę, że i tak
jest już wystarczająco wytrącona z równowagi. Nie było potrzeby podlewać emocji
alkoholem.  Czy chcesz poznać listę moich byłych kochanków? Bez wątpienia jest
na pewno krótsza od twojej.
Jego ciemne oczy rozjaśniły się tak, jakby się Ucieszył, że ponownie rozmowa
powróciła do jego osoby, bo rzeczywiście lista, którą wspomniała, była wyjątkowo
długa. Jednak nie dał się wmanewrować. Uśmiechnął się jedynie i nadział krewetkę
na widelec.
 Sama byłaś świadkiem smutnego końca mojej rodziny  powiedział. Jego
spojrzenie wydało jej się tak mroczne, że aż przeszły ją ciarki. Poczuła, że znowu
ma na niego ochotÄ™.
 O czyim końcu mówisz? Nigdy nie wspominasz swojej rodziny. Domyślam
się, że nie zrodziłeś się z magazynu z artykułami biurowymi.
Wyraz jego twarzy mówił za siebie. Może Dru wcale nie była daleka od prawdy?
Odchrząknęła i zdała sobie sprawę, że sama gra na zwłokę. Wcale nie spieszyła się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •