[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Stary szybko odsunÄ…Å‚ je na bok.
 Popatrzcie na to i powiedzcie, co o tym myślicie.
Prawie padliśmy trupem na widok, który ukazał się naszym wytrzeszczonym oczom.
O, bogowie! Czy takie rzeczy jeszcze istnieją na świecie? Puszki ananasów, kandyzowane
owoce, wołowina, szynka, szparagi, langusty, krewetki, oliwki, portugalskie sardynki,
słoje z imbirem, brzoskwinie, prawdziwa kawa i herbata, czekolada, papierosy i wino,
białe i czerwone, koniak, szampan... Sklep kolonialny na kolach! Poemat! Orientalny
spektakl!
 Wszechmogący Boże!  jęknął Mikrus.  Kto jest odbiorcą tego wagonu?
 Chciałeś powiedzieć:  Kto był jego odbiorcą  sprostował Pluto.  Nawet taki
potwór jak ty przyzna, że to Opatrzność musiała cię prowadzić. A Bóg nie okazał nam
swojej przychylności po to, abyś teraz stał i zadawał głupie pytania.
Nazajutrz dotarliśmy do wielkiego dworca towarowego w Bukareszcie, gdzie
mieliśmy opuścić pociąg, Porta znikł ze skrzynką wina i wkrótce potem lokomotywa
manewrowa przetoczyła  delikatesowy wagon na odległą bocznicę, gdzie został
skutecznie ukryty przed ciekawością ludzi. Porta nawet postarał się, aby pewien
Stabsfeldwebel wystawił dla tego wagonu list przewozowy, stwierdzający, że rzeczywiście
należy on do 18 batalionu.
X Bałkańskie wspaniałości
Zostaliśmy zakwaterowani w rumuńskich koszarach nad Dąbrowicą, o  rzut
kamieniem od rumuńskiej stolicy. Pewnego sobotniego wieczoru Porta wybrał się do
Bukaresztu na pokera z paru znajomymi Rumunami i nie wrócił nawet na niedzielny apel
poranny. Nie oznaczało to jeszcze afery, tyle że musiałem krzyknąć:  Jestem! , gdy
wyczytano jego nazwisko.
Pluto przekonywał, że Porta pewnie przegrał wszystko, łącznie z mundurem,
i prawdopodobnie zabawia siÄ™ teraz z jakÄ…Å› dziewczynÄ… w oczekiwaniu na nasz ratunek.
Reszta uznała, że to raczej mało prawdopodobne, gdyż Porta był prawie genialnym
oszustem karcianym. Uważaliśmy, że najbardziej prawdopodobna jest wersja, iż Porta
oskubał pozostałych graczy i został przez nich w odwecie zamordowany.
Zaraz po śniadaniu pospieszyliśmy do miasta na poszukiwania. Nie było to
bynajmniej proste zadanie, bo Bukareszt okazał się milionową metropolią. Zajmował
znaczny obszar pełen wielkich parków, szerokich bulwarów i ciągnących się bez końca
arterii z rezydencjami w otoczeniu ogrodów.
Okazało się jednak, że nie musieliśmy się specjalnie trudzić. Otóż na jednej z ulic
w zamożnej dzielnicy dostrzegliśmy osobliwy pochód idący z naprzeciwka  tak
osobliwy, że wszyscy przechodnie przystawali, gapiąc się ze zdumieniem. Tworzyło go
czterech ludzi: dwóch rumuńskich szeregowców, sierżant włoskich bersalierów
i mężczyzna w pełnej gali wieczorowej. Wszyscy zataczali się pod ciężarem lektyki
wielkości przedziału kolejowego. Tragarze usiłowali śpiewać  choć był to jeden wielki
ryk   W perskim ogrodzie do akompaniamentu fletu. Flecista był niewidoczny,
najwyrazniej siedział wewnątrz niesionego  potwora zdobionego czerwonym lakierem
i złoceniami. Nagle usłyszeliśmy krzyk:
 Niewolnicy, stać! Przygotować się do lądowania! Baczność... lądujemy!
Dwaj idący na czele  tragarze opuścili na ziemię swój ciężar z hukiem, który musiał
być słyszalny w promieniu kilku kilometrów, po czym z wnętrza lektyki wypadł Porta.
Również i on miał na sobie kompletny strój wieczorowy: koszulę z gorsem, frak,
cylinder, a w oku  monokl. Powitał nas gestem, który francuscy powieściopisarze
z przełomu wieków określali jako  nieobyczajny , po czym odezwał się dystyngowanie:
 Cher amis! Mes freres!*[* Drodzy przyjaciele! Moi bracia! (franc.)] Nazywam siÄ™
hrabia de la Porta, z bożej łaski von undzu. Jeśli się nie mylę, to jesteśmy sobie znajomi,
nieprawdaż, panowie? Czy niemiecki oręż ma się pomyślnie? Niechże spojrzę na listę
dzisiejszych zwycięstw.
 W czym ty, u diabła, teraz podróżujesz?  zapytał Mikrus.  Czy nasz przyzwoity
wagon towarowy nie jest już dla ciebie wystarczająco dobry?
 Myślę poważnie o udaniu się na Front Wschodni w tym specjalnym środku
lokomocji, obecnie zarezerwowanym wyłącznie dla najlepszego żołnierza Wehrmachtu.
James  to było skierowane do mnie  ty będziesz odtąd kroczył zawsze za mną
i podawał mi karabin, gdy będę zmuszony wystrzelić. Zadbasz też o to, aby najlepszy syn
Niemiec właściwie wymierzył, zanim pociągnie za spust. W tej wojnie nie możemy sobie
pozwolić na chybione strzały.
 A gdzie twój mundur?
 Panowie, to jest wojna dżentelmenów. Włożyłem więc strój dżentelmena... Wraz
z tą lektyką i tym nienagannym frakiem wygrałem dwa tysiące trzysta lei i bardzo piękną
pozytywkę, która wam zaraz zagra.
Porta znikł na moment w przepastnej lektyce, po czym wynurzył się, trzymając
wspaniałą rokokową pozytywkę, z której wydobywały się tony menueta, podczas gdy
dwie porcelanowe pasterki tańczyły dookoła. Niewątpliwie był to kosztowny drobiazg.
Kilka dni pózniej Porta podarował go w tramwaju konduktorowi.
 I na koniec wygrałem kochankę... z udami i całą resztą.
 Z czym?
 Jak to z czym?  powtórzył jak echo Porta.  Czyżbyś nie wiedział, moje dziecko,
co to jest kochanka? To zabawka hrabiów i baronów. Ma uda, piersi i pośladki. To
właśnie służy do zabawy. Można ją kupić w bardzo drogich sklepach, gdzie podczas
demonstrowania modeli podają szampana. Model nim się poruszy, musi zostać
nakręcony przy pomocy czeku. Porusza się w górę i na dół, aż się zmęczy, a wówczas
należy go nakręcić kolejnym czekiem. Jeśli masz wystarczająco dużo czeków, to nigdy
siÄ™ nie zatrzyma.
Porta cisnÄ…Å‚ butelkÄ™ wina swym tragarzom i wrzasnÄ…Å‚: Niewolnicy! Oto wasze
paliwo! Pijcie i weselcie siÄ™!
Następnie wręczył nam kilka butelek sznapsa i oświadczył wylewnie:
 Zpiewajmy pochwałę dobrych, starych bogów!
Przyłożył flet do ust i zaczął grać, zaś jego czterej uradowani tragarze zaśpiewali
chórem:
Oto nadszedł czas, by opróżnić pełen puchar!
Oto czas, by swobodnymi stopami wybijać rytm taneczny!
Oto czas, towarzysze, by salicką ucztą ozdobić łoża bogów!
 Skąd, u diabła, wytrzasnąłeś Horacego?  spytałem.
Porta odrzekł bezczelnie, że to on sam jest autorem tych wersów.
 Doprawdy?  zdziwił się Stary.  Do głowy mi nie przyszło, że jesteś już tak
wiekowy. Rzymianie śpiewali to dwa tysiące lat temu.
Następnie  niewolnicy Porty przekazali nam barwny opis wydarzeń ubiegłej nocy.
Porta grał w pokera z młodym baronem. Obaj oszukiwali tak ordynarnie, że dziecko by
się w tym połapało. W końcu Porta wygrał wszystko, z ubraniem barona włącznie, po
czym ucztował z czterema wesołkami, którzy teraz nieśli go w lektyce na ulicę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •