[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przed sobą żadnej przyszłości.
Callan położył ręce na ramionach Abby i powiedział dobitnie:
97
RS
- Nie pozwolę ci odejść. Jak rozwiążemy ten problem?
Nie mógł jej obiecać, że już nigdy nie będzie się z nią kochał,
byłoby to bowiem jawne kłamstwo, na które Abigail nie dałaby się nabrać.
Chciał również, by nadal dla niego pracowała.
Odmawiał przyjęcia do wiadomości faktu, że traci świetną sekretarkę
i wspaniałą kochankę. Był pewien, że nie jest Abigail obojętny. Miał
ochotę przekonać ją pocałunkami do zmiany decyzji, lecz nie była to
odpowiednia chwila.
Postanowił dać jej trochę czasu. Abigail wreszcie zmądrzeje i wróci.
- Pomówimy o tym podczas kolacji - powiedział łagodnie i wypuścił
dziewczynÄ™ z ramion.
- Nic z tego, Callan, nie zmienię zdania. Przykro mi, ale w następny
poniedziałek przyjdę do biura po raz ostatni. - Wcisnęła mu do ręki nieco
już pomiętą kopertę.
Nie oglądając się za siebie, ruszyła do wyjścia. Gdy zamknęły się za
nią drzwi, Callan zaklął pod nosem i spojrzał z niesmakiem na kopertę.
Wymówienie Abigail.
Wyczuł pod palcami coś twardego. Drżącymi dłońmi wyjął ze środka
zaręczynowy pierścionek. Zły i zawiedziony, miał ochotę cisnąć przeklętą
błyskotkę w najdalszy kąt.
Niech ciÄ™ diabli porwÄ…, Abigail Thomas!
W swoim mniemaniu zrobił wszystko, by zatrzymać tę kobietę przy
sobie. Czego jeszcze się po nim spodziewała?
Z głuchym jękiem porwał kopertę na drobne strzępy, które bezładnie
porozrzucał po całym gabinecie.
98
RS
- Wymówienie, wymówienie - wybełkotał. - Nie tak szybko,
koteczku! - ryknął, patrząc oskarżycielsko na otaczające go sprzęty, i
roześmiał się nieprzyjemnie.
99
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
- Unikasz mnie?
Patrzył nieco nieprzytomnie na siostrę, zwalczając chęć zatrzaśnięcia
jej drzwi przed nosem. Z westchnieniem odsunął się, robiąc przejście dla
Cary.
- Dzwoniłam kilka razy do domu i do biura, ale nigdzie nie mogłam
cię zastać. - Mówiąc to, potknęła się o rozbebeszoną torbę, stojącą na
środku salonu.
Callan, gdy tylko wrócił do domu, cisnął nieszczęsną torbą o ścianę,
a potem jeszcze skopał Bogu ducha winny bagaż. Na skutek tych
zabiegów dywan usłany był częściami garderoby i przyborami
toaletowymi.
- Byłem zajęty - mruknął niechętnie. - Szkoda, że nie uprzedziłaś
mnie o swej wizycie - dodał zgryzliwie.
- Cal, co siÄ™ dzieje?
Cara stała na środku pokoju.
Callan kochał swoją siostrę, lecz nie miał najmniejszej chęci toczyć
słownej batalii z kolejną upartą babą. Podszedł do lodówki i zaczął
nerwowo przeglądać półki w poszukiwaniu piwa. Niestety, i tym razem
nie odniósł sukcesu.
- Dlaczego uważasz, że coś jest nie w porządku? Zapewniam cię, że
jesteś w błędzie.
Cara najpierw spojrzała na panujący wokół bałagan, a potem uniosła
brwi.
- Czyżby?
100
RS
- Wszyscy mamy prawo do odrobiny prywatności. - Callan rozłożył
ręce, by po chwili zacząć żywo gestykulować. - Nie znoszę, kiedy ktoś
wtyka nos w moje sprawy.
- Oczywiście - zgodziła się natychmiast Cara. -A więc pokłóciłeś się
z Abby - stwierdziła raczej, niż zapytała.
- Z nią nie można się kłócić. Podjęła logiczną, rozważną i właściwą
decyzję w oparciu o artykuł z  Blaze".
- Abby czyta ten magazyn? - zdziwiła się Cara.
- Zainteresował ją tylko jeden tekst o... - Cal ugryzł się w język, a po
chwili dokończył zdanie: - ... o międzyludzkich stosunkach w miejscu
pracy.
- A tak, też to czytałam - stwierdziła Cara. - Zwietny artykuł. Autor
dowodził w nim, że sypianie z szefem to kręcenie stryczka na własną
szyjÄ™.
- SkÄ…d ten mÄ…drala czerpie swojÄ… wiedzÄ™?
- Z badań statystyków - odpowiedziała Cara spokojnie. - Z początku
jest cudownie, ale gdy uczucia wygasajÄ…, wszystko wali siÄ™ w gruzy.
- Ale Abby złożyła wymówienie! - wrzasnął Callan histerycznie. -
Tylko dlatego, że...
- Poszliście do łóżka - dokończyła Cara.
Pięknie, tego właśnie było mi trzeba, pomyślał. Cara była ostatnią
osobą, z którą miałby ochotę rozmawiać o swoim życiu seksualnym.
- To nie twoja sprawa - mruknął. - Abby nie musiała składać
wymówienia. Jesteśmy dorośli i jakoś rozwiązalibyśmy ten problem.
- Nawet wiem jak, braciszku - powiedziała Cara z westchnieniem. -
Chciałeś upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Idealna sekretarka i
101
RS
kochanka w jednej osobie! Cóż za wygoda! Typowo męskie podejście do
sprawy - dokończyła bezlitośnie.
Spojrzał wrogo na siostrę. Cara podejrzewała go o jak najgorsze
intencje, a on przecież chciał dobrze, więc dlaczego z jej słów wyłaniał się
obraz zimnego, pozbawionego skrupułów drania?
- A skoro już mowa o mężczyznach, nie powinnaś już pójść do
domu? - spytał zjadliwie.
- Ian wyjechał służbowo i wróci dopiero pojutrze. Jestem więc do
twojej wyłącznej dyspozycji - powiedziała ze słodkim uśmiechem.
- Poszukaj sobie innego nieszczęśnika, siostrzyczko. Cara roześmiała
się głośno.
- To niesamowite - wyjąkała pomiędzy kolejnymi napadami
śmiechu. - Przez dwadzieścia siedem lat nie mogłam nawet kichnąć bez
pozwolenia moich czterech kochanych braci... A pamiętasz, jak wszyscy
szpiegowaliście mnie, kiedy poznałam Iana? I jakoś nie mogę sobie
przypomnieć, bym prosiła was wtedy o pomoc. - Podeszła do brata i z
rozmachem klepnęła go po plecach. - Ale wiesz, co ci powiem, mój drogi
bracie? Choć często przeklinałam was za to, że wtykacie nos w moje
sprawy, to równocześnie wiedziałam, że powoduje wami prawdziwa
miłość i troska.
Jak ona to robi? W jednej chwili miał ochotę udusić siostrę, a już po
chwili rozczuliła go do łez. Z ciężkim westchnieniem objął Carę.
Ach, te kobiety! Cóż jest bez nich wart ten świat!
A zwłaszcza bez tej jednej, do której Callan żywił zgoła nie
braterskie uczucia.
102
RS
- Abby traktuje te sprawy bardzo poważnie. Trzeba jej czegoś więcej
niż to, co jej zaofiarowałeś. Jeśli nie jesteś w stanie sprostać jej
oczekiwaniom, pozwól jej odejść.
Głos Cary brzmiał poważnie.
A któż tu mówi o wielkim uczuciu? Spojrzał na siostrę z
niekłamanym zdumieniem. Uważał Abby za fantastyczną dziewczynę, ale
z pewnością nie był w niej zakochany.
A poza tym, co jego siostra mogła tak naprawdę wiedzieć o Abigail,
gdy jemu samemu, choć znał ją od roku, panna Thomas wciąż jawiła się
jako kobieta o wielu twarzach.
Nie, nie pozwoli Abby odejść! Nigdy w życiu.
- Ty mnie wcale nie słuchasz - powiedziała Cara z wymówką w
głosie i delikatnie pogłaskała Callana po policzku. - Umówiłam się z
braciszkami w tawernie Reese'a. Masz ochotę się do nas przyłączyć?
- Idz sama. Może zajrzę do was pózniej. - Callan był w takim stanie
ducha, że nie zniósłby złośliwych docinków i uśmiechów całej bandy
rozwrzeszczanych Sinclairów. - Nic mi nie jest. - Delikatnie, lecz
stanowczo poprowadził siostrę do drzwi. - Spokojnie, panuję nad sytuacją
- dodał jeszcze.
Była już w połowie drogi do wyjścia, gdy odwróciła się i spojrzała
na Cala w szczególny, sobie tylko właściwy sposób. Ich matka w takich
sytuacjach mawiała, że Cara ma diablika w oczach.
- Przemyśl to jeszcze, Cal. I pamiętaj, nie igra się z ogniem - dodała
z tajemniczym uśmiechem.
Gdy zamknęły się za nią drzwi, Callan zmarszczył brwi. Ciekawe, co
ta mała czarownica miała na myśli?
103
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •