X
ďťż

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pod materiałem spodni wyczuła wyrazne zgrubienie - twar­
de jak głaz i równie wielkie. Chyba nie byłaby w stanie zmieścić
go w sobie, myślała ze strachem, czując między udami wilgoć
i falę gorąca, od której drżały jej ręce.
- Całkiem niezły początek - powiedziała. - Tylko Ĺźe powin­
niśmy już wychodzić. Sam powiedziałeś, że nie zostało nam
wiele czasu.
Sasza znowu przekonała się, że Katie miała rację. Sukienka
stanowiła prawdziwie śmiercionośną broń. Mitch mĂłgł w kaĹź­
dej chwili ogłosić pełną kapitulację.
- A co byś powiedziała, gdybyśmy zostali w domu? Jak
dobre, stare małżeństwo?
- Nie marzę o niczym innym. - Spojrzała na niego kpiąco
i ciężko westchnęła, a jego wzrok natychmiast wylądował na jej
biuście. - Ale wiesz, nie możemy zawieść cudzych oczekiwań.
To jest bankiet na twoją cześć. I na cele dobroczynne.
Pogłaskała go delikatnie po wypukłym miejscu między no-
ORAZ %7łE CI NIE OPUSZCZ... PRZEZ CHWIL 129
garni. Ogarnęła go nowa fala pożądania. Jeszcze trochę, a będzie
musiał pojawić się na przyjęciu w kombinezonie strażaka, bo
Ĺźaden inny strĂłj nie ukryje jego podniecenia.
PodniĂłsł jej zdradziecką, drobną rękę do ust i przesunął ję­
zykiem po wnętrzu dłoni.
- Chyba masz rację. Boję się, że jeśli zacznę cię całować,
zrujnuję ci makijaż.
- A ja myślę, że gdybyś zaczął mnie całować, nigdy nie
doszlibyśmy na ten bankiet - parsknęła śmiechem. - Wiesz,
chyba nie powinno się wkładać takich wyzywających strojów,
kiedy mężczyzna chce zachowywać się jak dżentelmen. -
Uniosła brwi w udanym geście przeproszenia.
- Prawdziwy dżentelmen nie miałby brudnych myśli z tak
błahego powodu. Wolę się nie przyznawać, o czym ja myślałem,
kiedy zobaczyłem ten kawałek szmatki, ktĂłry nazywasz sukien­
ką, i obcasy, ktĂłrych nie powstydziłaby się Ĺźadna panienka pra­
cująca pod latarnią. - Przesunął wzrokiem po jej nogach. - Ską­
dinąd są super. Ale to coś więcej, Sasza. To bardziej skompli­
kowane niż zwykła zwierzęca żądza.
- Buty wymyśliła twoja mama. Bałam się, że nie zrobię
w nich ani kroku - zaśmiała się Sasza, wiedząc, że w takiej
sytuacji rozmowa serio nie ma sensu.
- Nic się nie martw. Twój dzielny mąż podtrzyma cię, kiedy
się potkniesz.
Wychylił się do przodu tak, jakby chciał pocałować ją prosto
w usta, ale w ostatniej chwili zmienił kurs i cmoknął ją w policzek.
- Skoro zdecydowaliśmy się iść na ten jubel, muszę zacząć
się szykować.
- Mitch! - Sasza złapała się za głowę.
Nie tak dawno spędziła błogi czas, leżąc długo w pachnącej
kąpieli i obmyślając plan uwiedzenia Mitcha. Całkiem zapo­
mniała, że i on będzie chciał wziąć prysznic.
130 ORAZ %7łE CI NIE OPUSZCZ... PRZEZ CHWIL
- Przepraszam. Chyba zużyłam całą ciepłą wodę.
- Tym się nie musisz martwić, najmilsza.
Wszedł do łazienki, po czym bardzo ostrożnie rozpiął suwak
dĹźinsĂłw. W Ĺźadnym razie nie chciał pozbawić się szans na oj­
costwo. A kiedy pózniej stał pod strumieniem lodowatej wody,
która wcale nie pomogła mu ochłonąć, pomyślał, że czeka go
cholernie długi wieczór.
Uroczysty obiad wydany przez gubernatora odbywał się w
sali balowej eleganckiego klubu golfowego, otoczonego wspa­
niałym ogrodem i hektarami pięknie przystrzyĹźonych trawni­
ków. Na podwyższeniu znajdowały się ustawione w podkowę
stoły dla gości honorowych. Tam posadzono Mitcha i Saszę.
Przez cały wieczór Sasza nie przestawała znęcać się nad
Mitchem, co sprawiało mu tyleż przyjemności, co kłopotów. Na
pozór prowadziła z nim uprzejmą rozmowę, ale w tym samym
czasie, pod osłoną sięgającego ziemi adamaszkowego obrusa,
odszukała jego nogę, podniosła stopą nogawkę spodni i delikat­
nie pogładziła go po łydce. Zacisnął ręce na brzegu stołu, czując
na ciele śliski jedwab pończochy. Na domiar złego położyła
ukradkiem rękę na jego udzie. Mitch był pewien, że za chwilę
wszyscy zauważą krople potu na jego czole.
Podczas deseru rozpoczęły się przemówienia. Sasza rzuciła
Mitchowi nieśmiałe spojrzenie spod firanki gęstych rzęs, wy­
ciągając rĂłwnocześnie czubek języka, Ĺźeby powoli, z pełną pre­
medytacją, zlizać resztkę kremu z górnej wargi. Tego nie dało
się już znieść. Mitch niemal zapomniał, gdzie się znajduje.
- Igrasz z ogniem - mruknął, kładąc rękę na jej nodze.
- Jesteś strażakiem. Walka z ogniem to twój zawód.
Jeszcze nie słyszał, żeby mówiła tak niskim, zmysłowym
głosem.
- Mam nadzieję, że dam sobie radę. - Palcami rysował kół-
ORAZ %7łE CI NIE OPUSZCZ... PRZEZ CHWIL 131
ka na jej udzie, coraz wyĹźej i wyĹźej. - Ale problem w tym, Ĺźeby
nie zgasić pożaru zbyt wcześnie.
Wtedy mĂłwca wywołał jego nazwisko. Wstał szybko, stara­
jąc się zapomnieć o leniwym, dwuznacznym uśmieszku, jakim
obdarzyła go Sasza. W popłochu przypominał sobie, co chciał
powiedzieć. Dopiero kiedy wśród publiczności dojrzał matkę
i siostrę wpatrzone w niego z napięciem, wziął się w garść.
- Chcę podziękować panu gubernatorowi, panu burmistrzo­
wi i całej Radzie Miasta Phoenix za zaszczyt, który mnie dzisiaj
spotyka. Nie zasłuĹźyłem na takie wyróşnienie. W podobny spo­
sĂłb - ciągnął, nie zwaĹźając na pomruk sprzeciwu, ktĂłry prze­ [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •  

    Drogi uzytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

    Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

     Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

     Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

    Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.