[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Na przykład małżonek kogoś niepijącego, chcąc - rzecz zrozumiała przecież  chronić go w obawie,
że sięgnie po kieliszek i znowu zacznie pić, nagle oświadczy wszystkim obecnym:  On przestał pić .
Albo zatroskany przyjaciel może niechcący zwrócić uwagę na naszą abstynencję - wskazując na
szklankę soku pomidorowego, która znalazła się na tacy pośród napojów alkoholowych, może
powiedzieć:  To dla ciebie .
To bardzo ładnie z ich strony, że chcą nam pomóc i właśnie na tej ich życzliwości powinniśmy
skoncentrować naszą uwagę. Ostatecznie trudno oczekiwać, by od razu zrozumieli, co czujemy.
Niektórzy z nas sami tego nie rozumieją,póki nie przejdą przez pewien okres niepicia i nie wyjdą z
fazy zakłopotania takim faktem.
Rzecz jasna, że wolimy, aby pozwolono nam samym dokonywać wyboru, w sposób dyskretny,
prywatnie, bez robienia z siebie widowiska, lecz przejmowanie się tym, co robią lub mówią inni,
przynosi nam tylko szkodę. Lepiej spróbować uśmiechnąć się i jakoś to znieść, jakoś przetrwać tę
chwilę, która zwykle zaraz idzie w zapomnienie. Może pózniej, gdy już się uspokoimy, warto
spokojnie wyjaśnić, że wprawdzie doceniamy ich troskę, ale wolelibyśmy sami znajdować dla siebie
 wymówki . Można też wówczas dodać, że chcielibyśmy uczyć się samodzielnego radzenia sobie w
sytuacjach towarzyskich, aby ci którzy troszczą się o nas nie musieli się martwić, jak się zachowamy,
gdy będziemy zdani sami na siebie.
Po pewnym czasie, wielu z nas dochodzi do stanu rzeczywiście dobrego samopoczucia. Jeśli idzie o
nas samych i nasze picie, jesteśmy już wówczas na tyle uspokojeni, że potrafimy powiedzieć całą
prawdę - jesteśmy  niepijącymi alkoholikami czy też, że należymy do AA.
Powiedzenie tego komuś w rozmowie w żaden sposób nie kłóci się z tradycją anonimowości
kultywowaną w AA, sugerującą, że nie powinniśmy wyjawiać takich faktów o nikim poza nami
samymi.
Gdy będziemy zdolni powiedzieć to sami o sobie bez skrępowania, będzie to oznaczało, że nie mamy
niczego do ukrywania i że nie wstydzimy się tego, iż zdrowiejemy. Takie stanowisko pomaga nam
odzyskać szacunek dla samych siebie, podważa dawną etykietkę przylepianą przez ignorantów do
ofiar naszego schorzenia i ułatwia zastąpienie dawnej stereotypowej wizji  alkoholika przez
dokładniejsze i właściwsze oceny.
Niekiedy takie oświadczenie sprawia, że ktoś inny, pragnący zerwać z piciem, również zaczyna
szukać pomocy.
Jeszcze jedna uwaga na temat okazji do picia. Wielu z nas umiało się zdobyć na to, że gdy
namawianie ich do picia stawało się naprawdę nieprzyjemne, po prostu przepraszali i opuszczali
przyjęcie nie dbając o to, co inni o nich myślą. Ostatecznie, stawką jest nasze życie toteż powinniśmy
postępować w taki sposób, jaki uznamy za konieczny dla zachowania swego zdrowia. Reakcje innych
ludzi to ich sprawa, a nie nasza.
27. Zerwijmy ze starym sposobem myślenia
Dawny sposób myślenia, głęboko w nas zakorzeniony w okresie picia, nie znika nagle i całkowicie,
jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, z chwilą gdy przestajemy zaglądać do butelki. Nasze
okresy popijaw i pijackich śpiewek mogą należeć do przeszłości lecz choroba jeszcze wciąż trwa.
Okazało się, że dla celów leczniczych trzeba natychmiast ucinać głowę starym pomysłom, które
zaczynają znów w nas kiełkować. A to wciąż się przecież zdarza.
Staramy się osiągnąć uwolnienie z więzów naszego dawnego sposobu myślenia. Wiele z naszych
poprzednich nawyków w myśleniu i pomysłów, które z nich wypływały, ogranicza naszą swobodę.
Gdy popatrzymy na nie świeżym okiem stwierdzimy, że po prostu ciągną nas w dół i nie zdają się na
nic. Nie musimy więc trzymać się ich dalej, chyba że po przyjrzeniu się im z bliska okażą się nadal
uzasadnione i przynoszące nam pożytek.
Przydatność i prawdziwość naszych poglądów możemy teraz skonfrontować z bardzo konkretną
sytuacją. Możemy sobie powiedzieć tak:  No tak, w ten sposób zapatrywałem się na daną sprawę w
okresie, gdy piłem. Czy dziś taki sposób myślenia pomaga mi w zachowaniu trzezwości? Czy jest
dość dobry dla mnie dzisiaj?
Wiele z naszych poglądów szczególnie na alkohol, picie, upijanie się i alkoholizm (czy nałogowe
picie, jeśli wolicie to tak określić) okazuje się bezwartościowe, a nawet szkodliwe dla nas, toteż
pozbywamy się ich z wielką ulgą. Może kilka przykładów wystarczy, aby zilustrować naszą
skłonność do odrzucenia dawnych, bezużytecznych poglądów.
Dla wielu z nas, jako nastolatków, picie było sposobem udowodnienia, że nie jesteśmy już dziećmi
lub że jesteśmy męscy, uświadomieni i mądrzy, czy też dostatecznie  twardzi , aby przeciwstawić się
rodzicom i innym autorytetom. W wielu umysłach picie wiąże się ściśle z romantycznym życiem, z
seksem, muzyką, czy też powodzeniem w interesach, snobowaniem się na znawcę wina czy z
luksusem podróżowania odrzutowcami. W szkole - jeśli w ogóle uczy się nas czegokolwiek o piciu -
przeważnie mówi się o niebezpieczeństwie alkoholizmu dla zdrowia i możliwości utracenia prawa
jazdy - i chyba o niczym więcej. Wielu ludzi wciąż zaś uważa, że wszelkie picie jest niemoralne i
prowadzi wprost do zbrodni, cierpienia, upadku i śmierci. Niezależnie od naszych dawnych
pozytywnych czy negatywnych poglądów na picie były one często silnie ugruntowane i raczej miały
charakter emocjonalny niż racjonalny.
Nasz stosunek do picia mógł też polegać na zupełnie automatycznym, bezmyślnym akceptowaniu
opinii innych. Dla wielu, picie stanowi istotny element okazji towarzyskich -nieszkodliwy,
towarzyski sposób spędzania czasu z przyjaciółmi w pewnych miejscach i o pewnym czasie. Inni
uważają, że picie musi towarzyszyć jedzeniu. Teraz jednak pytamy siebie: Czy rzeczywiście nie
można cieszyć się przyjaznią czy dobrym jedzeniem bez picia? Czy picie polepszało nasze stosunki
towarzyskie? Czy zwiększało przyjemność jedzenia? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •