[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mimo wszystko określenie  dziewuszka" w stosunku do kobiety, która przeżyła już
na tym świecie cztery dyszki, nie bardzo pasuje. Olesia już miała się roześmiać,
kiedy dotarło do niej, że kobieta rzeczywiście zle się poczuła. Jakoś tak
dziwnie zaczęła się osuwać na asfalt, a Aśka wyglądała, jakby jej to wcale nie
przestraszyło, podtrzymywała tamtą za łokcie.
- O - zapluwał się dalej staruszek - patrz, napiła się tego świństwa i
zemdleje.
- Niechże pan przestanie wreszcie pleść głupoty! - krzyknęła w rozdrażnieniu
Olesia. - Po napoju mogłaby się tak zle poczuć? Pewnie ten upał tak ściął ją z
nóg.
Olesia odsunęła marudnego starucha i pobiegła na pomoc Asi, ale wyprzedziła ją
dziewczyna mniej więcej dwudziestoletnia, w krótkiej białej spódniczce i
jasnobłękitnej obcisłej bluzeczce.
- Mamo! yle się czujesz!? Dima, pomóż, szybko!
Nie wiadomo skąd pojawił się chłopak, wielki jak słoń. Bez trudu podniósł
kobietę w różowym kostiumie i błyskawicznie
wsadził ją do samochodu zaparkowanego niedaleko, za kioskami. Cały incydent
trwał kilka minut, nikt na placu nawet nie zdążył nic zauważyć.
Wyjęłam z torebki kilka zdjęć i podsunęłam Olesi.
- Przyjrzyj się uważnie.
- To ona - odparła po chwili studentka, wskazując palcem na fotografię Liki. -
To ta sama kobieta.
- Jesteś pewna, że była w różowym kostiumie? Olesia kiwnęła głową.
- Aha, sama chciałam sobie taki kupić, teraz len to szczyt mody, tylko
kosztuje, że ho-ho, lepiej zapomnieć! Nawet markę znam, sklep, w którym ta
kobieta kupiła kostium. To ogromny salon na Twerskiej, wstąpiłam tam wiosną,
kiedy pojawiła się nowa kolekcja, i przymierzyłam kostium: spódnica do pół
łydki, na dole skórzane frędzle, króciutki żakiecik, guziki w kształcie
maleńkich srebrnych dzwoneczków, na kołnierzu haft! Ekstra leżał! Po prostu
cudo!
- No to dlaczegoś sobie nie kupiła? - zainteresowała się Rita.
- Dobra jesteś! - Olesia aż klasnęła. - Sama spódnica kosztuje dwieście dolców!
A do niej jeszcze potrzebny żakiet, zresztą bardzo fajny, fikuśny, zamiast paska
ma pleciony sznurek z klamrami. Ech, superciuch, ale brakuje mi kasy!
- A ja tam kupiłam sobie sukienkę z tej firmy na bazarze -z zadowoleniem
oświadczyła Swietłana. - W kratkę, kosztowała raptem czterysta rubli.
- Fu - skrzywiła się Olesia - daj spokój. Nabrali cię, to droga firma.
- MEXX też robi świetne rzeczy - wtrąciła się do rozmowy Rita.
Zrozumiałam, że teraz dziewczyny zaczną w zapamiętaniu omawiać problemy mody,
spróbowałam więc zawrócić rozmowę na interesujące mnie tory.
- Powiedz, Olesiu, możesz opisać dziewczynę, która nazwała Likę mamą?
Klukwina zamyśliła się.
- Biała spódniczka z Mango, tegoroczna kolekcja, ładna, mierzyłam podobną. W
talii na gumkÄ™...
- A jakie miała włosy?
- T-shirt z firmy Tommy Hilfiger - ciągnęła Olesia, jakby nie słysząc mojego
pytania - ale z zeszłego roku, tego lata mieli tam takie z kolorowymi
rękawami...
- Przypomnij sobie twarz: oczy, usta, nos... Olesia wydęła dolną wargę.
- A nie pamiętam, gęba jak gęba, w okularach przeciwsłonecznych Emporio Armani,
też z ubiegłorocznej kolekcji, kocie, teraz już się takich nie nosi, wszyscy
chodzÄ… w nietoperzach...
Ciężko westchnęłam. Olesia to nieoceniony świadek, jeśli chodzi o garderobę i
dodatki, ale najwyrazniej prócz ubrania dziewczyna nic nie widzi.
- A jaki to był samochód? Olesia wzruszyła ramionami.
- Granatowy, nie, wiśniowy, a może zielony...
- A markę pamiętasz?
- Nie, w ogóle się na tym nie znam.
- Racja - rzekła ze śmiechem Ritka - po Lizkę Rokszyną przyjechał chłopak, a
Oleska mówi:  Ale twój Wowka ma beznadziejny wóz, przecież to wstyd jezdzić
wołgą". Normalny obciach!
- Myślę, że macie rację, nie wolno wyśmiewać krajowych marek, to brak
patriotyzmu.
Ritę rozbawiło to jeszcze bardziej.
- Wołga to gówno, nikt nie zaprzecza. Tylko że Oleśce wszystko się pomieszało.
Wowka jezdzi nie wołgą, tylko bentleyem, to jedna z najdroższych, ekskluzywnych
marek. Oleski nie ma nawet co pytać o markę samochodu.
- A chłopaka, który pomagał  córce", pamiętasz? Olesia wzruszyła ramionami.
- Gruby, w koszulce z bazaru i dżinsach, nic ciekawego, o, ale sandałki były
super! Różowe, na szpileczkach...
- Chłopak miał takie? - zdziwiłam się. - Różowe sandałki na szpilkach? Nie
mylisz siÄ™?
Olesia się roześmiała.
- Ale się pani udał dowcip! Chłopak był w adidasach, tanich, chińskich,
podróba. Sandały miała dziewczyna, piękna rzecz, ze sklepu  TJ Collection", nie
można było od nich oczu
oderwać. Chociaż na jej nogach nie najlepiej wyglądały, może przez ten
opatrunek...
- Przez co? - wykrzyknęłam.
- No, miała zabandażowaną kostkę - spokojnie wyjaśniła Olesia - pewnie
zwichnęła nogę. Fatalnie to wyglądało, różowy rzemyk, wysadzany koralikami,
akurat zachodził na bandaż. Już raczej powinna była włożyć saboty.
Natychmiast przypomniały mi się zeznania lubieżnego dziadka, który twierdził, że
Lika miała wtedy zabandażowaną nogę.
Pożegnałam się z dziewczynami i wróciłam do peugeota; po drodze przypomniałam
sobie, że skończyły mi się papierosy, więc zatrzymałam się koło kiosku. Gruba
sprzedawczyni podała mi paczkę gauloise'ów, następnie przewiesiła się przez ladę
i krzyknęła:
- Ej, Warka, przegrałaś! Ta znowu w nowym futrze! Drgnęłam i upuściłam
papierosy wprost do brudnej kałuży.
Podnosić paczkę, żeby włożyć do torebki ubłocone opakowanie, nie miało sensu,
więc poprosiłam o papierosy jeszcze raz i zapytałam z wyrzutem:
- Po co pani tak krzyczy? Przestraszyłam się.
- A co pani taka nerwowa? - bez śladu skruchy w głosie odcięła się kioskarka. -
Nudno nam tu, to sobie żartujemy z Warką. Zwróciłyśmy uwagę na jedną babę, no,
nie uwierzy pani, co dzień wkłada inne futro. Ile to trzeba mieć forsy! A
człowiek tu siedzi dzień w dzień za marne kopiejki.
Upuściłam drugą paczkę i wlepiłam wzrok w papierosy, które prawie tonęły w
rzadkiej kaszy pierwszego śniegu. %7łe też ja wcześniej nie wpadłam na takie
proste rozwiązanie! Na placu koło stacji metra Sportiwnaja jest pełno kiosków i
w każdym umiera z nudów sprzedawca. Większość rozgląda się po okolicy, zwłaszcza
latem, w czasie upalnej pogody. Z reguły właściciele budek wychodzą z ciasnych i
dusznych pomieszczeń na zewnątrz i oczekują klientów na świeżym powietrzu, jeśli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •