[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie jest moe zbyt szczęśliwa, ale cala. Powinnaś wiedzieć, droga Heleno, e jej
dalsze szczęście i dobre samopoczucie ma pewną cenę.
Dentelmen, w którego domu obecnie przebywasz, ma coś, co naley do mnie.
Jest to pamiątka rodzinna i pragnę, eby do mnie wróciła. Przez wiele lat
bezskutecznie go przekonywałem, eby mi ją oddał, ale teraz proszę cię, ebyś
wykradła przedmiot i zwróciła go mnie, prawowitemu właścicielowi.
Pamiątka, o której mówię, to zakrzywiony sztylet podarowany jednemu z
moich przodków przez sułtana Arabii. Ma mniej więcej osiem cali i rękojeść
wysadzanÄ… rubinami. Jest wyjÄ…tkowy. Jak tylko go zobaczysz, zorientujesz siÄ™, e
to o niego chodzi.
Jedna rzecz - nie wa się prosić o pomoc St. Ivesa. Nie odda sztyletu,
niewane jak bardzo go będziesz prosić. Nie licz te na jego dobrą naturę. Nic
nie wskórasz, a Twoja siostra słono za to zapłaci.
Zrób to, co kaę i to szybko.
Jeśli nie dostanę sztyletu przed Boym Narodzeniem, Ariele zostanie moją
kochanką. Jeśli nie będę z niej zadowolony, wiele jest burdeli w Paryu, które
słono zapłacą za takie niewiniątko...
Wybór naley do Ciebie, chocia liczę na to, e nie zostawisz siostry w
potrzebie.
Czekam na Ciebie w Wigilię do północy.
Fabien
Helena nie miała pojęcia, jak długo siedziała gapiąc się na list. Zrobiło się jej
niedobrze, poczekała chwilę, a przejdzie.
Nie potrafiła poskładać myśli, wyobrazić sobie...
A potem wyobraznia zaczęła działać, i to było jeszcze gorsze.
Ariele! - Stłumiła okrzyk i pochyliła się, chowając twarz w dłoniach. Myśl,
-
co czeka jej słodką siostrzyczkę sprawiła, e zabrakło jej tchu.
Czuła ból w sercu, w całej klatce piersiowej, a w ustach metaliczny smak.
Polecenie było jasne.
Nigdy nie uwolniła się od Fabiena. Cały czas pociągał za sznurki. Deklaracja,
którą od niego uzyskała, była bezuyteczna. Nigdy nie będzie miała okazji, eby
ją wykorzystać.
Fabien ją oszukał.
Nigdy siÄ™ od niego nie uwolni.
Nigdy nie będzie oddychała pełną piersią. Nie będzie prowadziła ycia, które
naley tylko do niej, a nie do niego.
Mignonne, dobrze siÄ™ czujesz?
-
Helena zmusiła się do uśmiechu, podniosła głowę i podała Sebastianowi rękę.
Nie mogła się skupić, nie mogła się pozbierać. Do tej pory jakoś się trzymała;
nikt poza Sebastianem nie zauwaył. Przyszedł przed chwilą do bawialni i od
razu skierował się w jej stronę.
Nic takiego - wydusiła. - To chyba zmęczenie podróą.
-
Milczał przez chwilę, a ona nie odwayła się podnosić wzroku. - Mam
nadziejÄ™, e kolacja ciÄ™ trochÄ™ rozweseli. Chodz, zobaczymy.
Podniósł się i poprosił wszystkich do jadalni uywanej przez domowników.
Był to piękny pokój, duo bardziej przytulny ni ogromna jadalnia dla gości, do
której wchodziło się z frontowego holu. Usiadł po jej prawej stronie i Helena
przez chwilę ałowała, e nie znajdują się w wielkiej jadalni. Tam z pewnością
siedziałaby dalej od niego i mogłaby uniknąć przenikliwego spojrzenia.
Czas nie był po jej stronie. Ledwie przeczytała listy, w pokoju pojawiła się
słuąca, przypominając, e jest ju spózniona. Helena nie miała szans dać
upustu swojej złości i rozpaczy, nie miała czasu, by płakać czy chocia
poskładać myśli. Schowała listy w kuferku z biuterią i w pośpiechu zaczęła się
ubierać i czesać.
Gniew, rozpacz i lęk to potęna mieszanka. Musiała trzymać emocje na
wodzy, znalezć w sobie silę i grać. Udawać szczęśliwą, rzucać na prawo i lewo
uśmiechy, zmusić umysł, by podąał za toczącymi się przy stole rozmowami.
Wszystkie jej starania utrudniał fakt, e Sebastian nie spuszczał z niej wzroku.
Siedział spokojnie na wielkim krześle, w dłoni trzymał kieliszek wina i
przyglądał się jej spod zmruonych powiek.
Pamiętała potem tylko szafir na jego prawej dłoni, odbijający się w świetle
świec. Klejnot był tego samego koloru co jego oczy. Tak samo fascynujący.
Kolacja szybko się skończyła. Nie pamiętała nic, co zostało powiedziane.
Podnieśli się i Helena zdała sobie sprawę, e panowie zostają na kieliszek porto.
Poczuła ulgę. Uśmiech, który skierowała w stronę Sebastiana, tym razem
przyszedł łatwiej.
Poszła z Clarą i Marjorie do bawialni. Kiedy Sebastian, Thierry i Louis
dołączyli do nich dwadzieścia minut pózniej, trzymała ju nerwy na wodzy.
Poczekała, a słuba przyniesie herbatę, a kiedy towarzystwo zaczęło gawędzić
nad filiankami, pozwoliła sobie na luksus milczenia.
Kiedy Sebastian zabrał z jej rąk pustą filiankę, uśmiechnęła się blado.
Obawiam się, e mnie równie boli głowa. - Posłuyła się wymówką, której
-
wcześniej uył Louis, egnając się tu po kolacji.
Thierry, Marjorie i Clare wyrazili swoje współczucie. Sebastian tylko się jej
przyglądał. Clara zaproponowała, e przyniesie jej lekarstwo.
Połoę się i porządnie wyśpię - zapewniła, uśmiechając się blado - a jestem
-
pewna, e do rana przejdzie.
Jeśli tak uwaasz, moja droga.
-
Pokiwała głową i spojrzała na Sebastiana. Ujął jej dłoń i pomógł wstać.
Dygnęła, ycząc wszystkim dobrej nocy i odwróciła się do drzwi. Sebastian od-
prowadził ją. Przystanął na chwilę, a ona podniosła wzrok, napotykając
spojrzenie niebieskich oczu. Podniósł drugą rękę i pogładził ją po głowie.
Spij dobrze, mignonne. Nikt ci nie będzie przeszkadzał.
-
Było coś takiego w jego tonie, jego spojrzeniu... Tak jakby chciał jej coś
powiedzieć, uspokoić... Była zbyt zmęczona, by domyślać się drugiego dna w
jego słowach.
Podniósł jej dłoń, odwrócił i pocałował nadgarstek w miejscu, gdzie pod
skórą czuć było puls. Przytrzymał usta, a poczuła bijące od nich ciepło.
Podniósł głowę i wypuścił jej dłoń. - Słodkich snów, mignonne.
Pokiwała głową, jeszcze raz dygnęła. Lokaj otworzył drzwi, przepłynęła
przez nie dostojnie. Drzwi zamknęły się cicho, a ona w końcu była wolna od je-
go spojrzenia.
Marzyła tylko o poduszce, na której złoy strapioną głowę, i odrobinie
prywatności, by móc się wypłakać. Weszła na górę po schodach, przeszła przez
galerię i ruszyła korytarzem do siebie. Była ju przy drzwiach, gdy z półmroku
wyłonił się Louis.
Czego chcesz? - warknęła, nie kryjąc złości.
-
Chcę wiedzieć. Zrobisz to?
-
Obdarzyła go nieobecnym spojrzeniem. - Oczywiście. - A potem uświadomiła
sobie jedno. Fabien lubi tajemnice. Louis z pewnością nie wiedział, jakiego
argumentu uył, by ją przekonać do swojego planu. Gdyby wiedział, nie zadałby
tak idiotycznego pytania.
Wuj chce, byś to ty wykradła ten sztylet, nie ja.
-
Uraony ton kuzyna omal nie przyprawił ją o śmiech. Histeryczny śmiech.
Louis najwidoczniej czuł się pominięty.
Ale dlaczego? Skupiła myśli na tym wątku. Po chwili ju wiedziała. Jest
kobietą, kobietą której Sebastian pragnie. Z listu wynikało, e Anglik był dotąd
odporny na perswazje Fabiena, a to, e sztylet /ostanie wykradziony przez niÄ…,
nie tylko przywróci go dawnemu właścicielowi, lecz take urazi dumę księcia.
Fabien zrobi wszystko, co w jego mocy, by się odegrać. To, e przy okazji
skrzywdzi równie ją, nie miało najmniejszego znaczenia. Pewnie uwaał, e jej
się naley; wszak wymuszenie na nim pisemnego oświadczenia w kwestii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •