[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Lenc w zamyśleniu przeczesał palcami włosy.
 Tak, to sprawa niełatwa  przyznał, akcentując rozważnie słowa.  Kilometr w
kwadracie! A przecież nie tylko brzegi należy wymierzać... No cóż, trzeba będzie poświęcić
więcej uwagi jedynie niektórym wycinkom. Odsunie się od razu te, które nie mogą wchodzić w
rachubę... Sam jednak...
 Nie sam  przerwał mu Karol szybko.  Pomożemy ci wszyscy. Chwilowo
przynajmniej ta sprawa jest najważniejsza.
Narada wkrótce się skończyła, w pół godziny pózniej ułożyli się do snu. Wstali natomiast
bardzo wcześnie i wcześnie zaszyli się w las. Na miejscu pozostało tylko czterech harcerzy, a
wśród nich Karol i Michał, który miał się zająć przeniesieniem obozu.
Zwinięto pośpiesznie namioty i załadowano na rowery. Karol, pomagający w tej pracy,
wyprostował się powoli, jakby się nad czymś namyślał.
 Znasz sprawę Urbanków - odezwał się wreszcie.  Zastanawiam się, czy nie
należałoby odwiedzić ich dzisiaj.
Michał, który był dokładnie poinformowany o przebiegu rozmowy z leśniczym Aabędą,
poparł ten projekt gorąco.
 Ani chwili nie powinieneś się wahać!  odrzekł.  Dziwiłem się nawet, że do tej
pory nie byłeś tam jeszcze. Moim zdaniem ta właśnie sprawa jest dziś najważniejsza! Nad czym
się tu namyślać?
 Nie namyślałbym się, gdyby nie wizyta, którą wypadałoby złożyć dziś w
nadleśnictwie... Niecka przecież znajduje się na innym terenie.
--- Wolno jej. Złożę zatem wizytę w twoim zastępstwie.
--- Ale nadleśniczym jest tu ten dziwak, o którym wspomniano w Zarządzie Lasów.
Pamiętasz? A jak natkniesz się na jakieś trudności...
Michał wywinął wargi lekceważąco.
 Ech, nie zawracałbyś sobie głowy takim drobiazgiem!  machnął ręką. 
Nadleśniczy też człowiek, jak to druh Kowalski pouczał nas zawsze. Jeśli mnie spławi, to ciebie
też. Pluniemy wtedy na Nieckę. Ale nie będzie tak zle. Otrzymał chyba pismo z Opola, telefony
także zrobiły swoje. Spotkaliśmy się gdzieś tutaj z nieżyczliwością?
Rzeczywiście był to mocny argument. Leśna Drużyna była dobrze już znana w okolicy, a
w czasie rozmów telefonicznych wspominano ją często i polecano szczególnej opiece. Karol czuł
to i wiedział o tym. Zresztą był pewien, że Michał nie zawiedzie w razie jakichś kłopotów, gdyż
w trudnych sytuacjach z ludzmi radził sobie niekiedy lepiej nawet od niego.
Rozważywszy to wszystko, wsiadł na jeden z obładowanych rowerów i ruszył na czele
dwóch pozostałych harcerzy do Zwierkowa, gdzie miały być rozbite namioty. W tej wsi
pozostawił bagaż, a potem już samotnie, okrężną drogą wokół Niecki, skierował się do
Urbanków.
Dyplomatyczna rozmowa
Michał miał tego dnia pełne ręce roboty. Trzeba było jak najszybciej dosłać gorącą
kawę tym, którzy znajdowali się w lesie, potem urządzić obóz, zabezpieczyć zapasy żywności i
zająć się przygotowaniem obiadu. Uwijał się więc jak w ukropie i w końcu ułożyło się wszystko
dobrze, lecz dopiero koło trzeciej naprawdę poczuł się wolny. Wsiadł więc na rower i pojechał do
nadleśnictwa.
Nie była to konieczna wizyta. Z Zarządem Lasów uzgodnili trasę, wszystkie placówki w
terenie były powiadomione o ich wędrówce. Leśna Drużyna przywiązywała jednak wielką wagę
do tej formalności, wychodząc z założenia, że jest to nie tylko uprzejmość, ale i oznaka szacunku.
Stosowała tę zasadę bardzo szeroko i nie pominęła nigdy nawet sołtysa we wsi ani gajówki.
Zależnie od okoliczności, meldowała o swym przybyciu niekiedy jeszcze przed przekroczeniem
nowego rejonu, innym razem w trakcie marszu, a czasem i pózniej, zwłaszcza gdy odległości
były zbyt wielkie. Nie miało to już szczególnego znaczenia. Michał więc nie śpieszył się zbytnio,
tym bardziej że dopiero dziś rozpoczęli w tej okolicy swe normalne zajęcia.
Gmach nadleśnictwa, jak prawie wszędzie na Opolszczyznie, był okazały, murowany,
ładny w kształcie i lśnił wielką czystością. Michał zeskoczył z roweru i podszedł do drzwi.
Wisiała na nich oprawiona w ramki, za szybą, wywieszka.  Nadleśniczy przyjmuje w sprawach
urzędowych od 8 do 9 rano"  odczytał. Machnął ręką, to nie mogło się odnosić do niego.
Nacisnął klamkę, znalazł się w korytarzu. Było pusto, oczywiście w biurze zakończono dawno
urzędowanie. Nie zraził się tym wiedząc, że nadleśniczy ma w tym budynku swoje mieszkanie
prywatne, i ruszył dalej. Z bocznych drzwi wychyliła się jakaś głowa kobieca. Skłonił się, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl