[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pod sceną. Muzycy niewielkiej orkiestry zaczęli grać, a Gina jak
urzeczona wpatrywała się w tancerzy. Nie znała treści baletu,
ale z zapartym tchem obserwowała pląsy faunów, pocałunki
kochanków oraz intrygi czarnych charakterów. W finale ze
scenicznego nieba spłynęły zastępy anielskie, trzepocąc
tiulowymi skrzydłami. Gdy muzyka umilkła, Gina żałowała, że
RS
121
spektakl tak szybko dobiegł końca. Stała pod sceną, słuchając
oklasków, i nie ruszyła się z miejsca, kiedy pawi ogon przesłonił
jej widok. Była wzruszona nastrojem przedstawienia i dlatego
miała w oczach łzy. Odwróciła się w końcu, ruszyła przed siebie
na oślep i wpadła na innego widza.
- Undskyld! - rzuciła skwapliwie. Jak to dobrze, że pamięta
jeszcze tych kilka duńskich słówek, których nauczyła się z
przewodnika.
Zamrugała powiekami i podniosła głowę, spoglądając
przepraszająco na poszkodowanego. Znieruchomiała niczym
żona Lota zamieniona w słup soli, gdy napotkała spojrzenie
jasnoniebieskich oczu.
- Rune? - powiedziała zdławionym głosem.
- Skąd te łzy, Gino? - spytał łagodnie. - Przecież wszystko
dobrze się skończyło.
- Powinieneś być na przyjęciu. Co tutaj robisz? - odparła
niepewnie, bo nie potrafiła zebrać myśli, tak była zaskoczona
nagłym spotkaniem.
- Mógłbym ci zadać to samo pytanie - odparł z czułością.
- Bolała mnie głowa... - Błagalnie popatrzyła mu w oczy,
jakby prosiła bez słów, żeby jej uwierzył.
- A ja miałem kłopoty z sercem, min skat. - Zamilkł na chwilę
i przyglądał jej się uważnie. - Przez dwa miesiące Uczyłem dni
do naszego kolejnego spotkania. Wyobrażasz sobie, jaki byłem
zawiedziony, gdy w drzwiach stanęli twoi koledzy i oznajmili,
że nie przyjdziesz?
- Prosiłam, żeby ci wyjaśnili, czemu się nie zjawiłam.
- Usprawiedliwiali cię z wielkim zapałem, a ja przez okrągłą
godzinę witałem gości, wygłaszałem mowy oraz toasty i
stawałem na głowie, żeby wszyscy dobrze się bawili. W głębi
ducha jednak przez cały czas zastanawiałem się, czemu nie
przyszłaś. Postawiłem dwie hipotezy: albo ci na mnie zależy,
albo mnie nienawidzisz.
- Miałam...
RS
122
- Atak paniki - wpadł jej w słowo. - Postanowiłem sprawdzić,
dlaczego tak się wystraszyłaś. Gdy przyjęcie się rozkręciło,
pojechałem do twojego hotelu, ale w recepcji powiedziano mi,
że wyszłaś kilkanaście minut po tym, jak opuścili go twoi
koledzy.
- Chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza.... - zaczęła, ale
znów jej przerwał.
- Zadałem sobie wtedy pytanie, dokąd najchętniej wybrałabyś
się w taki wieczór, i przypomniałem sobie, że mieliśmy pójść
razem do Tivoli na balet, ale nic z tego nie wyszło, bo
zaciągnąłem cię do łóżka.
- Poszłam z własnej woli, bo sama tego chciałam - odparła
zaczepnie i popatrzyła mu w oczy. Niech sobie nie myśli...
- Widzę, że guldgubber jest na swoim miejscu. - Dotknął
złotego amuletu.
- Jest niezwykły. Wiele osób o niego pyta. Chciałam ci teraz
podziękować za ten prezent, bo nie zdążyłam tego zrobić na
lotnisku.
- Nie musisz dziękować. - Niebieskie oczy rozświetlił
tajemniczy uśmiech. - Cieszę się, że go nosisz, ponieważ to
służy moim celom. Wyobraz sobie, że ten amulet wykonano
według wzoru naszyjnika, który ponad tysiąc lat temu zrobiono
na wyspie Bornholm.
- Nie miałam o tym pojęcia. - Odruchowo dotknęła
naszyjnika.
Rune zaproponował, żeby poszli nad jezioro i trochę
pospacerowali, więc natychmiast się zgodziła. Rozmawiali o
Suzie, która doszła do siebie po zawodzie miłosnym, o terenach
golfowych Campiona Price'a, który niespodziewanie odkrył
uroki życia rodzinnego. Rune wspomniał, że Svend wyjechał do
Stanów, i nie pytając o zgodę, objął Ginę w talii. Potem dodał,
że Lotta Pettersen znudzona Kopenhagą przeniosła się na dobre
do Sztokholmu. Zakłopotana Gina szybko zmieniła temat, ale
RS
123
udawała, że nie czuje jego ciepłej dłoni. Rozmawiali o
przyszłości jej firmy.
- Zamierzam ściągnąć do Danii ich czołową specjalistkę od
kampanii reklamowych. Jest mi tu bardzo potrzebna. Przyjmiesz
tÄ™ ofertÄ™, Gino?
- Chcesz mnie zatrudnić?
- W pewnym sensie, słodka Georgino Price - przytaknął,
stając z nią twarzą w twarz. - Proszę, żebyś zamieszkała to ze
mną. Zawsze będziemy razem.
- Ale Margaret i Suzie...
- Są dorosłe, więc dadzą sobie radę. - Ruszał w stronę wyjścia
i pociągnął ją za sobą. - Nie możemy tutaj rozmawiać. Chodzmy
do mnie.
Była tak oszołomiona, że nie stawiając oporu, wsiadła do
mercedesa. Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi mieszkania,
Rune objął ją mocno i powtarzał raz po raz jej imię.
- Wyjdz za mnie, wypełnij pustkę mojego życia, a ja postaram
się, żebyś przy mnie poznała wszystkie jego uroki.
- To oświadczyny? Skoro tak ci na mnie zależy, czemu nie
odzywałeś się całe dwa miesiące? - zapytała.
- Potrzebowałaś czasu, żeby uporządkować swoje sprawy i
zrozumieć, co naprawdę czujesz. - Umilkł na chwilę i dodał z
tajemniczym uśmiechem: - Nie zapominaj o naszyjniku
wikingów. Ukryte w nim zaklęcie jest potężne, ale działa wolno.
Wisiorek przedstawia Freję, północną boginię miłości, w
objęciach ukochanego. Zapewnia płodność i szczęśliwe
małżeństwo... w dowolnej kolejności.
- Dlaczego chcesz się ze mną ożenić? Nie powiedziałeś, że
mnie kochasz...
Parsknął śmiechem, a Gina miała wrażenie, że od tego
dzwięku zatrzęsły się wszystkie ściany pięknego mieszkania.
- Mówiłem ci to setki razy, słodka Georgino Price, ale po
duńsku. Pamiętasz, jak mówiłem: jeg elsker dig? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •