[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słońcu, nie zwracając uwagi na gapiącego się na niąogrodnika, który udawał,
że robi coś przy rosnących obok różach.
Praca. Brent najwyrazniej nie mógł oderwać oczu od Phoebe. Zresztą,
Max wcale mu się nie dziwił. Phoebe była doskonale zbudowana. Miała
długie, opalone nogi i pełne piersi, których nie był w stanie zdeformować
pona
ous
l
a
d
an
sc
nawet koszmarny fason stanika.
Wyglądała, jakby była u siebie. Jakby należała do tego miejsca i miała
tu zostać na zawsze. Co za dziwna myśl. Sam nie wiedział, skąd mu przyszła
do głowy.
- Co ty robisz? - zwrócił się do niej ostrym tonem i wszyscy, jak na
komendę, znieruchomieli. - Nie masz ani odrobiny przyzwoitości?
Brent uniósł brwi, po czym pospiesznie zebrał swoje narzędzia i,
używając jakiejś banalnej wymówki, zniknął z pola widzenia.
Dzieci patrzyły na niego niepewnie, ściskając w rączkach swoje
pistolety. Wyglądali, jakby również chcieli uciec, ale bali się to zrobić.
- Nie powiedział tego do was, skarby. - Phoebe łagodnie odezwała się
do chłopców. - Jeśli chcecie, możecie podlać swoimi pistoletami roślinki w
ogrodzie. Jest tak gorąco, że na pewno im się to przyda.
Chłopcy skinęli głowami i pobiegli do rosnących obok werandy
rododendronów.
Kiedy zostali sami, Phoebe oparła ręce na biodrach i spojrzała na
Maksa.
- O co ci właściwie chodzi? Wystraszyłeś ich, jakby coś się stało.-
Pytanie skierowałem do ciebie, nie do nich. Nigdy w życiu nie widziałem
takiego przedstawienia i mam nadzieję, że nigdy więcej nie zobaczę.
- Oskarżasz mnie o brak poczucia moralności? Obawiam się, że
będziesz się musiał z tego wytłumaczyć. - Wzięła do ręki spryskiwacz i
przeniosła go na pobliski trawnik, celowo przy tym polewając Maksa wodą. -
Nie robiłam niczego złego, poza tym, że pomagałam twoim synom cieszyć
się sobą w ten upalny dzień.
pona
ous
l
a
d
an
sc
Max złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę. Jej brak wyobrazni
doprowadzał go do szaleństwa. Z trudem udało mu się zachować spokojny
ton głosu.
- Zachowywałaś się wyzywająco. Leżałaś niemal naga na trawniku,
obok ciebie był ogrodnik, a moi synowie na to wszystko patrzyli. Nie
nazwałbym tego nierobieniem niczego złego.
- Wyzywająco? - Pochyliła się do przodu, zbliżając twarz do jego
twarzy. - W stosunku do Brenta? Co ty sugerujesz? -Nie czekała na
odpowiedz, tylko ciągnęła, rozsierdzona jego oskarżeniami: - Albo jesteś
ślepy, albo, co gorsza, niespełna rozumu. Może potrzebujesz pomocy
lekarskiej? Nie widzę innego wytłumaczenia dla twojego zachowania.
- Dawałaś chłopcom zły przykład. - Nie mógł oderwać wzroku od jej
bikini, a raczej od tego, co się pod nim kryło. - Zachowywałaś się
nieprzyzwoicie, a w dodatku jesteś nieskromnie ubrana. Wdzięczyłaś się
przed moim pracownikiem, i to na oczach chłopców.
Phoebe się roześmiała, ale w jej śmiechu nie było cienia rozbawienia.
Wyrwała rękę z jego uścisku i odsunęła się.- Po pierwsze, Max, w moim
zachowaniu nie było nic niestosownego. Widywałam dziewczyny noszące
znacznie bardziej skÄ…pe kostiumy od tego.
Otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale uniosła rękę.
- Nie, pozwól, że skończę. Widzisz ten materiał? Jest gruby jak koc.
Majtki są tak zabudowane, że twoja babcia na pewno nosiła cieńsze reformy.
Ten kostium ma dobre trzydzieści lat i z całą pewnością jest modelem retro.
Gdybym pokazała się w nim na jakiejkolwiek plaży, zostałabym zbiorowo
wyśmiana. Jest bardziej przyzwoity niż niejedna minispódniczka, które
pona
ous
l
a
d
an
sc
kobiety noszÄ… w miejscach publicznych.
Wiedział, że Phoebe ma rację. Mimo to nie mógł zmienić zdania.
A swoją drogą, jak to możliwe, żeby mając na sobie coś równie
koszmarnego, wyglądać tak szalenie seksownie i pociągająco?
- Przepraszam cię - powiedział z niejakim trudem. Nie myśląc o tym, co
robi, wyciągnął rękę i dotknął kropel wody, które spływały po dekolcie
Phoebe w rowek między piersiami.
Zaskoczony swoim gestem, cofnął rękę i chrząknął.
- Wolałbym jednak, abyś na drugi raz nie kusiła w ten sposób Brenta. -
Ani mnie. - Tak więc na przyszłość, jeśli masz zamiar bawić się z chłopcami
w ogrodzie, ubieraj siÄ™ w coÅ› bardziej odpowiedniego.
- Oczywiście. - Skinęła głową, nie mogąc powstrzymać rumieńca, który
pojawił się na jej twarzy. - Przy pierwszej okazji kupię sobie w mieście
kostium z długimi rękawami i nogawkami do kostek. Czy mam również
nabyć czepek ką-pielowy, czy też moje włosy są wystarczająco aseksualne,
żebym je mogła pokazywać publicznie, nie wodząc przy tym okolicznych
mężczyzn na pokuszenie?
- Teraz to ty jesteś śmieszna.
Sprawiła, że poczuł się głupio, choć tak naprawdę miał wszelkie
powody do tego, by być na nią zły. Leżała na tym trawniku i wyglądała tak
prowokująco, że każdy normalny mężczyzna na tej ziemi odczułby
pożądanie.
- Zmieszna? Co za interesujące określenie. Może powinieneś co jakiś
czas na własny użytek przypomnieć sobie jego znaczenie.
Z tymi słowami przeszła przez trawnik z dumnie uniesioną głową.
pona
ous
l
a
d
an
sc
Max nie mógł oderwać od niej wzroku. Patrzył, jak kołysze biodrami i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •