[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nadzieję, \e dopóki koszmar się nie zaczął, bal był dla niej niezwykłym, pięknym,
cudownym i czarodziejskim prze\yciem...
Tommy wjechał na parking obok nowego skrzydła szkoły, przez chwilę trzymał silnik
na chodzie, a potem wyłączył zapłon. Carrie siedziała obok bez ruchu, przytrzymując
szal na nagich ramionach. Nagle to wszystko zaczęło jej się wydawać jakimś
nierzeczywistym snem. Dopiero teraz dotarło do niej, co zrobiła. Jak mogła tak
postąpić! Zostawiła mamę samą!
- Zdenerwowana? - zapytał Tommy i Carrie podskoczyła.
- Tak.
Zaśmiał się i wysiadł z samochodu. Chciała otworzyć drzwi po swojej stronie, ale ją
uprzedził.
- Nie denerwuj się - powiedział. - Jesteś jak Galatea.
- Kto?
- Galatea. Czytaliśmy o niej na lekcjach pana Eversa. Z kopciuszka zamieniła się w
piękną kobietę i nikt jej nawet nie poznał.
Rozwa\ała to.
- Wolałabym, \eby mnie poznali - powiedziała w końcu.
- Nie mam ci tego za złe. Chodz.
George Dawson i Frieda Jason stali obok automatu z colą. Frieda miała na sobie
tiulową pomarańczową kombinację, w której wyglądała trochę jak tuba kontrabasu.
Donna Thibodeau i David Bracken odbierali przy drzwiach bilety. Oboje byli
członkami Ochotniczej Słu\by Porządkowej i nale\eli do osobistego gestapo panny
Geer. Ubrani byli w barwy szkolne - białe spodnie i czerwone blezery. Tina Blake i
Norma Watson rozdawały programy i kierowały gości do stolików zgodnie z
rozkładem. Obie były ubrane na czarno; na pewno uwa\ają, \e wyglądają bardzo
wytwornie, pomyślała Carrie, ale dla niej przypominały sprzedawczynie papierosów
w jakimÅ› starym gangsterskim filmie.
Wszyscy oni odwrócili się, kiedy Carrie i Tommy weszli do środka, i przyglądali im
się przez chwilę w pełnym napięcia niezręcznym milczeniu. Carrie poczuła
gwałtowną chęć, \eby zwil\yć wyschnięte wargi, ale się opanowała. Potem George
Dawson zawołał:
- O rany, Ross, wyglądasz jak pedał! Tommy uśmiechnął się.
- A ty kiedy zdą\yłeś zlezć z drzewa, małpoludzie?
Dawson skoczył do przodu z podniesionymi pięściami i Carrie zesztywniała z
przera\enia. Była tak spięta, \e o mało co nie rzuciła George'a przez pokój. Dopiero
po chwili zrozumiała, \e to była tylko ich dawna ulubiona zabawa, najwyrazniej
powtarzajÄ…ca siÄ™ przy ka\dej okazji.
Przez chwilę obaj boksowali się w kręgu zaciekawionych widzów. Potem George,
który zainkasował dwa ciosy w \ebra, zaczął gulgotać i wrzeszczeć:
- Bić Wietnamców! Bić Koreańców! Powbijać na pal! Rzucić tygrysom! - i Tommy
ze śmiechem opuścił ręce.
- Nie przejmuj się - poradziła jej Frieda, marszcząc swój ostro zakończony nos i
odciągając ją na bok. - Jeśli się pozabijają, ja z tobą zatańczę.
- Wyglądają za głupio, \eby się pozabijać - odwa\yła się powiedzieć Carrie. - Jak
dinozaury. - A kiedy Frieda się uśmiechnęła, Carrie poczuła, \e \elazna dłoń
ściskająca jej wnętrzności zaczyna się rozluzniać. Zalała ją fala ciepła. Ulga.
OdprÄ™\enie.
- Gdzie kupiłaś tę sukienkę? - zapytała Frieda. - Cholernie mi się podoba. - Uszyłam
jÄ….
- Sama? - Frieda wytrzeszczyła na nią oczy w niekłamanym zdumieniu. - Gówno
prawda! Carrie poczuła, \e gwałtownie się czerwieni.
- Naprawdę. Ja... ja lubię szyć. Kupiłam materiał u Johna w Andover. Wykrój jest
całkiem prosty.
- Chodzcie - popędzał ich George. - Zaraz zaczną grać. - Przewrócił oczami i zaczął
się wyginać w szyderczej parodii tańca. - Wibracje, wibracje, wibracje. My, \ółtki,
kochamy te wielkie wiiibracje.
Po wejściu na salę George zaczął robić miny i przedrzezniać Flasha Bobby'ego
Picketta. Carrie opowiadała Friedzie o swojej sukience, a Tommy po prostu stał z
uśmiechem i z rękami w kieszeniach. Wypychasz sobie smoking, zwróciłaby mu
uwagę Sue, ale pieprzyć to, najwa\niejsze, \e wszystko gra. Na razie wszystko gra.
Jemu, George'owi i Friedzie pozostało niecałe dwie godziny \ycia.
"Nadejście cienia" (s. 132):
Twierdzenie Białej Komisji, jakoby kluczowym punktem w całej sprawie były dwa
wiadra ze świńską krwią zawieszone na belce nad sceną, wydaje się zbyt słabo
umotywowane, nawet w świetle braku konkretnych dowodów. Jeśli przyjmiemy za
dobrą monetę zeznania grupki przyjaciół Nolana (a mówiąc z brutalną szczerością, nie
wydają się oni wystarczająco inteligentni, \eby umieć przekonująco kłamać), to
musimy dojść do wniosku, \e Nolan całkowicie przejął inicjatywę z rąk Christine
Har-gensen i osobiście zajął się tą częścią zadania...
Nie rozmawiał, kiedy prowadził samochód; lubił prowadzić. Ta czynność dawała mu
poczucie władzy, z którym nic się nie mogło równać, nawet pieprzenie.
Droga rozwijała się przed nim w czarno-białych kolorach, jak na fotografii. Strzałka
szybkościomierza drgała tu\ za siedemdziesiątką. Pochodził z rozbitej rodziny, jak to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •