[ Pobierz całość w formacie PDF ]

właściciela sklepu.
- PamiÄ™taj, że ten Å‚obuz wspominaÅ‚ też coÅ› o jakiejÅ› biżu­
terii. PowiedziaÅ‚, że na razie jej sprzedaż byÅ‚aby zbyt niebez­
pieczna.
- Liczymy na to, że uda siÄ™ jÄ… znalezć. Zledczy majÄ… dokÅ‚ad­
ny opis skradzionych klejnotów. Wystarczy, że znajdziemy tyl­
ko jeden z nich, a będą go mogli oskarżyć o kradzież. Jestem
gotów siÄ™ zaÅ‚ożyć, że te kradzione bÅ‚yskotki sÄ… ukryte w po­
koju nad sklepem.
- Mam nadzieję, że się nie mylisz - Perdita oparła głowę
na ramieniu ukochanego. - Myślałam, że po zeznaniach pani
Tarrant wypuszczą Louise na wolność, ale widzę, że to wcale
nie takie proste.
267
- Pokonamy wszelkie trudnoÅ›ci - zapewniÅ‚ Adam i delikat­
nie pocałował ją w usta. - Obiecuję, że jutro sprawy przybiorą
korzystniejszy obrót.
- Wierzę ci - powiedziała miękko. - Co ja bym bez ciebie
zrobiÅ‚a, kochany? Nie wiem, jak w ogóle mogÅ‚abym bez cie­
bie żyć.
- Zawsze już będę przy tobie, jedyna.
Hrabia pochyliÅ‚ siÄ™ i zamknÄ…Å‚ jej usta w namiÄ™tnym poca­
łunku. Kiedy się wreszcie od niej oderwał, Perdita nie mogła
złapać tchu, a on zaczął obsypywać pocałunkami jej twarz.
W końcu odsunął ją od siebie.
- Odejdz, kusicielko. Nawet święty nie zdołałby się oprzeć
takiej pokusie... a ja nie jestem świętym...
- Pan mnie szokuje, drogi hrabio! - oÅ›wiadczyÅ‚a z figlar­
nym błyskiem w oczach.
Hrabia próbował chwycić ją za rękę, ale wymknęła się
i z głośnym śmiechem uciekła do swojego pokoju.
- Czy Adam dostał nakaz? - zapytała Amy, która nie spała
i czekała na siostrę.
- Tak, jego ludzie jutro przeszukają sklep. Modlę się, żeby
znalezli jakieÅ› dowody.
- Ja też. Louise jest całkiem załamana i zrezygnowana. Nie
chciaÅ‚abyÅ› jej widzieć w takim stanie. PatrzyÅ‚am na niÄ… i wy­
dawało mi się, że jest całkiem obcą osobą.
- Zobaczysz, że to siÄ™ zmieni. Poczekajmy do jutra, zoba­
czymy, co przyniesie przeszukanie sklepu - Perdita próbowa­
ła pocieszyć siostrę.
Następny dzień przyniósł radosne nowiny. Verreker został
zatrzymany tuż po wyjÅ›ciu z pijalni pod zarzutem kradzieży bry­
lantowego naszyjnika, dwóch cennych bransolet i kilku broszek.
268
Znalezienie kradzionej biżuterii przekonało sędziego, że
powinien raz jeszcze rozważyć kwestię oskarżenia panny Bry-
ant i postawienia jej przed sÄ…dem.
Wydał rozkaz, by zatrzymaną przywieziono z powrotem
do Bath. PostanowiÅ‚ jÄ… bowiem ponownie przesÅ‚uchać i prze­
analizować sprawę kradzieży, o którą była oskarżona.
- Między kradzieżą koronki ze sklepu a znalezioną tam
kradzioną biżuterią nie ma żadnego bezpośredniego związku
- wyjaśnił sędzia Adamowi. - Słyszałem jednak dostatecznie
dużo o właścicielach tego sklepu, by nabrać podejrzeń co do
ich uczciwoÅ›ci. ChciaÅ‚bym, żeby paÅ„stwo stawili siÄ™ na prze­
słuchanie. Odbędzie się ono za trzy dni.
- A panna Bryant?
- Przekazuję ją pod pańską opiekę. Proszę pamiętać, że pan
za nią poręczył!
Hrabia podziÄ™kowaÅ‚ sÄ™dziemu skinieniem gÅ‚owy. W roz­
mowach z Perditą nie zdradził, jak bardzo martwi go stan
Louise.
- Louise wyglÄ…da tak, jakby już zobaczyÅ‚a piekÅ‚o - Amy by­
ła zrozpaczona stanem przyjaciółki. - Myślisz, że sędzia uzna
jej milczenie za przyznanie się do winy? Nie powinien był jej
wysyÅ‚ać do Ilchester - stwierdziÅ‚a coraz bardziej zÅ‚a i rozgo­
rÄ…czkowana. - Dlaczego wczeÅ›niej sÄ™dzia nie chciaÅ‚ jej zosta­
wić pod opieką hrabiego? To, co tam przeżyła, wyryło trwały
ślad w jej psychice. Wątpię, by zdołała zapomnieć i stać się na
powrót tą samą osobą, jaką była wcześniej.
- Sędzia dopiero teraz mógł ją przekazać pod moją opiekę,
bo w sprawie pojawiÅ‚y siÄ™ nowe zeznania i dowody - wyjaÅ›­
nił hrabia.
- A ja cię zapewniam, że Louise będzie taka jak dawniej
- wtrąciła się panna Langrishe. - Młodzi ludzie szybko leczą
269
swoje rany, sama zobaczysz. Daj jej trochę czasu, a niedługo
cała ta historia będzie się jej wydawała koszmarnym snem.
- Pod warunkiem, że wygramy sprawÄ™ - Amy dalej nerwo­
wo krążyÅ‚a po pokoju. - A jeÅ›li coÅ› pójdzie zle? - Zatrzyma­
ła się gwałtownie przed hrabią i spojrzała mu w oczy. - Czy
wtedy porwie ją pan, ratując przed zesłaniem? Nie może pan
przecież dopuścić, żeby trafiła na statek skazańców...
- Twoja przyjaciółka nie zostanie zesÅ‚ana - zapewniÅ‚ z prze­
konaniem Rushmore. - Nie martw siÄ™ zawczasu. Poczekajmy
na przesłuchanie.
Czas wlókł się niesłychanie wolno mieszkańcom Laura
Place, a kiedy w końcu minęły trzy dni, wszyscy w komplecie
stawili się w magistracie, gotowi do przesłuchania.
- Nasze dzisiejsze spotkanie nie jest procesem sÄ…dowym,
tylko przesłuchaniem - wyjaśnił sędzia na samym wstępie.
- W zwiÄ…zku z tym, że w sprawie pojawiÅ‚y siÄ™ nowe dowo­
dy, postanowiłem upewnić się, że nie doszło do pomyłki
i że osoba oskarżona o kradzież rzeczywiÅ›cie powinna tra­
fić pod sąd.
Sędzia bacznie przyglądał się wszystkim zgromadzonym
w sali, aż w końcu jego wzrok spoczął na właścicielu sklepu
z pasmanteriÄ…, siedzÄ…cym w Å‚awce obok swojego syna.
- Joshua Keay, czy chce pan coś dodać do tego, co już
wcześniej zeznał pan przeciwko zatrzymanej?
- Podtrzymuję każde słowo, które wtedy powiedziałem.
Chciałbym jednak zapytać, co robi tutaj ten człowiek. - To
mówiÄ…c, wskazaÅ‚ Verrekera, siedzÄ…cego miÄ™dzy dwoma Å›led­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •