[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]
z niÄ
jest nie tak. Obcy ludzie nigdy by tego nie zauwa\yli, a on nie jest obcy.
Tak!
To jest dowĂłd, nie wymyĹlony dowĂłd, tylko namacalny dowĂłd na bliskoĹÄ, na intymnoĹÄ, padĹy te
sĹowa, a sĹowo ciaĹem siÄ staĹo...
Stoi oparty o ĹcianÄ. Tu majÄ
byÄ w przyszĹoĹci
deski dÄbowe - tak ustalili. Na razie jest Ĺciana, trochÄ chropawa i dawno niemalowana, ale czysta.
Nad nim licznik, prawie bezszelestnie zÄbate kĂłĹeczko odmierza niewidzialnÄ
elektrycznoĹÄ. Nie
powinien siÄ krÄciÄ - wszystko jest wyĹÄ
czone, nie gra radio ani telewizor. ZwiatĹa niepozapalane...
Tak cicho... Powinien staÄ w miejscu, tak jak stoi mÄ\czyzna, ale zÄbate kĂłĹeczko lekko drga,
czerwony Ĺlad
przesuwa siÄ... 2345, a teraz pomaleĹku piÄ
tka jest
wypychana przez szĂłstkÄ... Co jest wĹÄ
czone? Ach,
lodĂłwka, oczywiĹcie, zawsze lodĂłwka. W lodĂłwce
piwo, ktĂłre on lubi... Na gĂłrnej pĂłĹce. Dawno nie
piĹ piwa... Ju\ jest szĂłstka... 2346... Ten licznik bÄdzie zabudowany... jak poĹo\Ä
deski. Grube
deski,
poziomo, nowoczeĹnie. Sam zaplanowaĹ pĂłĹki
i szafkÄ. PĂłĹka pĂłjdzie pod licznikiem, a\ do rogu,
potem nad drzwi... BÄdzie Ĺadnie. Postawi siÄ tam
gliniane wazony i najwy\sze ksiÄ
\ki. Drzwi siÄ pomaluje , a mo\e obije skĂłrÄ
lub skajem, a mo\e
nawet skĂłrÄ
w jakimĹ Ĺadnym kolorze, mo\e \ĂłĹtym, nie, \ĂłĹty nie bÄdzie pasowaĹ do dÄbu, chcieli
zostawiÄ naturalny kolor dÄbu - tylko lekki lakier ekologiczny, wodny... WymyĹlÄ
jakiĹ kolor,
jeszcze jest
czas. Du\o czasu...
A on stoi nieruchomo. Oczy zielonkawe, z maĹÄ
zwÄ\onÄ
zrenicÄ
. A pod oczami ciemne cienie z niewyspania.
Nie jest szczÄĹliwy. To dla niego cios. To, \e musi jej mĂłwiÄ przykre rzeczy. Kto go do tego
zmusiĹ?
Dlaczego siÄ zdecydowaĹ? Przecie\ ona widzi, \e nie
jest szczÄĹliwy. Patrzy na niÄ
. Nie miaĹa racji, to
w jego spojrzeniu to troska. Czeka, a\ ona coĹ powie.
Czy dobrze siÄ czujesz?
Odpowie mu. Nie zmartwi go bardziej.
- Dobrze. Dobrze siÄ czujÄ.
Co teraz? Co teraz? Co robiÄ? Co mĂłwiÄ?
Mo\e milczeÄ? PrzekonywaÄ? ZatrzymaÄ? PĹakaÄ?
Nie ma powodu pĹakaÄ. Nie mo\e byÄ smutna. Nic siÄ nie
dzieje. To jej rozigrana wyobraznia. On chce coĹ
przemyĹleÄ i nie znalazĹ innego sposobu.
PoczekaÄ?
- MuszÄ ju\ iĹÄ. ChciaĹbym odebraÄ od ciebie
21
moje rzeczy...
Ach, oczywiĹcie. Jego rzeczy. Jego swetry, pachnÄ
ce swetry, i bluzy obszerne i cieplutkie, w ktĂłre
zawijaĹa siÄ wieczorem, kiedy go nie byĹo. I pachniaĹa nim, wodÄ
Gio, jego wodÄ
, zasypiaĹa w jego
pustoramiennym swetrze, kiedy nie byĹo go przez tydzieĹ,
a ona tÄskniĹa za jego dotykiem. Mo\e to Ĺmieszne,
mo\e inne kobiety tego nie robiÄ
, ale ona robi zawsze, jak on wyje\d\a. Czuje siÄ bezpiecznie,
zasypia z jego obrazem pod powiekami... WiÄc jego swetry? Jego bluzy, jego spodnie i skarpety.
I rakieta tenisowa z rÄ
czkÄ
od jego potu przyciemniaĹa, jego
pĹyty, delikatny jazz, jego ksiÄ
\ki, ktĂłre przynosiĹ
przez dwa dni, ktĂłre zwoziĹ do jej domu tak niedawno, jego zdjÄcia, kiedy byĹ maĹy, malutki
chĹopczyk uĹo\ony na kocyku z gĹĂłwkÄ
na bok, z rozĹo\onymi nĂł\kami, trzy faĹdki z jednej strony
na maleĹkich
udkach, trzy z drugiej, z maĹym sterczÄ
cym fifraczkiem, i potem, kiedy grzecznie siedziaĹ na
akademii pierwszomajowej w mundurku i kiedy uczyĹ siÄ jezdziÄ na nartach, i jego matka, ktĂłrej
nie poznaĹa,
a ktĂłra by jÄ
lubiĹa, piÄkna kobieta - umarĹa, kiedy
miaĹ szesnaĹcie lat - i jego matka siedzÄ
ca na Ĺawce
w parku, a on na rowerku.
Tak. Jego rzeczy. SÄ
przecie\ u niej.
Dobrze. MyĹli teraz, \e musi to odebraÄ, wziÄ
Ä
w obce, nieprzyjazne miejsce - tak myĹli, mo\e nawet wydaje mu siÄ, \e to prawda, \e tego chce.
MĂłj Bo\e, tak mu siÄ wydaje.
Dobrze. Niech wiÄc teraz idzie i niech przyjdzie,
kiedy bÄdzie chciaĹ, po swoje rzeczy. UĹo\y je, przejrzy, przyjrzy siÄ im.
I pomyĹli spokojnie o sobie. Ĺeby nie zobaczyĹ
wtedy brzydkiej, strachliwej kobiety. O nie! Kiedy on
przyjdzie, ona bÄdzie najpiÄkniejszÄ
kobietÄ
Ĺwiata,
ubierze tÄ spĂłdnicÄ, w ktĂłrej wyglÄ
da jak Hiszpanka, wyglÄ
dasz jak Hiszpanka, pachniesz
sĹoĹcem, jesteĹ peĹna seksu, uwielbiam ciÄ -
tak bÄdzie wyglÄ
daÄ. WĹo\y rĂłwnie\ tÄ bluzkÄ, ktĂłrÄ
kupiĹa niedawno - czarnÄ
, z ĹezkÄ
, z
dekoltem w ksztaĹcie Ĺezki, bÄdzie miaĹa piÄkne wĹosy i oczy, otworzy mu drzwi i...
ZaniedbaĹa siÄ ostatnio, zapomniaĹa, co robiÄ,
\eby dobrze wyglÄ
daÄ, poczuĹa siÄ bezpiecznie i on
przestaĹ w niej widzieÄ jÄ
, a zaczÄ
Ĺ widzieÄ kogoĹ obcego, i wtedy prawdopodobnie zapomniaĹ, \e
tylko ona wie, \e tylko ona rozumie, \e tylko ona mo\e, \e
sÄ
dla siebie stworzeni, dwie poĹĂłwki tego samego
jabĹka...
[ Pobierz caĹoĹÄ w formacie PDF ]