[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Już masz Nowy Jork.
%7łołądek Alyi wywinął kozła. Kim był ten mężczyzna? Dlaczego bycie tak blisko niego było
słodkie, gorzkie i przerażająco?
- Miałaś mnie od długiego czasu - stwierdził to jak zwykły fakt.- Daj mi rękę.
Alya schowała ręce za plecami.
- Nie. Musisz ze mną jutro walczyć. Dla swojego własnego dobra. Inaczej...
- Inaczej co?
Wzięła chwiejny oddech.
- Inaczej skończysz poślubiając mnie.
Rzucił ramiona szeroko w powietrze i krzyknął:
- Przybyłem tutaj, żeby się z tobą ożenić!
- Nie mogę - wycofała się, jej brzuch być dziwnie ciężki. Czy nie widział jaki to był zły
pomysł dla nich dwojga?
- Nie chcę być twoją klatką. Chcę być twoją tarczą. Daj mi swoją dłoń i pozwól mi to
udowodnić.
Gorejąc od prawdziwej szczerości, wyciągnął swoją rękę. Spojrzała na drzwi mając
nadzieję na jakiś atak. Gdzie byli ci wszyscy zli faceci kiedy się ich potrzebowało?
Nie cofnął ręki i wiedziała, że nie może się już przed nim ukrywać - nie gdy żył w jej sercu
i pływał w jej żyłach.
Położyła swoją dłoń na jego. Ich palce splotły się. Słaby ładunek elektryczny przeszedł
między nimi. Lina ożyła. Prześlizgnęła się nad ich połączonymi dłońmi i ruszyła w górę jej
ramienia.
Przerażona związaniem, spróbowała się wyszarpnąć. Gdy jej nie puścił, skierowała kopniak
w jego rzepkÄ™.
- Spokojnie!- uniknÄ…Å‚ jej nogi.- To dla ciebie. DajÄ™ ci jÄ….
- Dlaczego?
- Ponieważ knyaz tworzy swoje własne zasady.
Lina dobrnęła do jej ramienia. Chciała ją ściągnąć. Mikhail nie miał żadnego sensu. Musiała
się stąd wydostać.
- Nie rozumiem.
Po raz pierwszy podczas ich rozmowy załamał się. Przez chwilę wydawał się, że nie będzie
mógł w ogóle się odezwać.
- Będziemy żyć osobno, ale wyobrażam sobie, że czasami będziemy się... odwiedzać.
Jego umysł nacisnął na jej, migając obrazami ich skór ocierających się o siebie, złączonych
usta, jego gorÄ…cym penisie na jej udzie.
Alyi zaschło w ustach.
- Odwiedzać? Pod... uch... jakimi warunkami?
Jego ekspresja stała się zmieszana, zaczął rozpinać sobie koszulę.
- Jestem gotów spełnić warunki twojego zaangażowania.
Alya nigdy nie była nerwową dziewicą, ale nagle poczuła się jak taka jedna.
- Serio?- powiedziała, udając brak zainteresowania jego rozbieraniem się. Wskazała na
urządzenia wokół.- Naprawdę rozumiesz w co lubię się angażować?
RozchylajÄ…c szeroko koszulÄ™, zsuwajÄ…c jÄ… z siebie za pomocÄ… wzruszenia jednym
ramieniem a potem drugim. Szorstkie A na jego piersi nadal tam tkwiło przechodząc przez
jego mięśnie na szczupłym rosie.
- Czyż nie dałem ci linę?
Jasna cholera.
- Chcesz przez to powiedzieć, że mam ją użyć na tobie? %7łe chcesz, abym cię związała?
Zamiast odpowiedzi znowu usiadł na kozle i zaczął ściągać swoje buty.
- Co ty sobie myślisz? Ktoś może wejść przez te drzwi w każdej chwili.
- Nikt nie przyjdzie.
- Dominick jest...
- Swatką. To jedyny rozsądny wniosek. Chce, żebyśmy się dogadali.
- A co jeśli się mylisz?
Mikhail pochylił się do przodu, z łokciami na kolanach, z bosymi, wysoko wysklepionymi
stopami i zaczął podwijać swoje kuszące spodnie.
- Powiedziałaś, że ufasz mu bezgranicznie. Jeżeli nie możesz zaufać swojemu własnemu
osÄ…dowi, to komu?
Nikomu. W tym tkwił problem.
- Zaufaj mi. Jestem tego pewien. Jesteśmy bezpieczni - skupił się na linie na jej ramieniu.
Patrzył na nią jak na przeciwnika.
- Nie zrobię tego - nawet jeśli to powiedziała, lina ześlizgnęła się z jego ramienia na
przeciwległe, najwyrazniej zachwycona samym pomysłem. Podrażniona potrząsnęła ręką i
się uspokoiła.- To nie twoja scena. Nie zamierzam zmusić cię do zrobienia czegoś, co jest
absolutnie wbrew twojej naturze.
- Chcę linię - powiedział do ziemi.
Przykucnęła obok niego, starając się zobaczyć jego twarz przez włosy.
- To niemożliwe.
Potrząsnął głową, spotykając jej oczy na krótką, nieznośnie intensywną chwilę.
- Chodzi o sypialnię. Tylko o sypialnię. I powiedziałem, że robię swoje własne zasady.
Zmieszana potrząsnęła głową.
- Tylko dlatego, że muszę... że nie mogę?
- Nie tylko dlatego - splótł ręce i wzniósł je do swojej posiniaczonej twarzy jakby się
modlił.- Nie tylko przez to. Gdy wzięłaś mnie w salonie. Wzięłaś mnie. Nigdy nie czułem się
tak wolny. I na dachu. Związany, z tobą na górze. Przysięgam na Boga, że umierałem, ale
nigdy nie byłem szczęśliwszy - zacisnął dłonie w pięści i położył je na swoich kolanach.
- Mikhail - jej ręka zawisła nad jego ramieniem.
Boże, pomóż mi, jeśli go dotknę już nigdy nie wypuszczę.
- Nie jestem zawstydzony - jego słowa były smagnięciem bata, jego postura uległa.- To
nasza droga. Teraz to rozumiem.
Oczywiście, że pamiętała jak całkowicie puścił, kiedy na niego dmuchnęła i jak lubiła brać
go na krawędzi. Miała mała czasu, żeby o tym pomyśleć, ale myślała, że ich spotkania były
jakimś rodzajem walki w nocnych wojnach. I na dachu - rzeczywiście podobało mu się?
- Nie jestem wyrafinowany. Nie w ten sposób. Nie rozumiem tego świata, tej sceny,
jakkolwiek to nazwiesz. Nie wiem co to robi z ciebie lub ze mnie. Zwiat na zewnątrz może
pomyśleć, że jestem słaby...
Nikt nie pomyliłby go ze słabym.
- Przetestuj mnie.
Powiedział to z takim impetem, że przeszedł przez nią dreszcz. Książę ulegnie jej. Mikhail
ulegnie jej. Cała ta siła, ta ogromna wola. Możliwości...
Pochyliła głowę przyjmując wyzwanie.
Rozdział XIV
Było to jak wejście w sen, ale założyła swoją rolę bez wysiłku, jak naturalną dominację,
którą owinęła się niczym płaszczem. Podeszła bliżej, tak że czubki jej butów dotknęły jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •