[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pocałunek pozwolił zajrzeć mu do nieba. Nie miał zamiaru zmieniać swoich decyzji. Po-
za tym nadal uważał, że Megan wysunęła zbyt pochopne wnioski z biznesowych relacji z
Jacques'em i zle zinterpretowała jego kurtuazyjne zachowanie. Był pewien, że Megan w
końcu się zreflektuje i zrozumie, że niepotrzebnie tak ostro osądziła Jacques'a. Poza tym
chciał, aby zmieniła zdanie o nim i jego kraju.
- Jest jeszcze jeden powód, dla którego nie mogę pozwolić ci wyjechać - oświad-
czył Szafir, gdy zastał pózniej Megan w saloniku tego samego dnia.
- Ach, tak? A jakiż to powód?
- Chcę, żebyś zmieniła zdanie.
- Chcesz, żebym zmieniła swoje zdanie o tobie?
- Nie dbam o to, że uważasz, że jestem draniem, złodziejem i kłamcą. Ale chcę dać
ci szansę zmiany swojej opinii o tym kraju. Chcę, żebyś lepiej poznała Dżaharę i jej
mieszkańców.
- Może ci się to nie udać. Moje wyobrażenia o Dżaharze nie są zbyt dobre. Chyba
tylko wybuch dynamitu mógłby je zmienić.
- Ale pałac i ogrody ci się podobają?
- To prawda. Historie, które opowiadałeś mi o swoich przodkach, też były fascynu-
jÄ…ce.
- I wcale nie nienawidzisz wszystkich ludzi w Dżaharze - przecież lubisz Aniyę i
Naemę. Widziałem, że często z nimi rozmawiasz.
R
L
T
- To też jest prawda. Wiesz, to dziwne... Naprawdę chciałam zwiedzić Dżaharę. Od
samego początku, gdy dowiedziałam się, że Jacques prowadzi tu interesy, byłam zafa-
scynowana tym krajem. A przyjazd tutaj miał być spełnieniem moich fantazji.
- I tak nadal może się stać.
Megan pokręciła głową.
- Na to jest już za pózno. Nie jestem już tą samą osobą, którą byłam, gdy przyje-
chałam do Dżahary.
- Więc nadal wierzysz w ten nonsens, że Jacques chciał cię uwieść?
- To nie jest nonsens. I nigdy nie powiedziałam, że chciał mnie uwieść - on mnie
przekonał, że moglibyśmy się wzajemnie w sobie zakochać.
- Kobiety zakochują się nawet w tonie męskiego głosu, w widoku ładnej twarzy.
- Ja taka nie jestem.
- A potrafisz to udowodnić?
- Udowodnić?
- Udowodnić, że Jacques się do ciebie zalecał?
- Oczywiście. Przysyłał mi róże i czekoladki. I jest jeszcze to, że ja chciałam za-
mieszkać w hotelu za murami Starego Miasta w Katarze, ale Jacques stwierdził, że pu-
stynia będzie bardziej romantycznym miejscem.
- Czy to Jacques zarezerwował lokum?
- Nie, ja to zrobiłam. Zarezerwowałam nocleg w Katarze, a na resztę pobytu wyna-
jęłam willę w odległej części pustyni. Najwyrazniej Jacques bał się, że ktoś zobaczy go
ze mnÄ… w stolicy.
- Czekoladki zjadłaś, róże zwiędły, a Jacques sam nie dokonał rezerwacji. Więc nie
masz twardego dowodu na występki, o które oskarżasz Jacques'a?
- Był jeszcze mój telefon, a w nim wiadomości tekstowe od niego. Ale oczywiście,
ty go wyrzuciłeś.
- No proszę. Prawie by ci się udało.
- Posądzasz mnie o kłamstwo? Sądzisz, że zmyślam tę całą historię z Jacques'em?
Dlaczego miałabym to robić?
R
L
T
Szafir był całkiem pewien, że Megan nie kłamała. Ale była kobietą. A kobiety były
podatne na przypływy fantazji i uogólnień - szczególnie gdy chodziło o sprawy sercowe.
Całkiem możliwe, że Jacques przesłał jej kwiaty i czekoladki. Przecież w takich gestach
nie ma nic złego. Szafir swoim partnerom biznesowym i współpracownikom też przesyła
upominki. W tym przypadku Megan musiała przeinaczyć znaczenie zwykłego dowodu
sympatii.
- Sama mi powiedziałaś, że przyjechałaś do Dżahary po emocje, przygodę i szaleń-
stwo.
- Bo chciałam to wszystko przeżyć z Jacques'em.
Szafir poczuł rosnącą niecierpliwość. Najwyrazniej ona uparła się, żeby z Jacques'a
zrobić winowajcę.
- Jacques był jedynie twoim partnerem i współpracownikiem. A ten cały romans
powstał tylko w twojej głowie. Nie ma nawet skrawka dowodu na to, że Jacques zrobił
cokolwiek niestosownego.
- Megan, chcę ci dzisiaj coś pokazać.
Właśnie skończyli śniadanie. Megan jadła w milczeniu i nawet na moment nie
podniosła oczu na Szafira. Wiedząc, że jest to jej sposób na okazywanie niezadowolenia,
Szafir zachował spokój. Wstał od stołu, chcąc jak najszybciej wyjechać, zanim zacznie
się prawdziwy upał.
- Załóż na siebie coś wygodnego - dres albo dżinsy.
- Czy to jest część twojej kampanii przekonywania mnie do Dżahary? - zapytała
Megan, nie ruszajÄ…c siÄ™ z miejsca.
W odpowiedzi Szafir tylko się uśmiechnął.
- Nie zapomnij o zabraniu bluzy z długim rękawem, by chroniła cię przed słońcem.
- A dokÄ…d jedziemy?
- Zobaczysz.
Gdy dwadzieścia minut pózniej spotkali się przy drzwiach na podwórze, spod luz-
nej sukmany, którą jej posłał, wystawały od spodu dżinsy, a przy szyi kołnierzyk białej
bluzki.
R
L
T
- Jedziemy na przejażdżkę konną?
- Niedaleko stąd jest wioska z ain - zródłem wody. Pomyślałem, że spodoba ci się
przejażdżka na wielbłądzie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •