[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rowała.
- Mojego czy twojego? - spytał, mierząc ją wzrokiem.
- Mojego oczywiście - odparła szybko.
- Jesteś okropną kłamczuchą - prychnął.
- Nie wiem, o co ci chodzi - obruszyła się, uciekając wzrokiem.
- Oczywiście, że wiesz. Przecież ty nigdy nie spałaś z Dillinghamem.
Jego zuchwałość sprawiła, że przez krótką chwilę nie była w stanie wydusić z sie-
bie słowa.
- Czyżby? - Jej głos był pełen pogardy - A ciekawe, skąd to możesz wiedzieć?
- Małżeństwa z rozsądku raczej rzadko wiedzą, co to jest namiętność. A właśnie do
takich zaliczałoby się twoje z Todem.
Belinda gwałtownie wciągnęła powietrze.
- Trzy lata temu zgodziłaś się pójść ze mną do łóżka dopiero po ślubie, przypusz-
czam więc, że od swego narzeczonego również zażądałaś wstrzemięźliwości aż do dnia
ślubu.
Belinda zorientowała się, że przygryza górną wargę i natychmiast przestała. Każdy,
kto ją dobrze znał, wiedział, że był to jej nawyk. Zawsze, gdy była zdenerwowana, za-
gryzała wargę.
- Rozmawiałaś ze swoim stryjem ostatnio? - spytał znienacka.
Zaskoczyło ją to pytanie.
- Nie - odpowiedziała automatycznie. - A co jest ze stryjem Hugh?
- Nic, tylko przeniósł się ze swojej posiadłości Mayfair.
Belinda wiedziała, że stryj często pomieszkiwał w innych swoich rezydencjach.
- To nic nadzwyczajnego... - zaczęła zniecierpliwiona.
- Być może na stałe.
- Dlaczego to zrobił? - Zaniepokoiła się.
- Dlatego, że Mayfair należy teraz do mnie.
Belinda pokręciła głową z niedowierzaniem.
- To niemożliwe.
Zaledwie kilka miesięcy temu była w Mayfair siedzibie rodu Wentworthów od po-
koleń. Stryj rzeczywiście wydawał się nieco zmartwiony, ale sądziła, że to z jej powodu.
Czyżby miał problemy finansowe?
- Zapewniam cię - kontynuował Colin - że umowa kupna została poprawnie sfina-
lizowana w przeciwieństwie do naszych dokumentów rozwodowych. Twój stryj może
nadal tam mieszkać, ale właścicielem jestem ja.
Belinda patrzyła na niego osłupiałym wzrokiem. Jakby nie dość miała własnych
problemów...
- Jak to możliwe? Jesteś ostatnią osobą, której stryj sprzedałby cokolwiek.
- To proste. Nie był świadomy, że to ja byłem nabywcą. Posiadłość nabyła jedna z
moich firm. Pewnie sądził, że sprzedaje dom jednemu z rosyjskich oligarchów. To była
szybka sprzedaż za dobre pieniądze. Twój stryj na gwałt potrzebował gotówki.
- A co to ma wspólnego ze mną?
- Nie tak prędko. Powinnaś też wiedzieć, że nabyłem jedną z waszych dwóch po-
siadłości w Berkshire.
Belinda miała wrażenie, że uchodzi z niej cała energia. Jej rodzina od niepamięt-
nych czasów była właścicielem dwóch posiadłości w Berkshire. Mniejsza weszła do rodu
poprzez małżeństwo jej praprababki, zaś większa, którą prawdopodobnie nabył Colin,
należała do nich od czasów Edwarda III. Downlands, bo taką nosiła nazwę ta posiadłość,
graniczyło z ziemiami Granville'ów i było przedmiotem waśni w dziewiętnastym wieku.
Belinda znowu zagryzła wargę, a w głowie huczało jej od natłoku myśli. Przecież
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to, co się dzieje z rodowym majątkiem. Ma swo- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl