[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dureń. Z początku nie chciał jej oglądać, bo był wściekły. Oczywiście na Trish. Ale także
na siebie za to, że dał się oszukać kobiecie, która go okłamywała, a potem oskarżyła. Nie
chciał przyznać, że go zraniła. Taka była hipoteza matki, kiedy dowiedziała się o odej-
ściu Trish. Adam dość cierpko wyjaśnił, że nie czuje się zraniony, jest tylko zirytowany,
do czego ma pełne prawo.
Tamtej nocy, gdy Trish odeszła, chyba tylko cudem zdołał wrócić na przyjęcie i
udawać, że nie się nie stało - do momentu, gdy poczuł, że za chwilę się rozpadnie.
Po powrocie do domu pogrążył się w pracy, dniami i nocami siedział nad kolejny-
mi projektami. %7ładna piękna fałszywa kobieta mu w tym nie przeszkodzi. Chociaż ile-
kroć mijał biurko Trish, czuł ściskający ból.
Wiedział, że matka się o niego martwi, lecz nie był w stanie z nią rozmawiać. Bra-
cia to co innego. Od czasu do czasu do niego wpadali i wyciÄ…gali go na piwo czy inne
rozrywki. Pewnego wieczoru złajali go za złe traktowanie personelu, który skarżył się, że
Adam wyładowuje na nich frustrację. Odpowiedz Adama była prosta. Mogą z tym żyć.
W końcu za to im tak dobrze płaci.
W międzyczasie Marjorie zastąpiła Trish Ellą, kompetentną starszą kobietą, od lat
zatrudnioną w firmie. Ella pracowała dobrze, ale nie starała się uprzyjemnić mu życia.
Nie rozśmieszała go, nie zamawiała mu zdrowej kolacji, kiedy pracował do pózna.
- Na przykład dzisiaj - burknął i sięgnął po telefon, by zamówić pizzę. Po chwili
się rozłączył. - Do diabła. - Może powinien zamówić coś z tego lokalu, który znalazła
Trish? yle ostatnio sypiał. Powinien jeść więcej drobiu? A może steki? Nie był pewien,
czego chce, ale na pewno nie pizzy. Ta cholerna kobieta zmieniła nawet jego nawyki
żywieniowe.
Zaczesał włosy ręką i stanął przy oknie. Księżyc w pełni odbijał się w pomarsz-
czonej wodzie, w oddali mrugały światła portu. Adam przeklął pod nosem.
R
L
T
To nie na jedzenie miał chęć. Pragnął Trish. Jej miękkiego ciała, jej wyjątkowych
warg. Tak, nawet jej rozumu, by rozwiązała jego problemy.
No i przyznał się do tego. Zadowolony? Uderzył w ścianę ze szkła i ciężko wes-
tchnął. Nie, nie był zadowolony. Niech ją szlag.
Odwrócił się i znów spojrzał na płytę leżącą obok laptopa. Nie był pewien, czy w
ogóle ją obejrzy. Po co? Dlaczego miałby wierzyć temu, co jest na płycie?
Dlaczego miałby wierzyć, że Trish go kocha?
Zniesmaczony tymi myślami, wziął z biurka papier do notatek i wyrzucił do kosza.
Nie, Trish go nie kocha. Jak mogłaby go kochać, a jednocześnie okłamywać? Zresztą to
bez znaczenia. Miłość go nie interesuje. Jasne, jakaś jego część zawsze będzie tęsknić za
Trish, ale to nie jest miłość.
No i całe szczęście, bo gdyby ją kochał, jej zdrada dotknęłaby go dużo mocniej. Co
nie znaczy, że teraz nie bolało. Ale mogło być gorzej.
Znów zerknął na płytę. Może ją wyrzucić? A może zwrócić Trish? Nie wiedział,
gdzie mieszka. Spał z nią, a nie znał jej adresu! Nigdy jej nigdzie nie zaprosił, nigdy jej
nie odwoził, nie pocałował na dobranoc przed drzwiami. No i co z tego? Pewnie mógłby
dostać adres Trish od Marjorie, choć ostatnio go irytowała. Mimo wszystko to on jest
szefem.
- O rany - mruknął, wsuwając palce we włosy. W tym stanie nic już nie zrobi. Za-
mknął laptopa i opuścił biuro.
Sally nalegała, by w weekend Adam wpadł do niej na przyjęcie. Przybył z godzin-
nym opóznieniem i zastał puste patio. Kiedy wszedł do kuchni, znalazł tam tylko braci.
Brandon stał przy kuchence i mieszał domowy sos mamy. Adam wstawił do lodówki
sześciopak i butelkę białego wina.
- Gdzie mama?
- Zaraz będzie - odparł Cameron.
Adam otworzył piwo i rozejrzał się.
- KtoÅ› jeszcze przyjdzie?
- Tu chodzi o ciebie, bracie. - Cameron oparł się o blat i wypił łyk piwa z butelki. -
Przeraziłeś mamę.
R
L
T
- Do diabła.
- Tak. Mamy ci skopać tyłek.
Adam przewrócił oczami.
- I po to miałem przyjechać?
Brandon wzruszył ramionami.
- Sam rozumiesz, nic osobistego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •