[ Pobierz całość w formacie PDF ]
od pożądania wyszeptała:
potrzebna. Scott wypytał ją ostrożnie; chciał się upew
- Myślę, że zaryzykuję.
nić, czy nie zdecydowała tak ze względu na niego.
Ogarnęło ich absolutne szaleństwo. Kochali się
W końcu przekonała go, że na uroczystości komen
z taką pasją i czułością, jaką tylko oni mogli sobie
towanej na pierwszych stronach gazet zależy jej do
nawzajem ofiarować. Nic w tej chwili nie istniało, nic
kładnie tak samo, jak jemu.
oprócz ich wielkiej miłości.
Uzgodnili, że pobiorą się w Dniu Zwiętego Walen
tego. Do tego czasu dom, który budował Scott, miał
już być gotowy. Oboje od razu pokochali ten kawałek
Zapach- świeżo zaparzonej kawy powoli przenikał
ziemi, porośnięty starymi dębami. Scott zlecił Georgo-
do świadomości Katherine. Otworzyła oczy i wyciąg-
154 KAWALER NA SPRZEDA%7Å‚
nęła rękę, ale Scotta nie było w łóżku. Już chciała
wstać, gdy pojawił się w drzwiach, niosąc tacę ze
śniadaniem.
Uśmiechnął się, gdy zobaczył, że nie śpi.
- Dzień dobry, śpiochu. Już zaczynałem myśleć, że
spędzisz w łóżku resztę życia.
-To chyba nie byłoby najgorsze. - Uśmiechnęła się
EPILOG
figlarnie. - W zasadzie, dopóki jesteś ze mną, nie
wyobrażam sobie lepszego sposobu na spędzenie re
Był ciepły letni poranek, pierwszego lipca. Scott
szty życia.
wkroczył do sypialni, niosąc tacę ze śniadaniem.
Scott postawił tacę na stoliku i usiadł przy Ka-
- Kochanie , czy pamiętasz, że dokładnie pół roku
therine.
temu zostałaś moją żoną? - Pocałował Katherine
- Mnie też nic lepszego nie przychodzi do głowy.
Kocham paniÄ…, pani Blake. serdecznie.
- Ja też pana kocham, panie Blake. - Wyciągnęła
-Mamo... mamo! -Jenny wpadła do pokoju. Scott
rękę i pogłaskała go po policzku.
w ostatniej chwili uniósł w górę tacę, zapobiegając
- Na dworze jest wspaniale; słońce świeci, a powiet
katastrofie. - Zobacz, co Hopek zrobił z moją lalką.
rze jest czyste i mrozne. To pierwszy dzień roku
Mały szczeniak wpadł do pokoju i usiłował wsko
i - pochylił się i pocałował ją czule - pierwszy wspólny
czyć na łóżko.
dzień reszty naszego życia".
- Nie, nie wolno. - Scott podniósł pieska, podrapał
go z czułością za uchem, po czym pouczył surowo.
- %7ładnych zabaw na łóżku.
"
- Tatusiu, możesz to naprawić?
Scott wziął lalkę do ręki.
- Zobaczymy, co da się zrobić. - Przyjrzał się; ręka
lalki była wyrwana, ale nie uszkodzona. Mógł więc
zaradzić nieszczęściu. - Wiesz, że nie powinnaś zo
stawiać zabawek na podłodze. Hopek jest jeszcze mały
i gryzie wszystko, co napotka na swej drodze. - Scott
przeszedł przez pokój i otworzył drzwi na taras,
wpuszczając do środka świeże powietrze. -Jest piękna
pogoda, pobawcie siÄ™ na dworze.
- Chodz, Hopek! -Jenny wybiegła z pokoju, a psiak
podążył za nią w radosnych podskokach.
156 KAWALER NA SPRZEDA%7Å‚
- Spójrz na nią, Scott. Czy to nie cudowne? Jest
wreszcie normalną, szczęśliwą dziewczynką. Od mie
sięcy nie śniło jej się nic złego. Tak, jakby wszystko, co
złe, skończyło się w chwili, gdy zostały podpisane
papiery adopcyjne,
- Myślałem, że nigdy nie doprowadzimy tego do
końca. Do głowy mi nie przyszło, że trzeba będzie
załatwić tak wiele formalności. Sądziłem, że adopcję
przeprowadza się szybko. Dlatego postanowiłem tym
razem powiększyć rodzinę stosując tradycyjną meto
dę... -Pogładził ją po brzuchu i pocałował w policzek.
- Ten niewielki jegomość...
-Zaraz, zaraz! Lekarz dopiero wczoraj potwierdził,
że jestem w ciąży. Nie wiemy jeszcze, czy to chłopiec,
czy dziewczynka.
- To musi być chłopiec. - Mrugnął do niej porozu
miewawczo. - Inaczej ród męski w tym domu znajdzie
się w całkowitej mniejszości. Jedyny mężczyzna i cala
masa bab!
- Nic podobnego. -Katherine usiłowała zachować
powagę. - Hopek jest także mężczyzną.
Scott przytulił ją. Oboje spojrzeli na Jenny i szcze
niaka szalejÄ…cych w ogrodzie.
- Co to za imię dla psa? Gdy dorośnie, inne psy będą
się z niego śmiały.
- Wiesz, że Jenny tylko tak chciała go nazwać, od
[ Pobierz całość w formacie PDF ]