[ Pobierz całość w formacie PDF ]

im brakowało, a ludzie dzierżący władzę mścili się okrutnie.
Przez pewien czas wydawało się jednak Numenorejczykom, że los im sprzy-
ja. Nie czuli się wprawdzie szczęśliwsi, ale byli coraz silniejsi, a bogaci między
252
nimi coraz bogatsi. Z pomocą bowiem i za radą Saurona pomnożyli swój mają-
tek, skonstruowali różne machiny i zbudowali wielkie okręty. Pływali teraz do
Zródziemia potężnie uzbrojeni, w znacznej sile, już nie z darami i nawet nie jako
władcy, lecz jako grozni wojownicy. Zcigali mieszkańców Zródziemia, rabowali
ich mienie i brali ich w niewolę, a wielu zabijali okrutnie na ołtarzach. Budowali
bowiem podówczas w swoich twierdzach świątynie i ogromne grobowce. Ludzie
teraz bali się Numenorejczyków, a pamięć o dawnych dobrych królach bladła,
przyćmiona opowieściami o straszliwych obecnych okrucieństwach.
Tak więc Ar-Farazon, Król Kraju Gwiazdy, stał się najpotężniejszym tyranem,
jakiego znał świat od czasów panowania Morgotha, chociaż w rzeczywistości nie
król wszystkim rządził, lecz Sauron ukryty za jego tronem. Mijały lata i król sta-
rzejąc się czuł, że zbliża się do niego cień śmierci; opanował go lęk i gniew. Na-
deszła godzina, której Sauron z dawna oczekiwał i do której się przygotowywał.
Przemówił do Ar- Farazona tłumacząc mu, że król, który osiągnął taką jak on po-
tęgę i wielkość, powinien we wszystkich sprawach przeprowadzić własną wolę,
a nie zgadzać się na czyjekolwiek rozkazy czy zakazy.
 Valarowie  mówił  zagarnęli dla siebie krainę, gdzie nie ma śmier-
ci. Okłamują was i wszelkimi sposobami starają się ten kraj przed wami ukryć,
ponieważ są zachłanni i boją się, aby Królowie Ludzi nie odebrali im go i nie
przejęli z ich rąk panowania nad światem. Oczywiście, przywilej nie kończącego
się nigdy życia nie może być udziałem wszystkich ludzi, lecz tych tylko, którzy
nań zasługują, a więc ludzi możnych, dumnych, najszlachetniejszej krwi.
Tymczasem wbrew sprawiedliwości dzieje się tak, że odmówiono przywileju
temu, kto jest go na pewno godny: Królowi Królów, Ar-Farazonowi, najpotęż-
niejszemu z Synów Ziemi, z którym jedynie Manwe mógłby się równać, a może
i on nie. Wielcy królowie nie znoszą, aby im czegoś odmawiano, lecz sami biorą
to, co im się należy: Ar-Farazon, obałamucony, a przy tym zamroczony cieniem
śmierci, bo miara jego dni już się dopełniała, chętnie dał posłuch tym namowom
Saurona i zaczął się zastanawiać w głębi serca, jak wydać wojnę Valarom. Dłuż-
szy czas przygotowywał to przedsięwzięcie nikomu nic nie mówiąc; nie dało się
wszakże tego ukryć przed wszystkimi. Amandil widząc, do czego król zmierza,
popadł w rozpacz i bardzo się przeraził, wiedział bowiem, że ludziom nigdy nie
uda się pokonać Valarów i że wojna z nimi, jeśli się jej nie zażegna, oznaczać
będzie katastrofę dla całego świata. Przywołał więc swego syna Elendila i rzekł:
 Zły czas nastał i nie ma dla ludzi nadziei, bo niewielu jest Wiernych. Dlate-
go postanowiłem spróbować tego samego sposobu, którego kiedyś użył Earendil:
popłynę na Zachód, nie zważając na zakaz, żeby przemówić do Valarów, a je-
śli to się okaże możliwe, do samego Manwego, i będę błagać o pomoc, dopóki
wszystko nie jest jeszcze stracone:
 A więc gotów jesteś zdradzić króla?  spytał Elendil.  Wiesz dobrze, że
zarzucono nam, iż jesteśmy zdrajcami i szpiegami, ale dotychczas te oskarżenia
253
były fałszywe.
 Gdybym wiedział, że Manwe potrzebuje takiego jak ja wysłannika  od-
parł Amandil  nie wahałbym się zdradzić Króla. Albowiem od jednej tylko
wierności człowiek nie może być zwolniony pod żadnym pozorem. Lecz ja chcę
wybłagać miłosierdzie dla ludzi i wyzwolenie ich od oszusta Saurona, skoro zo-
stała jeszcze garstka Wiernych na świecie. A co do Zakazu, chętnie poniosę za
złamanie go karę, byle mój lud nie był obciążony winą.
 Ale czy zastanawiałeś się, ojcze, jaki los spotka twoją rodzinę, pozostawio-
ną tutaj, gdy się wyda, co uczyniłeś?
 Nie powinno się to wydać  odparł Amandil.  Przygotuję się do wypra-
wy potajemnie i wezmę zrazu kurs na wschód, dokąd z naszego portu co dzień
wychodzi wiele statków, a pózniej dopiero, jeśli szczęście i wiatr będą mi sprzy-
jały, południowym albo północnym szlakiem zawrócę na zachód i będę szukał
drogi do celu. Ty wszakże z całą rodziną i domownikami przyszykujcie sobie in-
ne okręty i przenieście na ich pokłady wszystko to, z czym wasze serca nie chcą
się rozstać, a gdy będziecie gotowi, czekajcie w porcie Romenna, ludziom zaś po-
wiedzcie, że w sposobnym czasie zamierzacie popłynąć w ślad za mną na wschód. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •