[ Pobierz całość w formacie PDF ]

komuś pomoże, jeśli nie zamierza się tego robić. Czy
tak trudno było powiedzieć jej w zeszłym tygodniu, że
w tę środę nie pracujesz? Dobrze wiesz, jak szybko
tacy pacjenci się uzależniają.
 Wiem także i to, że tacy pacjenci potrafią dosko-
LEKARZ Z MARZEC 97
nale manipulować opiekunami. Nie odwiedzam jej
w środy, odwiedzam ją raz w tygodniu i ostatni raz
rzeczywiście wypadł w środę.
 Mhm.  Czuła, że traci grunt pod nogami.
 W poniedziałek rozmawiałem z jej terapeutką
i ustaliliśmy, że moje wizyty powinny być coraz rzad-
sze. W tym tygodniu ma to być czwartek, w przyszłym
piątek, a w następnym w ogóle u niej się nie zjawię.
Masz rację, kiedy ją przyjmowaliśmy, była tak prze-
straszona, że łatwo było cokolwiek jej obiecywać, ale
podszedłem do tego bardzo poważnie. Moja siostra
zawdzięcza życie pewnej amerykańskiej pielęgniarce,
która potrafiła do niej się przebić i nakłonić ją do
przyjęcia pomocy. Może pomagam Alyssie z niewłaś-
ciwych pobudek, może w ten sposób spłacam jakiś
wyimaginowany dług, ale zdecydowanie nie można
mi zarzucić, że zapominam o pacjentach albo...
 Przepraszam. Powinnam była to wiedzieć.
 Harriet, co się stało? To nie o Alyssę chodzi,
prawda?
Tak. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy.
 Ciro, co tyle razy próbowałeś mi powiedzieć
przez tych kilka tygodni?
 Harriet, jest już pózno, a ty jesteś zmęczona
i zdenerwowana. To nie najlepsza pora...
 Pora jest bardzo dobra.  Odważnie spojrzała mu
w oczy, gotowa wysłuchać wszystkiego, co miałby jej
do powiedzenia.  Wspomniałeś, że jesteśmy w róż-
nych miejscach.
 Owszem.  Teraz on wyglądał na speszonego.
 Nie przeczuwałem, że to się stanie tak szybko. Kiedy
98 CAROL MARINELLI
pierwszy raz cię pocałowałem, powiedziałem, że nie
powinniśmy się spieszyć. Wcześniej należało pozałat-
wiać najprzeróżniejsze sprawy...
 I pewnie byśmy to zrobili, gdyby jakiś małolat
nie postanowił wykąpać się na golasa, przy blasku
księżyca.  Uśmiechnęła się blado.  Co chciałeś mi
powiedzieć?  powtórzyła wbrew sobie, przygotowa-
na na najgorsze.
Lecz to, co usłyszała, było jak policzek, mimo że
w jego oczach dostrzegła łzy. Czuła, że on nie gra jak
Drew, lecz że cierpi podobnie jak ona.
 Przyjeżdżając do Australii, nie przewidywałem,
że coś takiego się stanie...
 Ale się stało.
 Harriet, nie wiem, czy dojrzałem do stabilizacji.
Jest tyle...
 Ciro  szepnęła, po raz ostatni spoglądając w je-
go ciemne oczy.  Rozumiem  wykrztusiła, uśmie-
chajÄ…c siÄ™ przez Å‚zy.
On jednak nie dał się zwieść.
 Harriet, nie udawaj, że jesteś taka dzielna.
Otarła oczy i odwróciła wzrok.
 Przeżyłam rozpad długotrwałego i trudnego
związku, przeżyłam to, co o tym napisano w gazetach,
przeżyłam plotki w szpitalu...  Dumnie uniosła gło-
wę.  Przeżyję też koniec wakacyjnego romansu. Było
miło.
 Miło?
 Było cudownie.  Kaszlnęła.  Dałeś mi wszyst-
ko, czego potrzebowałam najbardziej. Ale się skoń-
czyło.
LEKARZ Z MARZEC 99
 I jesteś z tego zadowolona?  Zdumiewało go, że
kobieta potrafi tak spokojnie reagować.  Po prostu
mówisz, że to koniec!  Patrzył na nią, jakby jej nie
poznawał.
 Sam tak mówiłeś: jak koniec, to koniec.
Otrzepała dłonie jego gestem. Skurczyła się w so-
bie, widząc, że Ciro zmierza ku niej. Jeśli jej dotknie,
ona siÄ™ rozsypie.
 Idz już.
 Musimy porozmawiać.
 Nie ma o czym.  Jej nieugięta postawa kazała
mu zatrzymać się w pół kroku.  Miałam bardzo mę-
czący dzień. Chcę iść do łóżka. Sama. Tej książki nie
miałbyś ochoty czytać po raz drugi.
 Harriet, proszę cię, czy przynajmniej możemy
zostać...?
 Przyjaciółmi?  Pokręciła głową.  Wystarczy,
że będziemy przyzwoicie się zachowywać. Dobrze?
ROZDZIAA JEDENASTY
 Ani na chwilę nie można się wyluzować.
Sprawdzanie sprzętu do reanimacji jest zajęciem
nudnym, lecz koniecznym, ale nieustanna paplanina
Charlotte działała Harriet na nerwy.
 Bo zobacz sama  ciągnęła stażystka.  Będąc
z takim pięknym samcem, ma się nieustającą świado-
mość rywalizacji i przy okazji każdej kłótni trzeba
pamiętać, że setki bab tylko czekają, żeby go pocie-
szyć.
 Charlotte!  wycedziła przez zęby Harriet.  Mał-
żeństwo nie polega na rywalizacji, na tym, że przez
dwadzieścia cztery godziny na dobę trzeba pięknie
wyglądać albo nie wolno powiedzieć, co się myśli,
z obawy, że facet pójdzie do innej. Małżonkowie po-
winni być partnerami. Ale skończmy już tę rozmowę
o Drew i zajmijmy się sprawdzaniem sprzętu.
 Ja nie mówiłam o Drew! Harriet, ja nie jestem
taka gruboskórna. Za kogo ty mnie masz?! Miałam na
myśli naszego piekielnie przystojnego doktora Del-
gato.
 Ach tak.
 Podrywa wszystkie pielęgniarki.
 Ach tak.  Chyba jednak wolałaby rozmawiać
o Drew.
LEKARZ Z MARZEC 101
Upłynął już tydzień, od kiedy zerwała z Cirem.
Był to najdłuższy i najbardziej smutny tydzień w jej
życiu.
Mimo że czuła się bardzo osamotniona, starała się
wierzyć, że postąpiła słusznie. Przeżyła rozstanie
z Drew, przeżyje i to.
Nie było to jednak łatwe.
Nadal pracowała u boku Cira, musiała z nim roz-
mawiać przynajmniej na tematy związane z pacjen-
tami oraz wysłuchiwać o nim plotek.
Również pytanie, które teraz krążyło po całym od-
dziale, nie poprawiało jej nastroju.
Ciro szykuje się do wyjazdu. Z dnia na dzień szep- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •