[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jakie wygłupy, to nie ich wina!  zawołał głos, wyraznie zdenerwowany.  Synchronizacja
nawaliła, dlaczego nikt nie odbierał sygnałów?!
Trzeba przyznać, że mnie zaskoczył. W stanie furii reagowałam nieco inaczej niż normalnie i
znów, zamiast wyjaśnić pomyłkę, wzięłam czynny udział w dialogu.
 Jak to dlaczego? Stanowiska były zle wybrane  powiedziałam złośliwie. Słowo  sygnały
skojarzyło mi się, nie wiadomo dlaczego, z puszczaniem zajączków w słońcu lusterkiem i oczyma
wyobrazni błyskawicznie ujrzałam człowieka, puszczającego te zajączki gdzieś w otwartym terenie,
zle ustawionego i zasłoniętego pagórkiem, tak że go nie było widać.
 Możliwe  powiedział głos w telefonie z powątpiewaniem.
 Teraz będzie rejon sto dwa, M 2 i M 4. Jutro, dwudziesta trzecia. Koniec meldunku.
Znów zaskoczona tą odpowiedzią chciałam go zapytać, jak sobie wyobraża puszczanie zajączków
o dwudziestej trzeciej, ale nie zdążyłam, bo się rozłączył. Nieinteligentnie przyglądałam się przez
chwilę trzymanej w ręku słuchawce. O co mu mogło chodzić? M 2 i M 4 to są bloki z gruzobetonu,
kradnie gdzieś materiały budowlane czy co?
Dziwaczna rozmowa rozładowała trochę moją wściekłość, kobieta na balkonie przestała
wreszcie pluć, więc znów usiadłam do pisania. Byłam w połowie dzieła, kiedy zadzwonił telefon.
Podniosłam słuchawkę z zainteresowaniem, bo już zaczęłam zabobonnie wierzyć, że rozmyślania o
domach kultury ściągają na mnie jakimś cudownym sposobem same dziwne rzeczy, tak jak
piorunochron ściąga pioruny.
 To ty?  spytała moja odwieczna, wyjątkowa przyjaciółka, Janka, i natychmiast dodała
tajemniczo:  Widziałam twojego przyjaciela.
 Jakiego przyjaciela?
 No to nieprzyjaciela  pośpiesznie poprawiła się przyjaciółka.
 Twojego śmiertelnego wroga.
 Jakiego wroga?!
 Wroga z psem!
 Ach!&
Już mnie widocznie muszą dzisiaj tym człowiekiem prześladować. Najpierw Wiesio, teraz
Janka& Przepadło. Wbrew niechęci poczułam zainteresowanie jej wrażeniami.
 Chciałaś chyba powiedzieć: moją ofiarę?  powiedziałam z przekąsem.
 Może być ofiarę, chociaż jeszcze nie słyszałam, żeby ofiary odnosiły się do swoich
prześladowców. Moim zdaniem to wróg!
 Dobrze, niech ci będzie wróg. Gdzie go widziałaś?
 Na schodach.
 Czy nie mogłabyś się wypowiadać precyzyjniej? Na jakich schc dach? Ruchomych?
 Nie, na jego schodach. On mieszka na Starym Mieście, tak?| Jestem pewna, że to był on!
 Po pierwsze skąd wiesz? A po drugie, co, u diabła, robiłaś na| jego schodach?
 Byłam u tej Mańki, co ze mną pracuje, w godzinach pracy.: Wiesz, ona tam mieszka na
Starówce. Stałam pod drzwiami i dzwoniłam, a tam nikogo nie było, mogłam sobie dzwonić
dowolnie długo.:. Usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach, i pomyślałam, że byłoby świetnie,
gdybym tak nagle trafiła właśnie na niego, więc się obejrzałam. I wyobraz sobie, to był on!
 SkÄ…d wiesz?!
 Poznałam go natychmiast z twojego opisu. Czarny, dwa metry i ulizany. Ulizany?
 Ulizany do tyłu.
 Właśnie, do tyłu! I mniej więcej w takim wieku, no i ten pies! Takie wielkie, czarne bydlę! O
Boże, jaki on wielki!
 Jeszcze urośnie. Mówiłam ci, że to są bardzo duże psy. No i co?
 Szedł po schodach na dół z tym psem. Mnie było wszystko jedno, więc się odwróciłam tyłem
do drzwi i wytrzeszczyłam na niego oczy.
 Nie zwrócił na ciebie uwagi?
 Musiałby być ślepy. Oczywiście, że zwrócił, obejrzał się nawet jeszcze raz, jak już zszedł
niżej, a ja ciągle stałam tyłem do drzwi i wpatrywałam się w niego. I oświadczam ci, że on mi się nie
podobał!
 Głupiaś!  zawołałam z gniewem, bo wróg, nie wróg, uważałam, że skoro miałam z nim coś
wspólnego, to powinien być na poziomie.  Dlaczego ci się nie podobał?
 Bo on wyglądał na to wszystko  odparła Janka uroczyście. Bez żadnych wątpliwości
wiedziałam, co ma na myśli. Lata przyjazni robią swoje. Zastopowałam oburzenie.
 Tak sÄ…dzisz? No?
 Miał wyraz twarzy& I pies też mi się nie podobał, obydwaj mieli jednakowy wyraz twarzy.
Taki godny, nabzdyczony i odpychający. Mówię ci, i pan, i pies są pozbawieni poczucia humoru!
 Niemożliwe. Nie może być pozbawiony poczucia humoru. Prawie cały czas je okazywał.
 Właśnie, prawie!&
 No i co zrobiłaś?
 Przestałam dzwonić, bo i tak tam nikogo nie było, i zeszłam za nim na dół. Nie zaraz, za
chwilę, bo zaraz się bałam. Widziałam ich z daleka, jak szli, okropnie dostojnie. To jest chyba
bardzo spokojny i systematyczny facet&
 Nie wiem, możliwe. Wymyślał mi dość systematycznie& No i co?
 Nic, mało ci jeszcze?
 Jak to, nic więcej nie zrobiłaś? Trzeba było podejść i poprosić, żeby ci dał dziesięć złotych. Z
Kopernikiem. Utwierdziłabyś go w jego dobrym mniemaniu o kobietach.
 Nie przyszło mi to do głowy, miałam spózniony zapłon z wrażenia. Bardzo się cieszę, że go
zobaczyłam. Aha, już wiem, co mi się nie podobało. On ma na twarzy wypisany ten stosunek do
kobiet&
 Niech sobie ma. Daj mi z nim święty spokój, mam go po dziurki w nosie. Popełniłam przez
niego najidiotyczniejszą pomyłkę w życiu!
 Ciekawa jestem, dlaczego on potem znów tak&
 Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi. Przypuszczam, że on równie nieżyczliwie myśli o mnie,
jak ja o nim. Obydwoje wygłupiliśmy się rekordowo&
 A tak, tego wam odmówić nie można& Odłożyłam słuchawkę z niechętnym zamiarem powrotu
do pisania. Domy kultury wzbudzały we mnie coraz większą awersję&
Telefon zadzwonił, kiedy byłam już przy zakończeniu.
 Słucham  powiedziałam z lekkim roztargnieniem.
 Halo, tu Szkorbut. Akcja dziś o dwudziestej trzeciej trzydzieści&
Poczułam się nieco skołowana. Czego ci ludzie tak mącą i w ogóle ilu ich jest? Znów inny głos,
rzeczywiście chyba pół miasta się wygłupia.
 Przecież miało być jutro o dwudziestej trzeciej  powiedziałam mimo woli z rozpaczą.
 Przyśpieszono termin, jutro będzie jawnie. Reszta bez zmian.
 Kto to widział tak kręcić i to w ostatniej chwili  odparłam z urazą. Chciałam jeszcze dodać,
że ja się nie zgadzam na takie głupie skoki w czasie, kiedy nagle uprzytomniłam sobie, że jest mi
przecież doskonale obojętne, kiedy będą przeprowadzać jakieś niezrozumiałe akcje i że nie mam z
tym nic wspólnego.
 Trudno, trzeba działać przez zaskoczenie. Nic w tym nie ma dziwnego  powiedział
zniecierpliwionym tonem mój rozmówca i rozłączył się.
Nie zastanawiałam się nad tymi dziwnymi telefonami, tylko szybko wróciłam do artykułu, żeby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •