[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z trudem dochodziła do łazienki. Zapas sucharów, które starała się jeść, coraz bardziej się
wyczerpywał. Przestała liczyć dni i noce, przygotowywała się na najgorsze. Miała jeszcze
nadzieję, że w pomieszczeniu, w jakim ją trzymano, rozlegnie się gdzieś dzwięk telefonu,
zostawionego przezornie przez bandytów w jakiejś skrytce. Niestety, nic takiego się nie stało.
Nana była całkowicie odcięta od świata.
Przypomniała sobie o Bogu i modlitwie. Mimo że była niewierząca, podobnie jak jej
rodzice, próbowała sobie przypomnieć słowa zapamiętane na lekcjach religii. Chodziła na nie
tylko dlatego, żeby się nie wyróżniać. Nic jej to nie dawało; jak sądziła, co najwyżej był to
jeszcze jeden powód do nudzenia się i unikania mszy w kościele. Teraz wszystko się
zmieniło. Chwyciła się ostatniej nadziei i ku swojemu zdziwieniu uwierzyła, że Bóg może ją
ocalić. Niedawną obojętność zastąpiły słowa żarliwej modlitwy. Nana Radwan prosiła Boga o
łaskę życia. Obiecywała, że jeśli wyjdzie cało z tego koszmaru, stanie się wierną katoliczką i
nigdy już nie zwątpi. Płakała, głośno błagała o ratunek, a nawet próbowała śpiewać słowa
zapamiętanych kościelnych pieśni, głównie kolęd.
Kiedy zaczęło jej się kręcić w głowie i z trudem doczołgała się do łazienki, uznała, że
powinna się modlić jeszcze żarliwiej, aby Bóg mógł ją usłyszeć wśród milionów innych
cierpiących. W końcu nie miała już siły czołgać się. Leżała na podłodze w pobliżu sedesu.
Zobojętniała. Dawne wymagania i pewność siebie zniknęły. Godzinami patrzyła na białe
kafelki łazienki i z lękiem oczekiwała na kolejny atak biegunki.
Przed jej oczami przesuwały się obrazy z dzieciństwa: zabawy z rodzicami, wyjazdy w
góry i nad morze, nauka gry na pianinie, lekcje języka z czarnoskórym Amerykaninem i
zabawki znajdowane pod choinką. Przypominała sobie rozmaite wesołe sytuacje i odruchowo
zaczynała się uśmiechać. Szczególnie wzruszające były wspomnienia związane z ojcem,
który po lasach, górach i wielu miastach przeszedł z nią dziesiątki kilometrów. Oboje
uwielbiali wędrówki, zwiedzanie nowych miejsc. Matka wolała w tym czasie zostawać w
domu, czytać gazety, oglądać telewizję lub spotykać się z przyjaciółkami. Kiedy Nana była
mała i zaczynała narzekać, że bolą ją nogi, ojciec brał ją na plecy i szli dalej. Pózniej, kiedy
podrosła, zarządzał odpoczynek. Wówczas rozpalali ognisko, przy którym rozmawiali, pili
herbatę z termosu i jedli kanapki. Ojciec miał dla niej tak wiele cierpliwości, iż dopiero teraz,
umierając, zrozumiała, jak bardzo była szczęśliwa. Wyrzucała sobie, że nie potrafiła tego
docenić, że nie zdawała sobie sprawy, iż jej beztroska i poczucie bezpieczeństwa wiązały się
z poświęceniem rodziców, a szczególnie ojca. Brał na siebie wszystkie problemy i nigdy się
nie skarżył. Nana rozpłakała się, przypominając sobie niektóre kłótnie z ojcem i jego
zasmuconą twarz. Wspomnienia pozwalały dziewczynie zapomnieć na chwilę o cierpieniu i
słabości. W tym momencie nie widziała nawet bieli kafelków, które miały być świadkami jej
śmierci.
ROZDZIAA 26
Około godziny pierwszej w nocy zdecydowałem się sprawdzić własne przeczucia. Wstałem z
łóżka i najciszej jak potrafiłem zacząłem się ubierać. Kiedy skończyłem myć zęby, obudziła
się Susan. Za chwilę trzymała w ręku dwie kanapki z żółtym serem i termos z kawą 
przeżytki epoki naszych dziadków.
 Co to jest?  zapytała ze zdziwieniem.  Ty jedziesz ode mnie już? W nocy? Czy
tam nie będzie żadna kafejka?
 Muszę coś załatwić  odparłem z pewnym rozdrażnieniem. Nie byłem
przyzwyczajony do tłumaczenia się, a tym bardziej kochance. Znałem facetów, którym
weszło to w krew i potem musieli leczyć się piwem.
 Co załatwić?  Susan stała na progu mojej łazienki i wdzięcznie opierała się jedną
ręką o framugę. Jeśli były piękniejsze widoki na świecie, to na pewno nie w tej chwili. Nocna
koszulka zasłaniała akurat tyle, żebym chciał rozmnażać się aż do póznej starości. Ten
atawizm nie oszczędzał nawet ludzi postrzelonych w ramię. Pocieszałem się, że najnowsze
badania udowadniały, że mężczyzni przede wszystkim lubili na kobiety patrzeć, mając w tym
swój cel. Kobiety, widząc samca, koncentrowały się na pytaniu:  co mi z jego strony
zagraża? . Oczywiście diagnoza ta świadczyła o moim ogromnym upośledzeniu. Po prostu
wymagałem szerokiego łóżka, oddania i bezustannego dokarmiania piersią.
 Muszę poobserwować ten dom w Wawrze  odgoniłem popędy.  Porywacz nie
przyjechał tam bez powodu...
 Ale teraz? W nocy?  Susan nadal nie wierzyła.  Czy ty rzucasz mnie?
 Nie chodzi o nas  szepnąłem przekonująco. Wydawało się, że trochę zmiękła.
Kiedy jednak zrobiłem krok w jej kierunku, odwróciła się i wyszła z łazienki. Szkoda, a
mogło być tak pięknie. Niestety, w taki właśnie sposób rozpadały się związki. Mężczyzna
idealny, taki jak ja, zostawał odrzucony, mimo iż miał szczere zamiary uszczęśliwienia
kobiety.
W samochodzie włączyłem muzykę i na wszelki wypadek przygotowałem gaz
pieprzowy. W tej robocie żarty skończyły się mniej więcej parę tysięcy lat temu, kiedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •