[ Pobierz całość w formacie PDF ]

oddali. Wkrótce nie widziała nawet jego tylnych świateł.
Parking obok przedszkola był długi i szeroki. Rozsiane były na nim wysepki z trawą i
drzewami, z których opadły już liście. Ich zapach unosił się w powietrzu. W świetle latarni
drabinki na placu zabaw wyglądały jak szkielety. Hanna zaparkowała w rogu, blisko budki
telefonicznej i tablicy informacyjnej. Tu czuła się bezpieczniej. Wypatrywała samochodów
przyjaciółek.
Dochodziła trzecia nad ranem. Hanna marzła w bluzie Lucasa. Miała na nogach gęsią
skórkę. Gdzieś czytała, że o trzeciej nad ranem śpi się bardzo głęboko, w fazie REM. To
stan przypominający śmierć. Nie mogła o tej porze liczyć na pomoc mieszkańców
Rosewood. Wszyscy spali jak zabici. W ciszy słyszała każdy podmuch wiatru i swój ciężki
oddech. Wysiadła z auta i stanęła obok niego, na żółtej linii wyznaczającej miejsce do
parkowania. Wyobraziła sobie, że stoi pośrodku magicznego koła, wewnątrz którego nic
jej nie grozi.
 Wkrótce tu będą", dodawała sobie otuchy. Za kilka minut to wszystko się skończy. Nie
wiedziała, co się stanie. Nie była pewna. Nie potrafiła wybiec w przyszłość.
Zauważyła światła na drodze do szkoły. Reflektory samochodu oświetliły drzewa. Duże
auto wjechało na parking. To jej przyjaciółki?
 Cześć!  zawołała.
Auto przejechało wzdłuż budynku szkoły i boiska do hokeja. Hanna pomachała ręką w
jego stronę. To pewnie Emily z Arią. Nie była pewna, bo auto miało przyciemniane szyby.
-Hej!
Nikt nie odpowiadał. Drugi samochód wjechał na parking i zbliżał się w jej stronę. Po
stronie pasażera siedziała Aria. Hanna poczuła ulgę. Pomachała i ruszyła w kierunku Arii.
Zaczęła biec. Nagle usłyszała głos Arii.
 Hanna, uważaj!
Otworzyła usta ze zdumienia. Pierwsze auto jechało prosto na nią. Usłyszała pisk opon i
poczuła swąd palonej gumy.
 Stać!  usłyszała swój głos.
Auto pędziło prosto na nią. Nie mogła się ruszyć, jakby ją sparaliżowało.
 Hanna!  krzyknęła Emily.  O Boże!
Wszystko rozegrało się w ciągu kilku sekund. Ciało Hanny poszybowało nagle w
powietrze. Poczuła, jak coś w niej pęka. A potem ból. Nie mogła nawet krzyknąć. Słyszała
wokół ogłuszający hałas. Wył silnik samochodu, jej przyjaciółki krzyczały, a krew
pulsowała jej w skroniach.
Spojrzała w bok. Nieopodal leżała jej malutka torebka. Jej zawartość wysypała się na
asfalt. Tusz do rzęs, kluczyki do samochodu, miniaturowa butelka perfum Chloe. Duże
auto przejechało po nich. Nowy telefon rozpadł się na części.
 Hanna!  krzyknęła Aria, która biegła w jej stronę. Ale Hanna nie miała siły, by
spojrzeć w jej stronę. Nagle wszystko okryła ciemność.
37
NIE BYAO INNEGO WYJZCIA
 O Boże!  krzyknęła Aria.
Razem z Emily przykucnęły obok ciała Hanny.
 Hanna! O Boże! H a n n a !
 Nie oddycha  jęknęła Emily.  Aria, ona n i e odd y c h a !
 Masz telefon?  zapytała Aria.  Dzwoń po pogotowie. Emily wzięła telefon, który
wyślizgnął jej się z drżącej
dłoni i upadł niedaleko torebki Hanny. Emily spanikowała, kiedy Aria opowiedziała jej o
dziwnych wskazówkach od A., swoim śnie, Ali i łanie, twierdząc, że to Spencer zabiła Ali.
Najpierw Emily nie chciała w to uwierzyć, ale stopniowo wszystko wydało jej się logiczne.
Wyznała, że niedługo przed zniknięciem Ali powiedziała jej, że z kimś się spotyka.
 Pewnie powiedziała o tym Spencer  stwierdziła Aria.  Może o to się kłóciły, zanim
Ali zniknęła.
- Pogotowie, słucham - rozległ się głos w słuchawce.
- Moją przyjaciółkę potrącił samochód - powiedziała Emily. - Jesteśmy na parkingu szkoły
Rosewood Day! Nie wiemy, co robić.
Emily rozmawiała jeszcze chwilę, podając wszystkie szczegóły. Aria próbowała
reanimować Hannę metodą usta-usta, której nauczyła się na kursie dla ratowników na
Islandii. Nie wiedziała, czy robi to poprawnie.
- Hanna, oddychaj - błagała, szczypiąc Hannę w nos.
- Proszę się nie rozłączać, póki nie nadjedzie pomoc -powiedział głos w słuchawce.
Emily kucnęła obok Hanny i dotknęła jej bluzy z logo szkoły.
- O Boże, błagam, nie umieraj... - spojrzała na Arię. -Kto to zrobił?
Aria rozejrzała się. Huśtawki poruszały się lekko na wietrze. Flagi trzepotały na maszcie.
Las graniczący z placem zabaw był ciemny i gęsty. Nagle Aria zobaczyła, że pod jednym z
drzew ktoś stoi. Dziewczyna miała brudne blond włosy, czarną sukienkę i dzikie
spojrzenie. Patrzyła na Arię. Aria cofnęła się. S p e n c e r .
- Patrz! - syknęła Aria, wskazując w stronę lasu.
Ale kiedy Emily podniosła głowę, Spencer zniknęła w cieniu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modologia.keep.pl
  •