[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swą maleńką piąstkę na jego palcu. - Myślę, że ona się do mnie przyzwyczaja.
- Uhm - przyznała Meredith z roztargnieniem. Stacy naprawdę
przyzwyczajała się do Kyle'a. Od tej nocy, kiedy przytuliła się i usnęła w jego
ramionach po napadzie kolki, czuła się przy nim swobodnie. Meredith uważała
to za naturalne. W końcu był jedyną istotą ludzką oprócz niej samej, którą Stacy
widywała regularnie. Prawdopodobnie codzienne obcowanie z mężczyzną było
RS
dla niej korzystne, jako że nie miała przecież kontaktu z ojcem. Mimo to
Meredith ogarniały wątpliwości, czy mądrze postępuje.
Czy powinna specjalnie zniechęcać go do brania Stacy na ręce, tak żeby
dziecko nie tęskniło za nim, kiedy się wyprowadzą? A może powinna go do tego
zachęcać, żeby nie bała się mężczyzn, kiedy będzie starsza?
Trudne pytania. Meredith zadrżała. Jeśli już teraz wszystko jest takie
skomplikowane, co będzie, gdy Stacy podrośnie i spyta, czemu nie ma tatusia
jak inne dzieci?
Wyłożyła spaghetti na salaterkę i zaniosła na stół. W końcu nikt nigdy nie
twierdził, że macierzyństwo będzie łatwe.
Kiedy posiłek był już na stole, wzięła Stacy z kolan Kyle'a.
- Okay, malutka, wracamy do nosidełka.
Stacy spokojnie obserwowała, jak nie spiesząc się, jedzą obiad. Kiedy
skończyli, Kyle pochwalił posiłek, po czym przeprosił Meredith, wziął teczkę i
poszedł do jadalni, żeby przejrzeć jakieś dokumenty przywiezione z biura.
Meredith właśnie kończyła pracę w kuchni, gdy znowu pojawił się, niosąc
czek.
- Dzisiaj piętnasty - rzekł, kładąc czek na blacie przy nosidełku Stacy.
- Wypłata.
Meredith z trudem opanowała się by nie chwycić go i nie spojrzeć na
wypisaną sumę. Zamiast tego cicho podziękowała.
- Pewnie masz jakieś specjalne plany na wolne popołudnie.
- Niewielkie sprawunki. Kupiłam już parę osobistych drobiazgów dla
siebie i Stacy. Zapisałam wszystko. Dam ci ten wykaz, żebyś mógł odpisać
wydatki z mojej pensji.
Kyle westchnął. Miał dużo pieniędzy, znaczyły więc dla niego mniej niż
dla niej. Gdyby nie była tak śmiertelnie poważna, odparłby, żeby się nie
przejmowała tymi paroma dodatkowymi drobiazgami. Ponieważ jednak było to
dla niej sprawą honoru, powstrzymał się od tej uwagi.
RS
- Zatrzymaj ten wykaz do końca miesiąca. Z pewnością potrzebujesz
jeszcze wielu rzeczy, a następny czek będzie większy.
Milcząc skinęła głową, dziękując mu w ten sposób za to, że pozwolił jej
zachować godność podczas tej małej manifestacji samodzielności.
Kyle z wahaniem wymówił jej imię. Wciąż patrząc mu w oczy, Meredith
przekrzywiła głowę.
- Chodzi o kota.
- Przepraszam. Powinnam była najpierw o tym z tobą porozmawiać. Ja...
on był taki przyjacielski i głodny, a ja lubię koty i nie przyszło mi do głowy, że
będziesz miał coś przeciwko temu.
Kyle zawahał się.
- Możesz zatrzymać tego cholernego kota. Meredith, uszczęśliwiona,
uśmiechnęła się, a jej oczy rozbłysły. Wiedziona impulsem, ujęła w dłonie
twarz Kyle'a i wspiąwszy się na palce, pocałowała go w policzek.
- Dziękuję.
- Jeśli kiedykolwiek uda ci się wsadzić tę parszywą bestię do samochodu
tak, by nie porozrywała go na strzępy, będę wdzięczny, jeśli go zawieziesz do
weterynarza. Ja płacę rachunek.
RS
ROZDZIAA 9
Meredith z zadowoleniem patrzyła na swoje odbicie w wielkim lustrze.
Miała świeżo umyte szamponem pielęgnacyjnym włosy, kazała je też podciąć -
a wszystko to za niecałe dziesięć dolarów w jednym z salonów fryzjerskich sieci
znanej z tanich usług.
Jej grube, puszyste włosy nie były ani zbyt proste, ani zbyt kręcone, nie za
delikatne i nie za sztywne. Jednakże nawet najlepsze włosy wymagają od czasu
do czasu podcięcia, a ona zaniedbywała swoje dłużej, niż miałaby ochotę
przyznać.
Przystanęła, zastanawiając się, jak spędzić resztę popołudnia. Wprawdzie
podczas zakupów Stacy była grzeczna, a teraz spała, ale niewątpliwie wkrótce
obudzi się głodna. Meredith zdecydowała nie przeciągać struny i szła właśnie do
samochodu, kiedy zauważyła naprzeciwko fryzjera wypożyczalnię kaset wideo.
Weszła do środka i zaczęła przeglądać tytuły. Kyle powiedział, że może
korzystać z magnetowidu, kiedy tylko będzie chciała. Jakże miło byłoby usiąść
wygodnie i obejrzeć film. Odrobina rozrywki nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
Kyle nie planował powrotu zaraz po pracy. Ponieważ Meredith miała
wolny dzień, pomyślał, że mógłby wybrać się do restauracji z kolegami
adwokatami. Nic jednak z tego nie wyszło, więc postanowił wrócić do domu,
przebrać się i wyskoczyć gdzieś na szybką kolację. Manewrując na zatłoczonej
autostradzie, nie mógł się doczekać, kiedy znów będzie sam w domu -jak za
starych dobrych czasów. To dobry pomysł, żeby rozciągnąć się wygodnie na
kanapie i delektować samotnością, póki jest okazja.
RS
Widok samochodu Meredith na podjezdzie zepsuł mu trochę humor,
jednak nie był zaskoczony. W końcu jak długo kobieta obarczona dzieckiem
może robić zakupy? A gdzież indziej mogłaby pójść?
Meredith siedziała na kanapie ze Stacy na kolanach, tak zaabsorbowana
oglądaniem telewizji, że nie zauważyła Kyle'a, dopóki nie podszedł bliżej.
- Nie słyszałam, jak wszedłeś - powiedziała, wyłączając pilotem wideo.
- W telewizji musi być dobry program.
- To film na wideo. - Spojrzała na niego z miną winowajcy. - Mówiłeś, że
mogę korzystać z magnetowidu.
- Jasne, kiedy tylko chcesz. Co oglądasz?
- Wypożyczyłam parę filmów - odparła, wymieniając tytuł najnowszego.
- Słyszałem, że jest interesujący - rzekł Kyle, przemierzając pokój w
drodze do sypialni. - Przepraszam, że ci przeszkodziłem.
Przebrawszy się, wrócił do salonu. Meredith nadal tkwiła przed
telewizorem- Tym razem nie oglądała jednak filmu kryminalnego.
- Czy to  Bambi"? - spytał Kyle z niedowierzaniem.
- Szsz - Meredith uniosła rękę ku górze, by go uciszyć - wracają właśnie
na łąkę.
%7łałosny płacz Bambiego sprawił, że jej oczy napełniły się łzami.
- Proszę cię, nie płacz - szepnął uspokajająco, kciukiem ocierając jej łzy.
Poufałość tego gestu zaskoczyła obydwoje. Zamarli w bezruchu. Meredith
chciała coś powiedzieć, ale nic nie przychodziło jej do głowy.
Po chwili, która wydawała się wiecznością, Stacy zaczęła się wiercić i
Meredith skorzystała z okazji, by odwrócić wzrok od Kyle'a. Poruszała
delikatnie ramieniem, póki Stacy nie uspokoiła się, po czym westchnęła.
- Jakie to głupie płakać przy filmie rysunkowym.
- Nie chodzi tylko o film, prawda? Potrząsnęła głową.
- Teraz sama jestem matką i wiem, jak bezbronne są dzieci. - Spojrzała na
Stacy i w jej oczach ponownie pojawiły się łzy. - Jest taka maleńka.
RS
- Wspaniale się nią opiekujesz.
- Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym ją straciła. Bałam się, że mi ją
odbiorą, jeśli zgłoszę się do władz po pomoc. Bałam się, że uznają, iż nie jestem
zdolna zapewnić jej utrzymania. - Umilkła, a niespodziewany uśmiech rozjaśnił
jej twarz, gdy ponownie pochłonął ją film.
Kyle przysiadł obok Meredith. Ku swemu zdziwieniu wziął ją za rękę,
kiedy z napięciem śledziła ucieczkę bohaterów z płonącego lasu. Trzymali się za
ręce, aż do chwili gdy bohaterowie filmu po raz ostatni ukazali się na ekranie. f
Gdy pojawiły się napisy, Meredith gwałtownie cofnęła dłoń i sięgnęła po
pilota, żeby przewinąć film. Kyle sięgnął po prażoną kukurydzę i przez chwilę
obserwował twarz Meredith. Stała się pełniejsza, a jej rysy bardziej zmysłowe.
Odkąd znalazła w jego domu, wycieńczenie widoczne w zapadłych policzkach i
czarne cienie pod oczyma powoli zaczęły znikać. Teraz jednak zaszła w niej
jakaś inna zmiana.
- Zrobiłaś coś z włosami - zauważył.
- Podcięłam je. - Odruchowo uniosła dłoń, by dotknąć nowej fryzury.
- Bardzo ci ładnie.
- Dziękuję. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl